Utrata poczucia sensu bycia księdzem-samotnikiem to najczęstszy powód kryzysu. Tygodnik Powszechny, 18 lutego 2007
Po opublikowaniu w poprzednim numerze Pana wypowiedzi, otrzymaliśmy wiele pytań o to, czy uzyskane przez Pana wyniki oznaczają, że aż tylu księży domaga się zniesienia celibatu.
Absolutnie nie tak należy to interpretować. Radykalny postulat zniesienia celibatu pojawia się u 10 do 15 procent księży. Większość mówi o swoistym „prawie” do dokonania wyboru stylu życia kapłańskiego – albo w celibacie, albo w małżeństwie, czyli na wzór Kościoła prawosławnego. Mówienie, że w Kościele rzymskokatolickim celibat jest „dobrowolnym” wyborem, jest dla nich, cytuję, śmieszne. Przecież jeśli nie przyjmą obowiązkowego bezżeństwa, nie będą mogli zostać księżmi.
Ja sam interpretuję to tak, że są ludzie, którzy odczuwają dwa powołania – kapłańskie i rodzinne. Nie mogą realizować obu, dlatego część z nich decyduje się na „pół-dezercję”, część zaś, gdy już się zwiąże z kobietą, rezygnuje z kapłaństwa. Powtarzam – głównie z przyczyn etycznych, nie zaś erotycznych. Oni już nie chcą i nie potrafią dłużej trwać w „podwójnej” moralności czy oszukiwać siebie samych i swoich partnerek, zwłaszcza wtedy, kiedy czują emocjonalny związek z nimi lub z własnymi dzieci; tak było w sytuacji 65 proc. byłych księży.
Mówi Pan o podwójnym powołaniu, rzeczywistość Kościoła jest jednak taka, że wyboru trzeba dokonać. Księża, o których rozmawiamy, dokonywali go. Dlaczego jednak zostali kapłanami?
Bo chcieli nimi zostać. Niektórzy mieli motywy religijne, ale nie tylko – bo jak się okazuje, w Polsce najsilniejszy jest motyw prestiżowy i kulturowo-rodzinny. Wkrótce miało się okazać, że parafia to nie tylko piękny ornat i poważanie wśród wiernych, lecz przede wszystkim trudne życie w samotności i w pełnym oddaniu na służbę Kościołowi, a do aż takiego poświęcenia wielu z nich nie czuło się przygotowanych. Wyobrażali sobie, jak mówią, życie łatwiejsze i wygodniejsze, niż to, które przyszło im prowadzić.
Zdaje Pan sobie sprawę, że dla wielu czytelników są to bulwersujące wyniki?
Oczywiście. Wiem też, że żyjemy w Polsce – w kraju, w którym na księży patrzy się w podwójnym wymiarze: kultu jednostki i przymykania oka na niemoralne poczynania niektórych z nich. Stąd informacje o odchodzeniu księży „do cywila” denerwują nie tylko władze kościelne, lecz są także niemile widziane przez liczny odsetek zwykłych parafian, zwłaszcza wiejskich.
Pracę naukową traktuję bardzo poważnie, dlatego na razie mogę o moich badaniach powiedzieć tylko tyle – reszta wymaga jeszcze opracowania. Nie chcę wyjść poza kanon naukowości, moim celem jest opisywanie rzeczywistości, którą badam, a nie skandalizowanie. Wiem też, że materia, na której pracuję, jest bardzo delikatna: często wiąże się z seksualnością księży, a dla polskiego duchowieństwa jest to jednak temat tabu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.