Tajemnica księdza Jana

Nie lubił muzyki, potępiał tańce i kazał zakrywać dekolty damom na starych obrazach. W dodatku krzyczał z ambony na wiernych i pościł tak uparcie, że niszczył swoje zdrowie. Taki typ świętości nie pasuje do oświeconego XXI wieku. Przewodnik Katolicki, 25 października 2009



Plebania

Stara plebania w Ars pamięta swojego proboszcza. Pamięta go mały ogród, w którym spotykał się z młodzieżą, każda ściana, każde schody, każdy pokój. Kiedy ks. Jan wszedł tu po raz pierwszy wiedział, że zmienić trzeba będzie wszystko. Przede wszystkim dlatego, że bogactwo plebanii zbyt mocno kontrastowało z zaniedbaniem kościoła. Nie wypada mieszkać w luksusach, choćby meble były niekupione, ale sprezentowane przez miejscową dziedziczkę. Ksiądz Jan uznał, że nie godzi się traktować Pana Boga jak żebraka. Zapakował meble na wóz i odwiózł do pałacu, a dziedziczkę grzecznie poprosił, żeby zamiast plebanii raczyła wyposażyć kościół.

Kuchnia

Kuchnia na plebanii w Ars księdza Jana nie pamięta albo pamięta go jak przez mgłę. Szerokim łukiem omijał to pomieszczenie. Nie jadł i robił wszystko, żeby nikomu nie udało się wmusić w niego jedzenia. Wprowadzając się do Ars, poinformował gospodynię, że gotowanie obiadów nie jest konieczne, gdyż jemu wystarcza garnek ziemniaków, gotowanych w łupinach – raz na trzy, cztery dni. Kiedy był głodny, brał ziemniak i zjadał go ze szczyptą soli. Ku przerażeniu gospodyni nie odstraszała go nawet pleśń na ziemniakach. Twierdził, że pleśnieje tylko łupina, a on łupin przecież nie zjada.

Z czasem starał się jeszcze bardziej ograniczyć to, co nazywał swoim obżarstwem. Uznał ziemniaki za luksus i próbował żyć na samych ziołach. Przynoszony przez gospodynię świeży chleb oddawał żebrakom, w zamian dostawał zeschłe i brudne kromki, które zjadał po namoczeniu w wodzie. I choć ze wszystkich sił starano się go kontrolować, ks. Jan nie dał się odwieść od tych umartwień. Kiedy zaniepokojona jego stanem zdrowia dziedziczka zabrała go do lekarza, ks. Jan dostał wyraźne zalecenie co do sposobu odżywiania: tłuste i mleczne potrawy, gotowane mięso, chleb z masłem i miodem, dużo winogron. Kartkę z tymi zaleceniami wyrzucił jednak natychmiast po wyjściu z gabinetu lekarskiego. Uważał, że nie może tyle jeść, skoro wielu jego parafian jada zbyt mało.

Sypialnia

Sypiania na plebanii w Ars również nie pamięta swojego proboszcza. Materace i pościel zniknęły natychmiast po wprowadzeniu sie ks. Jana – oddał je przechodzącemu cyganowi. On sam ułożył sobie legowisko w piwnicy. Kupa chrustu, na niej kilka worków ziemniaków – ot, i całe proboszczowskie łóżko. I jeszcze nieodłączni piwniczni towarzysze proboszcza, czyli myszy i szczury.

Kilka lat później, kiedy reumatyzm z zimnej piwnicy wykręcił stawy Vianneya, wydawało się, że zacznie wreszcie jak wszyscy ludzie korzystać z sypialni. Nic bardziej mylnego. Z wysoką gorączką przeniósł się z piwnicy na strych, chociaż i tak większość nocy spędzał w kościele, na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem.

Ubranie

Wobec takiego trybu życia nie mogło specjalnie dziwić, że spod sutanny księdza proboszcza Jana wystawały tylko strzępy starych spodni i zniszczone buty. Kiedy ktoś z parafian nie wytrzymywał i kupował proboszczowi nowe – on i tak szybko je sprzedawał i oddawał pieniądze ubogim. Ale i tak to nie spodnie wzbudzały największą sensację w małym Ars. Najbardziej pamiętna stała się sprawa mucetu.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...