W opisie "polskiego kwietnia" na nic się zdały kategorie Kościoła otwartego i zamkniętego. Takich Kościołów nie było. Tygodnik Powszechny, 19/2005
Pytania i (brak) odpowiedzi
A kiedy już znajdą tę przyjazną przestrzeń, co chcieliby usłyszeć? O nauczaniu Jana Pawła II napisano i napisze się jeszcze wiele. Ale nie o nie teraz chodzi. Chodzi przede wszystkim o wizję ewangelizacyjną. W przemówieniach wygłaszanych do młodych ludzi jak refren powtarza się temat wyboru. Na Górze Błogosławieństw Papież mówił o Jezusowym głosie, który jest “łagodny jak ta kraina i naglący jak wezwanie do wyboru między życiem a śmiercią”.
Zdaje się, że polskie kaznodziejstwo wciąż niewiele ma z tego papieskiego stylu. Wciąż dominują moralizatorstwo i połajanka, ewentualnie - jak mówią niektórzy - parę ciepłych słów. Tak wiary w nikim się nie wzbudzi. Pojawiają się głosy, że teraz trzeba całe kaznodziejstwo przeorientować katechetycznie, że czas nauczać prawd wiary, bo wierni nie wiedzą, w co wierzą. Ale nie wiedza nas zbawia. Zbawia nas łaska Jezusa Chrystusa i wiara w Niego. Jeśli czegoś polskiemu kaznodziejstwu trzeba, to nie katechetycznego, lecz ewangelizacyjnego, kerygmatycznego przeorientowania.
“Zaufać Jezusowi znaczy uwierzyć wszystkiemu, co On mówi, choćby wydawało się to bardzo dziwne, i odrzucić namowy zła, choćby wydawały się rozsądne i pociągające” - mówił Papież do młodych w Ziemi Świętej. Jan Paweł II uczył, że chrześcijaństwo jest zawierzeniem Chrystusowi i utożsamieniem się z Jego śmiercią i zmartwychwstaniem. Z tego fundamentalnego wyboru wynikają wszelkie konsekwencje. Tylko wtedy idzie się za dobrem, które wydaje się dziwne i odrzuca się zło, choć zdaje się rozsądne i pociągające. Wiara nie rodzi się z katechizmu. Katechizm ją zakłada i wyznacza jej granice.
Wiara wciąż za bardzo utożsamiana jest w naszym kościelnym gadaniu z systemem etycznym czy wypełnianiem praktyk pobożnych, a zbyt mało mówimy o doświadczeniu życia z wiary. To przecież z niej rodzą się codzienne decyzje. Najsmutniejsza diagnoza naszego nauczania, jaką kiedykolwiek słyszałem, mówi, że polska ambona odpowiada na pytania, których sobie już nikt nie stawia, a nie odpowiada na pytania, z którymi przychodzą ludzie: “Skąd przychodzimy? Dokąd zmierzamy? Kim jesteśmy?”. Jeśli im nie odpowiemy, znajdą odpowiedzi gdzie indziej. A że chcą i potrzebują o tym mówić, jakże wyraźnie pokazały media w dniach papieskiej żałoby.
Kościół pierwszego kontaktu
W opisie tego, co się wydarzyło, na nic się zdały kategorie Kościoła otwartego i zamkniętego, konserwatywnego i liberalnego. Na nic się zdały, bo takich Kościołów nie było. Zacytowane kategorie nadają się lepiej lub gorzej do publicystycznego opisu aktualnych strategii Kościoła, ale nie znajdują zastosowania, gdy zaczynamy mówić o tym, co jest sercem Ewangelii i sercem kościelnego kerygmatu, a jest nią dobra nowina o Jezusie Chrystusie. Dobrze by było, by bardziej zaprzątnęła nas dyskusja nad tym, jak tę dobrą nowinę zanieść nieznającym jej tysiącom, a może milionom, niż kolejna dyskusja podobna do tej o Komunii na rękę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.