Wiara na Dworcu Centralnym

Katolicyzm warszawski: jaka jest diecezja abp. Nycza Tygodnik Powszechny, 15 kwietnia 2007




Na inny trop poszukiwania religijnej tożsamości miasta kieruje rzadko cytowany fragment słynnej homilii papieskiej, wygłoszonej 2 czerwca 1979 r. na placu Zwycięstwa: „Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu". Obserwując, jak – zwłaszcza od czasu spektakularnego sukcesu Muzeum Powstania – tożsamość Warszawy mocno związana jest z jej wojenną legendą i jak legenda ta skutecznie integruje warszawiaków zarówno o przed-, jak i powojennych korzeniach, warto zapytać, czy także religijna tożsamość miasta nie mogłaby oprzeć się na heroicznej, wojennej przeszłości. 108 męczenników II wojny światowej, beatyfikowanych w Warszawie w 1999 r., wśród których są i męczennicy Powstania Warszawskiego (ks. Józef Stanek i o. Michał Czartoryski), to także postacie, wokół których wierni archidiecezji warszawskiej mogliby budować swoją religijną tożsamość.

Kto wie, czy właśnie sanktuarium męczenników wojny nie mogłaby stać się budowana od lat Świątynia Opatrzności Bożej. Miała ona być – w zamyśle kard. Glempa – duchowym sercem archidiecezji, porównywalnym z krakowskimi Łagiewnikami. Tyle że w Krakowie najpierw był kult Miłosierdzia Bożego, a potem świątynia, w stolicy zaś przyjęto odwrotną kolejność. Projekt przyjmowany jest przez warszawiaków ambiwalentnie (czego dowodzi fakt, że – wbrew planom – nie udało się go zrealizować w oparciu o datki społeczne i zwrócono się o pomoc do władz). Budzi to obawę, że – o ile nie pojawi się nowy pomysł, czym ma być budowana na peryferiach miasta świątynia – nie stanie się ona ważnym miejscem na duchowej mapie miasta.

Kolejnym problemem, rzutującym na stosunek warszawiaków do swego lokalnego Kościoła, jest fakt, że przez lata arcybiskup warszawski był nade wszystko prymasem i przywódcą całego polskiego Kościoła. Badania prowadzone jeszcze za posługi kard. Glempa wykazywały, że więcej wiernych archidiecezji warszawskiej potrafi wymienić nazwisko prymasa niż swego biskupa diecezjalnego... Być może więc rozdzielenie tych funkcji to dla stołecznego Kościoła błogosławieństwo.

Integracji religijnej tożsamości nie sprzyja też przeprowadzony w 1992 r. podział na archidiecezję warszawską i diecezję warszawsko-praską. Choć motywem tej decyzji było przybliżenie biskupa wiernym, to trzeba zauważyć, że była ona dość niezwykła tak z punktu widzenia tradycji Kościoła, jak i na tle Kościołów Europy, gdzie większe miasta pozostają pod władzą jednego pasterza.

Podział jest zresztą w gruncie rzeczy fikcją: wielu z pewnością zmiany, jaka zaszła 15 lat temu, nawet nie zauważyło. Ponadto warszawiacy nie tylko swobodnie przeprowadzają się z jednego brzegu na drugi, ale też ci, którzy mieszkają na Pradze, nierzadko realizują swe potrzeby religijne po drugiej stronie rzeki.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...