Pytania graniczne

Ks. Tomasz Węcławski "zakończył i zamknął" działalność kapłańską Tygodnik Powszechny, 18 marca 2007




***



Ma opinię intelektualnego geniusza. Do tego nieprzyzwoicie pracowitego. A jak wiadomo, połączenie tych walorów rodzi mieszankę porażającą – porażającą tych, którzy znajdują się w polu jego myślowego oddziaływania. Zna świetnie siedem języków – jeszcze w seminarium przetłumaczył na czeski (którego sam się nauczył) „Dogmatykę" ks. Wincentego Granata. Na polski tłumaczy Karla Čapka. Napisał prawie 30 książek, począwszy od fundamentalnych teologicznych prac („Królowanie Boga"), poprzez ich zbeletryzowane wariacje („Sieć"), aż po „Ewangelię dla dzieci". Na swojej stronie internetowej umieszcza zapisy przeprowadzonych wykładów, zarówno w wersji drukowanej, jak i audio – nie ma też nic przeciwko ich kopiowaniu. Przy niektórych tworzy fora dyskusyjne, regularnie odpowiadając na stawiane pytania. Gości zresztą na innych internetowych listach dyskusyjnych. Niektórzy mówią, że właśnie w sieci zrodził się pomysł Pracowni Pytań Granicznych i przyjaźń z tymi, którzy pomogli mu ją powołać do życia.

Elektroniczne technologie zdają się nie mieć dla niego tajemnic. Będąc dziekanem, skomputeryzował cały Wydział Teologiczny UAM, a potem osobiście napisał kilka przydatnych mu programów. Używa sprzętu najnowszej generacji, posługując się nim z wprawą przyprawiającą o kompleksy specjalistów.



***



Jest kapłanem, teologiem i filozofem, nauczycielem i kaznodzieją, pisarzem i publicystą, tłumaczem i komentatorem, rowerzystą i miłośnikiem włoskiej kuchni. W każdej z tych ról wydaje się wyjątkowy i perfekcyjny (merytorycznie i organizacyjnie); w każdej z tych ról jest samodzielny i niezależny, odrzucający uprzedzenia i stereotypy; w każdej – krytyczny, ale jak mało kto potrafiący słuchać... No, może w tej ostatniej kwestii należałoby użyć czasu przeszłego, bo w minionych tygodniach pozostający z nim w bliskich związkach ludzie nie potrafili przebić się doń ze swoimi obawami, dotyczącymi jego osoby.

Erudycja teologiczna (i nie tylko) zdaje się wprost proporcjonalna do jego skromności. Krytyczność, która nie potępia, odwaga, która nie rodzi pychy, serdeczność, która nie przemienia się w poufałość – to wszystko zbudowało jego charyzmę. Ten ascetyczny kapłan stał się autorytetem nie tylko dla ludzi głęboko wierzących (Wojciech Bonowicz przyznaje, że serce w nim pałało, kiedy autor „Królowania Boga" wyjaśniał pisma), ale i dla tych, którzy z Kościołem żyli na bakier – byli wobec niego obojętni, wadzili się czy go odrzucali. Myślę, że serce w uwiedzionych pałało nie tylko ze względu na to, co Profesor wyjaśniał, ale i na sposób, w jaki to robił. Odwoływanie się do literatury pięknej, posługiwanie się metaforą, operowanie paradoksem i intelektualną prowokacją, stosowanie „nienaukowych" form podawczych – to uwodziło i uwodzi odbiorcę tekstów Węcławskiego.

Nie wszystkich jednak. Większość członków stanu duchownego nie dała się uwieść. Pomijając tych, którzy polemizują (i to bardzo ostro) w warstwach merytorycznej i metodologicznej, pozostali rozbili się o ową metaforykę, frazę wielokrotnie złożonych zdań czy myślowe skróty.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...