Gdzie leży granica między dobrą i pożądaną troską o dobro dziecka, a nadopiekuńczością? Często trudno to określić. Przewodnik Katolicki, 30 sierpnia 2009
„Mam problem z rodzicami męża. Bywa, że nasz synek nocuje u nich, ale oni często zachowują się nieodpowiedzialnie. Chcieli go wziąć na weekend już gdy miał zaledwie półtora roczku! Teraz, gdy ma trzy lata, pozwalam na to w imię dobrych układów z teściami, ale zawsze są problemy! Najpierw musiałam ich praktycznie zmusić do zabezpieczenia kantów mebli, by małemu nie stała się krzywda. Potem się okazało, że nie korzystają z zabawek przeze mnie pakowanych, a dają mu do zabawy stare zabawki z dzieciństwa mojego męża - brudne i zużyte.
Zamiast podawać mu jedzenie dla dzieci, dają to co sami jedzą - przecież to ma masę konserwantów, pestycydów i innego świństwa! Karmią słodyczami, pozwalają się bawić z psem, a to bulterier, po prostu makabra. Nie wiem już co robić, bo za każdym razem, gdy uda mi się wynegocjować od nich racjonalne zachowanie, pojawia się coś nowego" - pisze pewna mama. 18 miesięcy to rzeczywiście za wcześnie na samodzielną noc poza domem, a bulterier to agresywna rasa i lepiej nie pozwalać dziecku bawić się z nim (zwłaszcza gdy nie jest do dzieci przyzwyczajony).
Z drugiej strony trzylatek może jeść normalne jedzenie i bawić się niewysterylizowanymi zabawkami. Racjonalne obawy i nieracjonalne lęki często u nadopiekuńczych rodziców tworzą trudną do oceny mieszankę. Dość dobrą wskazówką nadopiekuńczości jest – tak jak u cytowanej mamy – to, że w momencie zlikwidowania jednego zagrożenia, wyłania się następne powodujące równie silny niepokój. Zdroworozsądkowo podchodząc – gdyby jej teściowie byli tak beztroscy, jak ich ocenia synowa, odebrano by im prawa rodzicielskie. Skoro udało im się wychować odpowiedzialnego mężczyznę, zdolnego do założenia rodziny, to chyba nie są aż tak beznadziejni?
Krzywda dziecka
Trzeba sobie uświadomić, że nadopiekuńczością możemy wyrządzić dziecku krzywdę fizyczną. Według naszego lekarza rodzinnego, wielu rodziców żąda wręcz, by nawet lekkie przeziębienie leczyć antybiotykami. Częste jest także niepotrzebne szpikowanie maluchów wszystkimi reklamowanymi szczepionkami. Kolejny problem to zbyt ciepłe ubieranie dzieci, mimo że mają gorszą termoregulację i łatwiej od nas się przegrzewają.
Warto przeanalizować swoje lęki i wynikające z nich zachowania. Jeżeli np. odczuwasz stały niepokój o dziecko, gdy tylko zniknie ci z oczu lub każde jego kaszlnięcie powoduje kołatanie serca – masz problem. Często dotyka on rodziców jedynaków (zwłaszcza gdy wiele lat starali się o dziecko). Pomocna w pozbyciu się nadmiernych lęków może być przyjaźń z rodziną wielodzietną. Mając kilkoro dzieci, po prostu nie da się być nadopiekuńczym. Zapraszam np. do poczytania forum rodzin wielodzietnych www.wielodzietni.org.
Warto też powstrzymywać się od wyręczania dzieci w wykonywaniu adekwatnych do stopnia rozwoju zadań. Naszym zadaniem, jako rodziców, jest wychowanie samodzielnego, odpowiedzialnego człowieka, a nie bezradnego samoluba. Pamiętajmy, że także dzieci o specjalnych potrzebach (zespół Downa, niepełnosprawność fizyczna itp.) są zdolne do samodzielnego wykonywania zadań (należy skonsultować się ze specjalistą co do zakresu) i czerpią satysfakcję z nabywanych sprawności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.