Ta kronika była pisana fragmentami w dramatycznych dniach od 23 do 27 września 1968 roku. Ból ściskał nam serce, jednak czuliśmy, że szybko musimy utrwalić na papierze owe obrazy i doznania. Był to fakt historyczny zbyt znaczący, by nie zachować możliwie jak największej liczby szczegółów. Głos ojca Pio, 53/2008
Msza żałobna
Trumna z ciałem Ojca Pio zostaje wniesiona do prezbiterium przez jedno z bocznych wejść i ustawiona na początku nawy głównej. Niektóre córki duchowe pochylają się nad nim i je całują. Później zaczynają się tłoczyć wokół trumny członkowie rodziny, przyjaciele i dzieci duchowe. Duża świątynia jest jeszcze zamknięta. Ławki kościelne są już jednak tak ustawione, by stworzyć korytarz wyznaczający trasę dla tłumu, który za chwilę wtoczy się do wnętrza. Trumna przed chwilą została uniesiona z podłogi i umieszczona na niewielkim katafalku pokrytym czarnym suknem. Ojciec Pio ma ramiona splecione na klatce piersiowej. Jego ręce ubrano w rękawiczki bez palców. Różaniec jest mocno owinięty wokół prawej ręki przykrytej prawie w całości rękawem habitu. Twarz zakonnika, już nie przewiązana chustką, jest żółtego koloru. Na wargach, po prawej stronie, znajduje się maleńki, czarny punkcik: to niewielkie znamię, tak bardzo charakterystyczne dla Ojca Pio.
Godzina 8.15. Pani Sanguinetti przychodzi, by pozdrowić Ojca Pio. Odwzajemnia tym samym wizytę, którą Stygmatyk złożył jej po śmierci męża. Ławki kościelne zostały ułożone w półkole, metr od katafalku. Cztery świeczniki ustawiono w rogach czarnego sukna, które opada swobodnie z katafalku i rozciąga się po podłodze. Naprzeciw umieszczono dwa wazony z białymi goździkami. Doktor Sala, który jest również burmistrzem San Giovanni Rotondo, daje ostatnie wskazówki. Żandarmi ochraniają prezbiterium. Na balkonach zaczynają gromadzić się ludzie.
Godzina 8.20. W zakrystii kapłani przygotowują się do Mszy żałobnej. Jest ich dziesięciu – kapucyni i księża świeccy, na czele zaś o. Clemente z Santa Maria in Punta. Za chwilę rozpocznie się uroczysta koncelebracja.
Godzina 8.30. Główne drzwi świątyni zostają otwarte. Tłum wdziera się do wnętrza i biegnie w kierunku ciała. Słychać jęki, szlochanie, a nawet gwałtowny płacz, które od tego momentu wypełniają kościół. Ojciec Pio został oddany tłumowi, aby ten mógł się z nim pożegnać. Dzwon obwieszcza rozpoczęcie Mszy Świętej. Ministranci wchodzą do kościoła. Kapłani zaś nadal pozostają w zakrystii, gdyż kościół jest pełen krzyków i płaczliwych wrzasków.
Godzina 8.35. Znów brzmi dzwon. Kapłani wchodzą do prezbiterium. Rozpoczyna się Msza żałobna. Tłum tłoczy się w nawie. Na zewnątrz, podczas bicia pogrzebowych dzwonów, słychać warkot samolotów.
Godzina 10.00. Przecudne słońce jaśnieje nad Gargano. Jest to najgorętszy dzień tego września. Przy klasztorze stoi mnóstwo samochodów. W najwyższym punkcie Domu Ulgi w Cierpieniu powiewa opuszczona do połowy drzewca flaga. Masa ludzi wypełnia kościół, gdzie odprawiane są Msze i udzielana jest Komunia Święta.
Radio wiele razy podało już wiadomość o śmieci zakonnika. Ojciec Pio zmarł, spełniając swoją misję – celebrując Mszę Świętą oraz spowiadając do ostatniego dnia. Wprawdzie 21 września nie dopełnił tej powinności z powodu ataku astmy, jednak już 22 września, ostatniego dnia swojego ziemskiego życia, wyspowiadał około piętnastu osób. On, który bał się bezwładu i inwalidztwa, pełnił swoją posługę aż do końca, z wielką wytrwałością i poświęceniem, które są możliwe tylko u Bożych ludzi.
Zmarł w dobrym momencie, gdy Grupy Modlitwy, jego duchowe dzieło, zostały zatwierdzone przez Stolicę Apostolską. Można powiedzieć, że poniekąd czekał na tę chwilę, czekał, by dowiedzieć się, że grupy, którym powierzył misję modlitwy oraz pełnienia dobra, są w dobrych rękach. (…)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.