Do najpoważniejszych nawet czasopism katolickich przenikają konstrukcje językowe ze świata szeroko pojętej kultury masowej. W jednym z nich wywiad z pewnym biskupem, w którym hierarcha wyjaśniał zasady tzw. małżeństwa konkordatowego, nosił tytuł „Dwa w jednym”, powtarzający slogan reklamowy „2w1” Obecni, 1/2009
Znacznie przecież silniejsze jest oddziaływanie różnych obszarów współczesnej kultury masowej i cywilizacji na język w Kościele. Jeśli np. pewien polski hierarcha, wspominając przed laty kardynała Stefana Wyszyńskiego, powiedział o nim, że „tak sobie w odosobnieniu potrafił zorganizować czas, że się nie mógł wyrobić”, czyli „trudno mu było ze wszystkim zdążyć”, owym niewyrabianiem się ukazał produktywność socjolektu szoferskiego (bo w nim najpierw mówiło się o wyrabianiu bądź niewyrabianiu zakrętu) i jego oddziaływanie na inne odmiany stylowe.
Język sportu słychać w takich wypowiedziach kaznodziejskich, jak np. „Kto nie rozumie istoty Eucharystii, ten odpada w przedbiegach” albo „Czy w połowie Adwentu nie chwyciła nas kolka – jak biegacza w połowie dystansu?”, albo „Takim określeniem Jezusa Jan Chrzciciel trafił w dziesiątkę”.
Duszpasterze dzieci i młodzieży też bez przerwy korzystają z modnych środków stylistycznych: „Maryja to taka stacja przekaźnikowa między nami a Chrystusem” (nawiązanie do rzeczywistości medialnej), „Wasze serca muszą być po spowiedzi zresetowane” (nawiązanie do rzeczywistości elektronicznej), „Musicie być full time z Chrystusem, musicie być full time dla Chrystusa” (sięgnięcie po anglicyzm).
Do najpoważniejszych nawet czasopism katolickich przenikają konstrukcje językowe ze świata szeroko pojętej kultury masowej. W jednym z nich wywiad z pewnym biskupem, w którym hierarcha wyjaśniał zasady tzw. małżeństwa konkordatowego, nosił tytuł „Dwa w jednym”, powtarzający slogan reklamowy „Dwa w jednym” (znany także z billboardowej wersji „2 w 1”) związany z szamponem i odżywką – tak jak nagłówek teologicznych rozważań „Czy dusza może być jeszcze bielsza?” był oczywistym nawiązaniem do znanego sloganu „Czy biel może być jeszcze bielsza?” z reklamy proszku do prania.
Widzi się w prasie katolickiej i takie konstrukcje nagłówkowe, jak „Marketing wiary, wiara w marketing”, „Bóg na billboardzie” czy „Cappucino z Panem Bogiem”.
Z kolei temat kościelnej konferencji poświęconej problemom współczesnego kaznodziejstwa brzmi „Chrystus używałby PowerPointa?”, relacja zaś prasowa z tej konferencji opatrzona jest nagłówkiem „Jezus z laptopem pod pachą”.
Obecność tego typu pomysłów stylistycznych w języku związanym z Kościołem, instytucją w sferze komunikacyjnej sięgającą po tradycyjne środki językowe i tak w powszechnym odczuciu społecznym odbieraną, musi budzić – zwłaszcza u starszych użytkowników polszczyzny – pewien poprawnościowy niepokój, mówiąc najłagodniej. Ja – nie chciałbym ich w tym felietonie oceniać. Chodziło mi tylko o pokazanie ich jako znaków czasu, czasu szczególnie silnego oddziaływania na zbiorową świadomość językową współczesnej cywilizacji i kultury masowej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.