Jak zbudować udane małżeństwo?

Trwałość związku bazuje na postrzeganiu małżonka jako równorzędnej osoby, czyli na szacunku. Jeśli go pominiemy, pozostaje tylko zdobywca i zdobycz, którą się porzuca z chwilą, kiedy zapragnie się czegoś innego. Głos ojca Pio, 49/2008



Jak długo trwa etap walki o dominację?

Czasem całe lata. Statystyki natomiast mówią, że składanie wniosków o rozwód następuje zwykle po dwóch latach. Można zatem przyjąć, że tego typu kryzys trwa przez kilka pierwszych lat małżeństwa.

Walkę o dominację można wygrać albo przegrać dla małżeństwa. Czy istnieje rada na osiągnięcie trwałego konsensusu?

Polska tradycja ludowa budowała ten konsensus poprzez podział terytorium wpływów: mężczyzna był odpowiedzialny za to, co jest poza domem, zaś kobieta zajmowała się domem i wychowaniem dzieci. To rozwiązanie jest trudniejsze do wprowadzenia we współczesnym wielkomiejskim świecie (gdzie na ogół małżonkowie pracują zawodowo), choć nadal możliwe. Na tej zasadzie funkcjonuje wiele małżeństw.
W innych wypadkach zwykle bywa tak, że osoba dominująca wygrywa, a jej partner to akceptuje. Wtedy jednak pozostaje napięcie, które będzie trwało przez lata. Los takiego małżeństwa zależy od tego, jak daleko posunięta jest dominacja. Traktowanie drugiej osoby w sposób instrumentalny często prowadzi do sytuacji granicznej: osoba podporządkowana nie jest w stanie dłużej akceptować przyjętego układu i po długoletnim cichym, cierpliwym znoszeniu władzy współmałżonka potrafi nagle się zbuntować, często w sposób ostateczny. Jak zatem widać, trudno z góry przewidzieć finał kryzysu danej pary.

Bywa, że kobieta godzi się na dominację mężczyzny. Z czasem jednak dojrzewa i przestaje tolerować dawny sposób funkcjonowania małżeństwa. Mężczyzna z kolei taką zmianę odbiera jako kobiecą fanaberię, bo przecież wcześniej było dobrze… Czy gdyby taka kobieta od początku sygnalizowała swoje potrzeby, później związek nie byłby tak bardzo zagrożony?

Myślę, że trwałość małżeństwa nie zależy od stopnia samozaparcia w podległości osoby zdominowanej. Ostateczna zgoda na bycie w pełni zdominowanym nie jest możliwa do zrealizowania. W dodatku ten układ w jakiś sposób deprawuje osobę dominującą: przyzwolenie na jej władzę utwierdza ją w przekonaniu, że skoro ona jest zadowolona, podobnie jest i z drugą stroną.

Sygnalizowanie niezadowolenia w takim związku to kwestia umiejętności pertraktacji. Trzeba się tego nauczyć już w okresie narzeczeństwa. Można zaczynać od wspólnego podejmowania decyzji o tym, do kogo jedziemy w niedzielę, dokąd na wycieczkę, jak duży ma być udział każdego z partnerów w danym przedsięwzięciu itp. Umiejętność pertraktacji to kwestia rozwijania pewnego talentu. W małżeństwie najtrudniejsze jest partnerstwo. Dlatego budowanie związku tylko na ćwiczeniu cierpliwości w nadziei, że zostanie to docenione, jest fatalnym błędem.


 
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...