Niezwykła choroba zaczyna się panoszyć w narodzie. Jest niezbyt dobrze zbadana, lecz coraz powszechniejsza i najprawdopodobniej zaraźliwa. Objawy nie zostały jeszcze scharakteryzowane, za to przyczyny systematycznie opisywane są przez prasę. Chodzi o chorobę w proteście. Przewodnik Katolicki, 23 marca 2008
Niezwykła choroba zaczyna się panoszyć w narodzie. Jest niezbyt dobrze zbadana, lecz coraz powszechniejsza i najprawdopodobniej zaraźliwa. Objawy nie zostały jeszcze scharakteryzowane, za to przyczyny systematycznie opisywane są przez prasę. Chodzi bowiem o chorobę w proteście.
Trudno stwierdzić dokładnie, kiedy odnotowano pierwsze przypadki tego schorzenia. Ostatnio panoszy się jednak coraz bezczelniej. Parę tygodni temu na tę chorobę masowo zapadali celnicy. W proteście przeciwko niskim zarobkom brali urlop na żądanie bądź właśnie „organizowali” sobie druki „L-4” z pieczątką lekarza i czarno na białym wypisanym terminem zwolnienia lekarskiego. Najświeższym przykładem epidemii są niektórzy policjanci. Coś im się nie podoba, więc czasowo rezygnują ze świadczenia swoich pożytecznych usług i zapadają na chorobę w proteście.
Dawniej takie nieszczęścia dopadały ludzi znienacka. Dzisiaj coraz więcej osób decyduje się na wybór terminu do chorowania. Nie do końca uczciwa diagnoza lekarska staje się narzędziem w walce o wyższą płacę.
Aby manifestacja tego typu miała sens, potrzebne jest zdrowie – albowiem chory pracownik tak czy siak nie pojawia się w pracy oraz lekarz, który z racji swoich kompetencji potwierdza „chorobę” pacjenta. To, co jednak w papierach wygląda na cierpienie wymagające odpoczynku, w rzeczywistości jest tylko formą sprzeciwu wobec pracodawcy.
Jest to forma o tyleż przyjemna, co opłacalna. Aby tego typu posunięcie miało walor „protestu”, konieczne jest ujawnienie faktu, że czasowa niezdolność do pracy jest tylko wybiegiem taktycznym. Zatem „chorzy” pracownicy, którzy stwierdzają, że „w proteście biorą zwolnienie lekarskie”, otwarcie przyznają, że kłamią o swoim stanie zdrowia. Kłamią również lekarze, którzy potwierdzają fałszywą dolegliwość. Dodatkowo skutkuje to wypłatą zasiłku chorobowego. Zatem pokrzywdzeni są wszyscy ci, którzy taki zasiłek finansują – czyli pan, pani, społeczeństwo, a dokładniej płatnicy ZUS-u.
Na chorobę w proteście można łatwo znaleźć skuteczne lekarstwo. Potrzebni są tu specyficzni lekarze, a dokładniej lekarze orzecznicy ZUS. Niestety, najwyraźniej nie czytają gazet. Gdyby to robili, mieliby w ostatnim czasie prawdziwe żniwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.