Zanim zażądamy wykorzenienia kultu relikwii jako mogącego prowadzić do zabobonu, wspomnijmy, że tradycyjne formy pobożności są jedną z dróg do szczerego oddania Bogu. Tygodnik Powszechny, 18 maja 2008
Razem z kultem świętych ewoluowało podejście do relikwii. Przedmioty, jakich za życia używali święci, a także części ich ciała były poszukiwane; wierzono, że ich posiadanie może przynieść łaskę. W XIII-wiecznym żywocie św. Jadwigi śląskiej, żony księcia Henryka Brodatego, później zakonnicy, czytamy, że po jej śmierci „siostry z zakonu trzebnickiego zbiegły się natychmiast i każda z nich z wielką pożądliwością, a nawet chciwością zbierała, cokolwiek mogła z nieżyjącej: paznokcie z rąk, inna z nóg, a jeszcze inne [włosy] z głowy świętej”. Co ciekawe, w zbiorze cudów, jakie działy się przy grobie Jadwigi, nie spotykamy wzmianek o tych relikwiach: najwyraźniej mniszki schowały je do własnego użytku i nie udostępniały pielgrzymom.
W tym samym okresie rozwijał się kult św. Stanisława. Z tzw. rotulusu krakowskiego – pergaminu, na którym spisano cuda tego świętego na potrzeby procesu kanonizacyjnego – dowiadujemy się, że kustosze grobu udostępniali modlącym się o uzdrowienie biskupi pierścień męczennika. Jedynie jednak szlachetnie urodzonym: mieszczanie i chłopi musieli zadowolić się wodą, w której zanurzono klejnot – pili ją lub obmywali ciało. Innym uleczenie przyniosło dotknięcie jedwabnej tkaniny, w której przed elewacją, czyli wzniesieniem ponad posadzkę katedry, leżały kości Stanisława.
Po ekshumacji zwłok świętego jego kości zazwyczaj obmywano winem: ono również stawało się wtedy relikwią, udostępnianą czy sprzedawaną pątnikom. I ten zwyczaj znajduje współczesne formy: np. w sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej pod Częstochową świętą figurkę Maryi co roku poddaje się tzw. kąpiołce w winie, które następnie rozlewane jest do ampułek i rozdawane pielgrzymom.
Na marginesie trzeba dodać, że kontakt z relikwiami według XIII-wiecznych wierzeń przynosił nie tylko uzdrowienie: w zbiorze cudów św. Stanisława czytamy o kleryku Piotrze, którzy udając się w morską podróż zabrał ze sobą „cząstkę relikwii świętego”, a to zapewniło okrętowi ocalenie w czasie gwałtownego sztormu. Relikwie miały też znaczenie pozakultowe: wymieniano je np. przy zawieraniu traktatów politycznych. Przykładu dostarcza cesarz Otton III, ofiarowujący w czasie zjazdu gnieźnieńskiego (1000 r.) Bolesławowi Chrobremu kopię włóczni świętego Maurycego (dotkniętą wpierw oryginałem!) i otrzymując w zamian ramię św. Wojciecha.
Ludową wiarę w sakralną moc zawartą w relikwiach wykorzystywano nawet w celach politycznych. W lutym 1240 r. czarne chmury zebrane nad Rzymem zapowiadały rychły upadek papiestwa: u bram Wiecznego Miasta rozbiła obóz potężna armia okrzykniętego Antychrystem i wyklętego cesarza Fryderyka II. Rzymski lud począł szydzić z Grzegorza IX, który ukrył się za grubymi murami zamku Świętego Anioła.
24 lutego sędziwy 70-letni papież zagrał va banque: w nielicznym orszaku ostatnich wiernych sług wyszedł na ulice miasta i drwiącej ciżbie pokazał relikwiarz z drzewem chrystusowego krzyża i głowami apostołów Piotra i Pawła. Zdjąwszy tiarę, nakrył nią naczynie i wezwał: „Święci, brońcie Rzymu, skoro Rzymianie nie chcą już go strzec”. Szok wywołany tym czynem odebrał odwagę poplecznikom cesarskim; lud począł wiwatować na cześć starca dzierżącego krzyż. Pod wrażeniem tego zdarzenia Fryderyk II – cesarz-ateista, zdawałoby się, obojętny na religijne uniesienia – przeraził się i odstąpił od rzymskich murów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.