Kto respektuje Dekalog, ten ma pewność, że nie krzywdzi innych ludzi ani samego siebie. Ale nie krzywdzić nikogo, to jeszcze stanowczo zbyt mało, by być szczęśliwym człowiekiem i by przyjąć dar zbawienia. Przewodnik Katolicki, 24 sierpnia 2008
Dojrzale pokochać siebie to przyjąć siebie jednocześnie z prawdą i z miłością. To widzieć w sobie zarówno pozytywne cechy i umiejętności, jak i słabości oraz grzechy. Prawda o moich silnych stronach – przyjęta z miłością – nie prowadzi do pychy, lecz pomaga trwać w dobru. Z kolei prawda o moich słabościach i grzechach – przyjęta z tą samą miłością – nie prowadzi do zniechęcenia, lecz mobilizuje do stawiania sobie wymagań i do nawrócenia. Dojrzale kochać samego siebie to wymagać od siebie tego, by stawać się bezinteresownym darem dla innych. Kochać siebie to coś znacznie trudniejszego, niż być egoistą, gdyż egoista nie stawia sobie wymagań. Łudzi się, że już jest doskonały i dlatego wymaga jedynie od innych. Natomiast ktoś, kto odnosi się do siebie z wrogością czy pogardą, też nie stawia sobie wymagań, gdyż sądzi, że jest zbyt słaby, by mógł cokolwiek dobrego osiągnąć.
Kochać siebie to nie szkodzić własnemu zdrowiu i życiu (nie zabijaj!). To nie traktować samego siebie jak rzeczy, która służy zaspokajaniu popędów (nie cudzołóż!). To nie okradać swojej godności, swoich umiejętności i swego powołania do świętości (nie kradnij!). To nie okłamywać samego siebie i nie wprowadzać siebie w świat złudzeń (nie kłam!). To nie skupiać się tylko na niektórych częściach siebie – na przykład na cielesności czy emocjonalności – kosztem całej osoby (nie pożądaj!). Respektowanie Bożych przykazań w odniesieniu do samego siebie oraz przyjęcie samego siebie z miłością Chrystusową to dwa oblicza tej samej dojrzałości.
Jeśli ktoś nie odnosi się do samego siebie z miłością, jeśli gardzi sobą, jest agresywny wobec siebie czy pobłaża sobie, to nie daj Boże, by w podobny sposób odnosił się do bliźniego. W takiej sytuacji lepiej by było, gdyby na razie unikał bliższych kontaktów z bliźnimi, a zajął się solidną pracą nad sobą.
Mówiąc nieco ironicznie, szczyt okrucieństwa ma miejsce wtedy, gdy ktoś, kto niemądrze odnosi się do samego siebie, traktuje bliźniego jak siebie samego. Właśnie dlatego Jezus nie mówi: traktuj bliźniego, jak siebie samego, lecz mówi: kochaj bliźniego jak siebie samego. A jeśli jeszcze siebie samego kochać nie umiesz, to nie wmawiaj sobie, że potrafisz pokochać bliźniego!
Trzecie przykazanie miłości to owoc miłości do Boga i do samego siebie. Dojrzale pokochać bliźniego to widzieć prawdę o jego zachowaniu i odnosić się z cierpliwą, nieodwołalną miłością do niego jako osoby. Stosunkowo łatwo jest kochać kogoś, kto postępuje w sposób prawy. Wtedy miłość przynosi nam niemal samą radość i prawie nie zauważamy, na czym polega jej istota. Trudności zaczynają się wtedy, gdy przychodzi nam kochać kogoś, kto błądzi, kto nie respektuje norm moralnych, kto nie kocha nawet samego siebie i kto usiłuje nas krzywdzić mimo – a może właśnie dlatego! – że go kochamy. W takiej sytuacji dojrzale potrafią kochać jedynie ci, którzy ufają Bogu nade wszystko. Wtedy nie zabraknie im sił, by kochać, ani mądrości, by odróżniać miłość od naiwności. Naiwność ma miejsce wtedy, gdy ktoś boleśnie nas krzywdzi, a my nie bronimy się przed krzywdzicielem, mimo że nasze cierpienie wcale nie mobilizuje go do zmiany zachowania. Trwanie w tego typu cierpieniu nie jest naśladowaniem Chrystusa, lecz jest wyrazem naiwności lub bezradności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.