Oddawanie krwi ma jeszcze inny wymiar… być może człowiek, który potrzebuje naszej pomocy, przed chorobą był daleko od Chrystusa, a poprzez cząstkę naszej krwi, jaką otrzyma w darze ratowania życia, dajemy mu powód do jakiejś refleksji, szansę na zmianę i nawrócenie. Przewodnik Katolicki, 18 maja 2008
Pierwsza Wasza akcja zbiórki krwi okazała się strzałem w dziesiątkę…
- Była to największa tego rodzaju akcja na ziemi żywieckiej, krew oddały wówczas osiemdziesiąt dwie osoby, choć zgłosiło się ich znacznie więcej. Jednak ze względu na stan zdrowia nie wszyscy mogli oddać ten cenny płyn. I tak, wg naszego harmonogramu, w ciągu każdego roku mamy zaplanowane trzy akcje zbiórki krwi, jednak zdarzają się też dodatkowe, przeprowadzane z dnia na dzień, tzw. ratunek dla konkretnej osoby. Zauważyłem, że moi parafianie doskonale zrozumieli sens tych akcji, zrozumieli też, że nie jest sztuką wrzucić parę złotych do kosza dla ubogich i mieć problem z głowy. Poczuli bowiem chęć dzielenia się najwyższym dobrem, czyli swoją krwią, której nikt ani nic w ratowaniu życia drugiego człowieka nie jest w stanie zastąpić. Zrozumieli, że jest to prawdziwa ofiara darowania siebie bliźniemu, darowania cząstki siebie dla ratowania zdrowia i życia drugiego człowieka.
Argumentacja dawców jest różna, najczęściej oddawanie krwi traktuje się jako dziękczynienie za dar zdrowia. Inni twierdzą, że „dziś ja jestem zdrowy, więc pomagam innym; być może za jakiś czas sytuacja się odwróci i to ja będę potrzebował tego rodzaju pomocy”. Oddawanie krwi ma jeszcze inny wymiar… być może człowiek, który potrzebuje naszej pomocy, przed chorobą był daleko od Chrystusa, a poprzez cząstkę naszej krwi, jaką otrzyma w darze ratowania życia, dajemy mu powód do jakiejś refleksji, szansę na zmianę i nawrócenie.
Jest Ksiądz niespokojnym duchem, bowiem po trzech latach rozpoczął kolejną niezwykle ważną inicjatywę.
- Skoro ta dawała tak piękne owoce, to dlaczego nie siać dalej?! Choć wiedziałem, że nowa propozycja jest niezwykle ryzykowna, chciałem stworzyć coś na miarę, jak nazwały to później media, parafialnego banku szpiku kostnego. Ponieważ jako parafia nie możemy takiego banku stworzyć, uczyniliśmy to przy współpracy z Fundacją Przeciwko Leukemii z Warszawy. Przed pierwszą akcją bałem się, że będzie niewypałem, byliśmy przygotowani na jakieś trzydzieści, może czterdzieści osób, które wyrażą chęć oddania próbki krwi w celu badania na układ HLA (układ zgodności tkankowej) i wpisanie się do banku szpiku kostnego. Ku naszemu zaskoczeniu badaniu poddały się siedemdziesiąt dwie osoby! Wszystkie zostały zapisane do rejestru banku szpiku kostnego… Niespełna po roku okazało się, że jedną z nich wytypowano jako dawcę do przeszczepu. Po szczegółowych badaniach okazało się, że mój parafianin jest doskonałym dawcą, i tak też się stało. Do dziś trzech panów zostało dawcami szpiku.
Tych akcji było już kilka, ostatnią – marcową - zorganizowano wespół z Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Katowicach. Była to akcja pilotażowa, połączona z oddawaniem krwi, bowiem Centrum chce połączyć oddawanie krwi z możliwością oddawania jej próbki do banku szpiku kostnego. Znów otworzyło się wiele wielkich serc, gdyż zgłosiły się kolejne czterdzieści dwie osoby, co w sumie na dziś daje nam trzysta dziewięć osób, które są zarejestrowane i wpisane do ogólnopolskiego banku szpiku kostnego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.