Ciało obce

Z nauczaniem religii nie ma problemu – to oficjalna wersja dyrektorów szkół i biskupów. Tyle że do pracy w szkole zniechęca się wielu katechetów. Tygodnik Powszechny, 5 października 2008



Ale bywa też i tak (wypowiedź z forum): „Jestem w tej chwili w klasie maturalnej w liceum. Od początku gimnazjum nie miałam w szkole normalnej religii. W gimnazjum religia była lekcją od pogadania i uczenia się do innych przedmiotów. Ksiądz nie wykazywał specjalnej inicjatywy, żeby z nami rozmawiać, po prostu siedział i słuchał, o czym rozmawiamy”.

Z wypowiedzi rodzica na forum: „W przyszłym tygodniu czeka nas spotkanie z proboszczem i katechetą. Spotkania zażądała część rodziców, którym nie podobają się metody nauczania religii (...) Chodzi o »wykuwanie« na pamięć modlitw i innych rzeczy z katechizmu, których charakter jest raczej encyklopedyczny. I to trwa już od drugiej klasy szkoły podstawowej”.

– To prawda: nie każdy absolwent teologii nadaje się do katechezy. Nieraz rozmawiam z klerykami, którzy otwarcie przyznają, że ich katecheza była imperium nudy, a pomimo to wybrali kapłaństwo i chcą być katechetami – mówi ks. prof. Tadeusz Panuś.

Ks. Jaworski: – Praca z młodzieżą wspaniale wpisuje się w moje powołanie, ale znam księży, którzy w szkole strasznie się męczą. Brakuje im cierpliwości, umiejętności pedagogicznych. Są świetnymi naukowcami, filozofami, kaznodziejami, ale nie nauczycielami. I nie chcą nimi być. Ale w duchu posłuszeństwa biskupowi i proboszczowi – idą do szkoły. Z obowiązku.

Choć formalnie żadnego obowiązku nie ma, ksiądz diecezjalny katechetą staje się niejako automatycznie. W wielu diecezjach jest przydzielany do szkoły bez dodatkowej rozmowy kwalifikacyjnej. Bywa, że również katecheci świeccy są w szkole przypadkowo: uprawnienia katechetyczne zrobili jako dodatek do pierwszych studiów, ale w swoim zawodzie nie dostali pracy.

Niskie pensje sprawiają zaś, że katecheta to często najbardziej obładowany godzinami nauczyciel w szkole.

– Łapią ponad dwadzieścia godzin tygodniowo – tłumaczy o. Robert Wawrzeniecki. – Są przemęczeni i nie są w stanie prowadzić w parafii duszpasterstwa, co prowadzi do martwoty życia religijnego. Dlatego maksymalna liczba godzin katechety powinna wynosić 12 tygodniowo.

O. Wawrzeniecki dodaje, że warto zastanowić się nad przeniesieniem choć jednej godziny katechezy do sal parafialnych. – W szkole większy nacisk kładzie się na wiedzę, poza nią – na duchową formację.



Pasjonaci


Ale powrót do salek parafialnych nie poprawi jakości katechezy. Skróci jedynie – o dyrektorów szkół – listę odpowiedzialnych.

Wszyscy zgodnie twierdzą, że do dobrej katechezy potrzebny jest nauczyciel pasjonat. Ale jak łowić takich, a odrzucać tych, którzy w szkołach się męczą?

– Katecheci świeccy często idą na teologię, bo nie dostali się gdzie indziej – twierdzi o. Wawrzeniecki. – Rozwiązaniem byłyby rozmowy kwalifikacyjne podczas egzaminów wstępnych. A potem, tuż przed zatrudnieniem, kolejna rozmowa weryfikacyjna w kurii.

Jeśli chodzi o księży diecezjalnych, o. Wawrzeniecki ma jeszcze jedną radę: pozwalać im uczyć w jednej szkole jak najdłużej. – Dobrze by było, gdyby biskupi, przenosząc księdza do innej parafii, częściej mieli na uwadze dobro dzieci.

Wtedy katecheta – skutecznie wyselekcjonowany przez kurię pasjonat – miałby większą szansę poznać młodzież.

I dotrzeć nie tylko do przekonanych, ale też do zniechęconych, takich jak Marcin z forum Onetu, który Martynie (narzekającej na nudnego i obrażającego rzekomo uczniów katechetę) daje radę następującą: „Nagraj go kamerą lub magnetofonem, i pokaż dyrektorowi”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...