U źródeł wielu zabobonów leży ludzka niepewność, a także strach. To, czego człowiek nie potrafi wytłumaczyć, albo czego się obawia, usiłuje oswoić za pomocą rozmaitych przesądów. Przewodnik Katolicki, 8 lutego 2009
…histeria klimatyczna
Już starożytni władcy usiłowali wykorzystywać zjawiska przyrodnicze dla realizacji swoich celów; wystarczy przypomnieć Egipt faraonów. Pokojowa Nagroda Nobla dla byłego wiceprezydenta USA Ala Gore’a za walkę z globalnym ociepleniem dowiodła, że proceder ten jest aktualny i w naszych czasach.
Moda na walkę z emisją dwutlenku węgla trwa już od kilku lat, a opiera się na tezie, że człowiek ponosi za to winę, co może przynieść naszej planecie katastrofalne skutki. Jak powiada Ivar Glaever - norweski laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki z 1973 r. - globalne ocieplenie stało się nową religią. Wbija się więc do głów, że za efekt cieplarniany odpowiedzialny jest dwutlenek węgla, podczas gdy w rzeczywistości zachodzi zależność odwrotna: to ocieplenie wywołuje jego wzrost, zaś ocieplenie w ponad 95 procentach to skutek parowania wody z oceanów.
Co istotniejsze: coraz większa grupa uczonych kwestionuje efekt cieplarniany i wiarygodność Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC) przy ONZ. Jednym z nich jest profesor Zbigniew Jaworowski powtarzający, że hipoteza, jakoby za sprawą człowieka ogrzewał się klimat, nie jest oparta na solidnych podstawach naukowych.
I przestrzega, że uderzenie w emisję dwutlenku węgla to śmiertelny cios wymierzony w energetykę, bo źródła atomowe i rozmaite odnawialne dostarczają zaledwie drobny ułamek całej energii światowej. Jej podstawę stanowią: ropa, węgiel i gaz. Zaś o zmianach klimatycznych decyduje zwłaszcza to, co się dzieje ze Słońcem. Pomimo to, dzięki sankcji „poprawności politycznej”...
…moc zabobonu działa
A może on nas wszystkich niezwykle drogo kosztować. Cała nadzieja w tym, że - jak twierdzi James A. Peden, amerykański fizyk atmosfery - wielu naukowców szuka sposobu, jak cichaczem wycofać się z promowania obaw ociepleniowych i nie zrujnować sobie kariery.
Hołdowanie zabobonom jest groźne, bo stoi w sprzeczności z czcią należną Bogu. Oddajmy więc głos mędrcowi, ojcu Bocheńskiemu, który napisał: „…w świecie filozofów przyjęto obchodzić się elegancko z najgorszymi nawet idiotyzmami.
Kiedy jeden mędrek powiada, że świata nie ma, albo że istnieje tylko w jego głowie; kiedy drugi mędrek dowodzi, że ja nie mogę być pewny, czy w tej chwili siedzę, a trzeci poucza nas, że nie mamy świadomości, ani uczuć - mówi się, że to jest «pogląd», «mniemanie», «filozoficzna teoria» i wykłada się ją z namaszczeniem studentom. Otóż ja, proszę mi wybaczyć, nazywam to wszystko zabobonem i mówię wyraźnie, że takie jest moje mniemanie.
Stanowczo za daleko poszliśmy w uprzejmości względem zabobonnych mędrków. Wypada raz wreszcie z tym skończyć, odróżnić hipotezę naukową od widzimisię demagoga, naukę od fantazji, uczciwy wysiłek filozoficzny od pustej gadaniny. A to tym bardziej, że owa gadanina miewa, niestety, tragiczne skutki: wystarczy pomyśleć o dialektyce Hegla i o mordach, jakich w jej imię dokonano”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.