Nie cały świat jest tutaj

Troską każdego dziennikarza obsługującego wydarzenie z udziałem Papieża było przede wszystkim umożliwienie odbiorcom bliskiego spotkania z jego osobą i orędziem. Zwłaszcza jeśli dotyczy to dziennikarza-sprawozdawcy transmisji radiowych lub telewizyjnych. Przyjdź, 1/2009



Tak było w czasie transmisji z wieczornego czuwania podczas Światowego Dnia Młodzieży w Częstochowie w 1991 roku, kiedy to dająca świadectwo heroicznej wiary dziewczyna z Afryki ruszyła w stronę Ojca Świętego po stopniach oddzielających ją od papieskiego tronu. W ostatniej chwili została zatrzymana przez oficerów ochrony.

Na placu zapadła absolutna cisza; wszyscy czekali co zrobi Jan Paweł II, a on delikatnym ruchem ręki skinął na Afrykankę, aby podeszła do Niego. Ona ze łzami w oczach rzuciła się Papieżowi w ramiona. Nie wiedziałem co powiedzieć; bardzo się wzruszyłem i język stanął mi w gardle.

Podobne przeżycie miałem podczas spotkania Papieża z młodzieżą Europy w Loreto, we wrześniu 1995 roku. Po drugiej stronie Adriatyku toczyła się wtedy wojna. Nastąpiło połączenie z Sarajewem, gdzie w bunkrze zaimprowizowano studio telewizyjne, w którym młodzi ludzie opowiadali Papieżowi o swoim wojennym dramacie.

Kiedy zabrzmiały słowa pieśni: „Boże, spójrz na Sarajewo”, wszyscy łącznie z Papieżem płakali. Ja także przez kilka minut nie mogłem wydobyć z siebie głosu. To chyba były dwa najsilniejsze przeżycia, które odebrały mi mowę. Zwykle udawało się poprowadzić transmisję bez większych problemów, chyba że zawodziły łącza i urządzenia przekaźnikowe. Wtedy pozostawał telefon.

Jan Paweł II nie był pierwszym papieżem, który dostrzegł potrzebę wyjścia poza mury Watykanu, ale jego pontyfikat pod tym względem otwarcie nowej epoki. Podróże Papieża stały się dla całego świata jednym z najbardziej charakterystycznych znamion jego posługiwania. Można nie być katolikiem; można być zupełnie obojętnym religijnie, a nawet nieprzychylnie nastawionym do jakiejkolwiek religii, ale nie można było nie wiedzieć nic o papieżu-podróżniku, papieżu-pielgrzymie do świata.

Jan Paweł II od początku pontyfikatu musiał „tłumaczyć” się z tego nieprzejednanego pragnienia „wychodzenia” do świata. W 1980 roku Ojciec Święty powiedział: „wielu mówi, że papież podróżuje zbyt dużo i w zbyt krótkich odstępach. Myślę, że – rozumując po ludzku – mają oni rację. Lecz to Opatrzność nas prowadzi i czasem sugeruje, by zrobić coś per excessum.

Konieczność działania per excessum, czyli w sposób odbiegający od utrwalonych przez wieki zwyczajów dyktuje Papieżowi motywacja głęboko ewangeliczna”.
Jan Paweł II wyznał kiedyś wybitnemu francuskiemu intelektualiście Andre Frossardowi: „im trudniejsze staje się życie ludzi, rodzin, społeczeństw, świata, tym bardziej trzeba, aby w ich świadomości rysowała się postać Dobrego Pasterza, który ”.

Podczas pierwszej podróży do Afryki, w 1980 roku Ojciec Święty powiedział, „że ma świadomość iż nie wszystkim podoba się nowy styl i że słyszy oraz czyta czasami rady, że powinien siedzieć w Rzymie, tak jak bywało dawniej. Podkreślał jednak wtedy zawsze, że dla ludzi, do których przybywa jego pielgrzymowanie ma wielki sens, bowiem mogą oni pokazać swojemu pasterzowi samych siebie: jakimi są, w jakich warunkach żyją, jaki moment dziejowy przeżywają. I to utwierdza mnie w przekonaniu mówił Jan Paweł II, że przyszła pora na to, aby biskupi rzymscy – papieże – stali się nie tylko następcami Piotra, ale także naśladowcami Pawła, który wiadomo, że spokojnie nie usiedział: stale był w drodze”.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...