Podobno w Chinach jest dziś więcej chrześcijan niż członków partii komunistycznej. I co wynika z tego stwierdzenia? Dokładnie nic: ci pierwsi nadal są obywatelami drugiej kategorii, a ci drudzy panami ich życia i śmierci. Przewodnik Katolicki, 18 maja 2008
Jak wygląda „zestaw obowiązkowy” aplikowany nieposłusznym katolikom? Zaczyna się „po dobroci” – kapłan Kościoła podziemnego umieszczany jest z reguły w jakimś odosobnionym miejscu, gdzie poddawany jest „sesji poznawczej”, polegającej na uświadamianiu mu „dobrodziejstw” wynikających z przystąpienia do Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich. W przypadku niepoddania się owej reedukacji , duchowny - na mocy tajnego dokumentu partii komunistycznej z sierpnia 1999 roku - zostaje pozbawiony „wszelkich praw do prowadzenia działalności kapłańskiej". Jeśli zaś kontynuuje swoją posługę, popełnia przestępstwo „nielegalnej działalności religijnej”. Jaka kara czeka sprawców tak „straszliwej zbrodni”? A to już zależy od inwencji i kaprysu komunistycznych mandarynów. Może to być osadzenie w laogai – chińskim odpowiedniku sowieckiego gułagu, gdzie kapłan poddany zostanie reedukacji przez wyniszczającą pracę. Może być też on aresztowany na krótki czas, potem wypuszczony, znowu zatrzymywany i tak w nieskończoność, zapoznając się po drodze z brutalną rzeczywistością chińskiego systemu penitencjarnego – biciem elektryczną pałką, przetrzymywaniem tygodniami w celi wypełnionej lodowatą wodą, albo traktowaniem jako „kukła” używana przez chińskich komandosów do treningów. Może też wreszcie całkowicie zniknąć, tak jak stało się z biskupem Su Zhiminem, którego po raz ostatni widziano żywego w szpitalu w listopadzie 2004 roku. Los tego ostatniego podobnie jak kilkudziesięciu innych chińskich duchownych pozostaje do dziś nieznany.
Kościół oczywiście doskonale zdaje sobie sprawę z tragicznego losu katolików mieszkających za Wielkim Murem. Dlatego też od wielu lat Stolica Apostolska robi wszystko, aby nawiązać zerwane relacje z Pekinem. Jest to również jeden z priorytetów pontyfikatu Benedykta XVI. Strona chińska stawia jednak twarde warunki: „Watykan musi zerwać tzw. stosunki dyplomatyczne z Tajwanem i uznać Chińską Republikę Ludową za jedyny legalny rząd reprezentujący całe Chiny” – powtórzył niedawno po raz kolejny Qin Gang, rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Ten warunek Stolica Apostolska jest gotowa spełnić właściwie „od ręki”. Gorzej jednak z drugim postulatem Pekinu: Watykan nie ma mieszać się w wewnętrzne sprawy Chin, także w te religijne.
Zgoda na takie dictum oznaczałaby zaś ni mniej ni więcej tylko pozostawienie Pekinowi pełnej swobody w wyborze i nominowaniu miejscowych biskupów, a więc w całkowitym podporządkowaniu sobie tamtejszego Kościoła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.