Ślub królewski musi być w katedrze, wielka tragedia wyzwala modlitwę, w klasztorze przyjemnie się medytuje, a i dla krzyża znajdzie się miejsce – na grobie. Oto współczesna Belgia. Posłaniec 9/2007
Czego tam szukają? Szukają Boga – mówią sami i mówią bracia – tyle że w inny niż dotychczas sposób, bardziej indywidualnie i jakby poza cywilizacyjnym przymusem, i poza przymusem urzędowego Kościoła. Najpewniej, prostota, jasność reguł, czystość, życzliwość, i oderwanie od świata ułatwiają im znalezienie nowej drogi. Cały rytuał życia, modlitwy i pracy zakonnych braci jest dla nich fascynujący, pragną więc doświadczyć choćby cząstki tego „życia w świętości”. A jednocześnie – wiele zakonów i domów klasztornych boryka się z brakiem narybku. W roku 2006 w całej Belgii do seminariów duchownych zgłosiło się dwunastu chętnych, ale w samej Brukseli czy w Antwerpii – nikt, po prostu nikt. Z zakonami jest trochę lepiej, poza tym ratują się przenoszeniem zakonników z innych krajów. Ale nie zmienia to faktu, że w belgijskich kościołach brakuje nie tylko wiernych, ale i księży.
Młodzi Belgowie nie chcą być pośrednikami między Bogiem a ludźmi. W ciągu 47 lat liczba księży diecezjalnych zmalała w Belgii o połowę. Jest ich teraz nieco ponad cztery tysiące. Pracują po sześćdziesiąt i więcej godzin tygodniowo, ich dochody netto nie przekraczają miesięcznie 1500 euro. Nieliczni seminarzyści – po których zapewne nikt już nie przyjdzie – zapytani, dlaczego się jednak zdecydowali na kapłaństwo, mówią to samo, co wszyscy przed nimi: że odczuli i odczuwają powołanie. Nie komentują zmian w społeczeństwie, ale widzą potrzebę zmian, aby ludzie chcieli wrócić do kościołów.
Oczywiście, w Belgii nie brakuje dysput – zmienia się społeczeństwo, czy zatem i Kościół nie powinien się zmienić? Albo, skoro tak bardzo zmienia się świat wokół, i to na złe, czyż Kościół tym bardziej nie powinien pozostać strażnikiem zasad, czystej wiary, teologicznej ortodoksji, niepodatnej na zmiany? Zachować celibat czy go znieść? Jak odpowiedzieć na wyzwania współczesności, aby Kościół także w Belgii pozostał żywym chlebem? Gdzie leży granica zmian czy raczej linia modernizacji?
Na co dzień Kościoła nie widać w ogóle. Księża chodzą w ubraniach cywilnych, sutanny na ulicach nikt tu nie widział od wielu lat; ba, nie widać jej nawet w kościołach! Procesje po ulicach miasta, czy nawet przykościelne, dawno odeszły do lamusa. Księża mówią, że jeżeli Msza trwa dłużej niż czterdzieści minut, ludzie zaczynają wychodzić…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.