Historyczna schizofrenia

Graniczny spór o klasztory Tygodnik Powszechny, 29 kwietnia 2007




Postępujący dość sprawnie proces wyznaczania granicy gruzińsko-azerbejdżańskiej utknął na początku kwietnia w martwym punkcie. Kością niezgody okazał się kompleks świątyń znanych w Gruzji pod nazwą Dawid Garedża, zaś w Azerbejdżanie – Keszikczi – położony w części po gruzińskiej, a w części po azerbejdżańskiej stronie granicy.

Chociaż gruzińskie władze deklarują, że konflikt zostanie rozwiązany na drodze negocjacji i z poszanowaniem interesów obu państw, media azerskie i gruzińskie podgrzewają napięcie i prześcigają się w udowadnianiu historycznych racji.

Położone 70 km na południowy wschód od Tbilisi kilkanaście monastyrów pamięta VI wiek. Wspaniałe freski z VIII–XIII w. stanowią zabytek na skalę światową, przyciągając setki pielgrzymów (Gruzini uważają, że trzykrotna wizyta w Dawid Garedża równoważna jest pielgrzymce do Jerozolimy) i tysiące turystów.

Zrządzenie losu (a może po prostu czysta złośliwość?) zadecydowało o tym, że kiedy Sowieci rysowali na mapie granice między Gruzińską i Azerbejdżańską SRR, poprowadzili ołówek dokładnie środkiem wzgórza, na którego północnych i południowych stokach rozlokowany jest kompleks. I tak, chociaż większość monastyrów (w tym klasztor Udabno, składający się z zespołu częściowo naturalnych, a częściowo wykutych ludzką ręką jaskiń) przypadła Gruzinom, to najcenniejszy dla nich monastyr Bertubani, z freskami XII/XIII-wiecznej Królowej Tamary i jej syna Giorgiego IV, przypadł Azerom.

Nie było problemu, dopóki Baku i Tbilisi były stolicami prowincji jednego państwa. Jednak od 1991 r. Dawid Garedża (Keszikczi) stał się między sąsiadami kością niezgody.

W końcu marca Gruzinami wstrząsnęła wypowiedź wiceministra spraw zagranicznych Azerbejdżanu Halapa Halapowa, który określił kompleks mianem „albańskiego monastyru Keszikczi" (kaukascy Albanowie zamieszkiwali te tereny od niepamiętnych czasów) i wykluczył możliwość zrezygnowania przez Baku z azerskiej części wzgórza (na rzecz kawałka terytorium w innym miejscu granicy – co proponuje Tbilisi). Halapowowi, współprzewodniczącemu Gruzińsko-Azerbejdżańskiej Państwowej Komisji ds. Delimitacji Granicy, ostro odpowiedział szef gruzińskiej dyplomacji Gela Beżuaszwili – wytykając mu, że jego mandat przewiduje jedynie wyznaczanie granicy i że udzielane przez niego „lekcje historii" są niezrozumiałe. I chociaż w kolejnych dniach politycy po obu stronach czynili zdecydowanie bardziej pojednawcze kroki, to mleko się już rozlało. Gruzińska opozycja oskarżyła kierownictwo państwa o zbyt miękkie podejście do sprawy, a nawet o to, że władze potajemnie zgodziły się na niekorzystny dla Gruzji przebieg granicy w zamian za azerbejdżański gaz i z wdzięczności za obietnicę udzielenia Gruzji przez Azerbejdżan 200 mln dolarów pożyczki na budowę linii kolejowej mającej połączyć ten nadkaspijski kraj z Turcją. W sprawę zaangażował się również Gruziński Kościół Prawosławny, protestując przeciwko rzekomemu projektowi ministerstwa kultury, by przekształcić kompleks monastyrów w otwartą strefę turystyczną pod wspólnym gruzińsko-azerbejdżańskim zarządem (resort zaprzeczył, by taki projekt był opracowywany).


W numerze
Historyczna schizofrenia
Graniczny spór o klasztory
Postępujący dość sprawnie proces wyznaczania granicy gruzińsko-azerbejdżańskiej utknął na początku kwietnia w martwym punkcie. Kością niezgody okazał się kompleks świątyń znanych w Gruzji pod nazwą Dawid Garedża, zaś w Azerbejdżanie – Keszikczi – położony w części po gruzińskiej, a w części po azerbejdżańskiej stronie granicy.
Wojciech Bartuzi /2007-04-26
Monastyr Dawid Garedża. Fot.Paata Wardanaszwili (CC)

Monastyr Dawid Garedża. Fot.Paata Wardanaszwili (CC)
Chociaż gruzińskie władze deklarują, że konflikt zostanie rozwiązany na drodze negocjacji i z poszanowaniem interesów obu państw, media azerskie i gruzińskie podgrzewają napięcie i prześcigają się w udowadnianiu historycznych racji.

Położone 70 km na południowy wschód od Tbilisi kilkanaście monastyrów pamięta VI wiek. Wspaniałe freski z VIII–XIII w. stanowią zabytek na skalę światową, przyciągając setki pielgrzymów (Gruzini uważają, że trzykrotna wizyta w Dawid Garedża równoważna jest pielgrzymce do Jerozolimy) i tysiące turystów.

Zrządzenie losu (a może po prostu czysta złośliwość?) zadecydowało o tym, że kiedy Sowieci rysowali na mapie granice między Gruzińską i Azerbejdżańską SRR, poprowadzili ołówek dokładnie środkiem wzgórza, na którego północnych i południowych stokach rozlokowany jest kompleks. I tak, chociaż większość monastyrów (w tym klasztor Udabno, składający się z zespołu częściowo naturalnych, a częściowo wykutych ludzką ręką jaskiń) przypadła Gruzinom, to najcenniejszy dla nich monastyr Bertubani, z freskami XII/XIII-wiecznej Królowej Tamary i jej syna Giorgiego IV, przypadł Azerom.

Nie było problemu, dopóki Baku i Tbilisi były stolicami prowincji jednego państwa. Jednak od 1991 r. Dawid Garedża (Keszikczi) stał się między sąsiadami kością niezgody.

W końcu marca Gruzinami wstrząsnęła wypowiedź wiceministra spraw zagranicznych Azerbejdżanu Halapa Halapowa, który określił kompleks mianem „albańskiego monastyru Keszikczi" (kaukascy Albanowie zamieszkiwali te tereny od niepamiętnych czasów) i wykluczył możliwość zrezygnowania przez Baku z azerskiej części wzgórza (na rzecz kawałka terytorium w innym miejscu granicy – co proponuje Tbilisi). Halapowowi, współprzewodniczącemu Gruzińsko-Azerbejdżańskiej Państwowej Komisji ds. Delimitacji Granicy, ostro odpowiedział szef gruzińskiej dyplomacji Gela Beżuaszwili – wytykając mu, że jego mandat przewiduje jedynie wyznaczanie granicy i że udzielane przez niego „lekcje historii" są niezrozumiałe. I chociaż w kolejnych dniach politycy po obu stronach czynili zdecydowanie bardziej pojednawcze kroki, to mleko się już rozlało. Gruzińska opozycja oskarżyła kierownictwo państwa o zbyt miękkie podejście do sprawy, a nawet o to, że władze potajemnie zgodziły się na niekorzystny dla Gruzji przebieg granicy w zamian za azerbejdżański gaz i z wdzięczności za obietnicę udzielenia Gruzji przez Azerbejdżan 200 mln dolarów pożyczki na budowę linii kolejowej mającej połączyć ten nadkaspijski kraj z Turcją. W sprawę zaangażował się również Gruziński Kościół Prawosławny, protestując przeciwko rzekomemu projektowi ministerstwa kultury, by przekształcić kompleks monastyrów w otwartą strefę turystyczną pod wspólnym gruzińsko-azerbejdżańskim zarządem (resort zaprzeczył, by taki projekt był opracowywany).

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...