Nie milczeć, tylko mądrze mówić

Człowiek zawsze będzie potrzebował symboli, które wyrażają jego przekonania religijne, zawsze będzie oczekiwał poszanowania swych przekonań i zawsze będzie się czuł dotknięty, gdy ktoś publicznie naruszy cześć „jego” Boga. Tygodnik Powszechny, 16 sierpnia 2009


Podejrzewamy, że gdyby Fischer był przeciętnym szachistą, to jego przekonań i uczuć religijnych by tak nie uszanowano.

Chyba nie. Maksyma szachistów brzmi: Gens una sumus (jesteśmy jednym rodem). Jest to w gruncie rzeczy inna wersja Kantowskiego imperatywu: postępuj tylko według takiej maksymy, dzięki której możesz zarazem chcieć, żeby się stała powszechnym prawem. Wszyscy są ważni, wszystkich trzeba traktować tak samo, wobec prawa moralnego, za którym powinno iść prawo stanowione, wszyscy jesteśmy równi.

W życiu codziennym obserwujemy sporo wyjątków od tej zasady.

Sformułowania Kanta nie należy interpretować prymitywnie. Nie ignoruje ono różnicujących nas cech i ról społecznych, które mają swe przełożenie na odpowiednie przepisy prawne. Mają swoje tak zwane przywileje urzędnicy państwowi, kobiety w ciąży, niepełnosprawni itp. Tak być powinno, o ile tylko tych przywilejów się nie nadużywa, dzieląc ludzi na „równych i równiejszych” i usiłując znaleźć się wśród tych ostatnich.

Czy za taki wyjątek można uznać fakt, że w danym kraju większość to wyznawcy jednej religii i dlatego „w szczególny sposób” trzeba dbać o ich uczucia religijne?

To właśnie jest nadużycie. Preferowanie uczuć religijnych niektórych ludzi tylko dlatego, że stanowią w danej społeczności większość, jest po prostu nieuczciwe.

Katolik powinien więc zareagować, gdy obrażane są uczucia religijne ewangelika, muzułmanina czy buddysty?

Tak, bo to są moi bliźni. Kiedy oni są dotknięci, to i ja jestem dotknięty.

Przekonuje Ksiądz Profesor, że powinniśmy rozsądnie i roztropnie reagować, gdy obrażane są nasze i cudze uczucia religijne. Jak to jednak pogodzić z postawą Jezusa, który nadstawiał drugi policzek, nie bronił swojego majestatu? Piotrowi kazał schować miecz...

To tajemnica uniżenia Chrystusa – kenozy, przez którą dokonało się nasze Odkupienie. Tylko On mógł to uczynić. Jak piorunochron wziął na siebie wszystko to, co mnie się należało. Ale to, że w swoim uniżeniu Jezus sięgnął dna, nie znaczy, że można Go bezkarnie obrażać. Ani Jego wyznawców, którzy chcą się do tego Chrystusa jako swego Pana przyznać i Go wyznawać, otaczając Go czcią i wdzięcznością.

Najczęstszą przyczyną obrazy uczuć religijnych katolików są drwiny z krzyża.

Nie dziwi mnie to. Bardziej nas oburza, gdy obrażony zostanie ktoś mały i bezbronny, niż gdy spotka to możnych tego świata. Dlatego tak przeżywamy, gdy kpi się z Chrystusa, który oddał za nas życie, umierając na krzyżu, w wielkim bólu i poniżeniu.

Powieszenia męskich genitaliów na krzyżu przez Dorotę Nieznalską sąd nie zakwalifikował jako obrazę uczuć religijnych.

Zapewne uznał, że nie było to poniżanie krzyża czy Chrystusa, tylko forma artystycznej ekspresji, choć znów nie umiem dostrzec treści tę formę usprawiedliwiającej. Z trudnymi kazusami będziemy mieć do czynienia zawsze. Mają one przynajmniej tę dobrą stronę, że prowokują, by na nowo przemyśleć swą wiarę i sposoby jej wyrażania, mogą więc sprzyjać dojrzewaniu wrażliwości moralnej i religijnej. Smutne tylko, gdy pod pretekstem artystycznej wolności produkuje się tak zwane dzieła, których jedynym motywem jest rozgłos, zwykle tym większy, im większą świętość się narusza.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...