Kiedy pojawiły się samochody, ludzie pomyśleli: Dzięki nim szybciej dostaniemy się na miejsce i będziemy mieli więcej czasu dla siebie. Ale kiedy już przyjechali przyszło im do głowy: Przecież jadąc tak szybko, możemy zajechać o wiele dalej. Wsiedli ponownie i zajechali o wiele dalej. Ledwo zdążyli na ostatnią chwilę. Don Bosco, 4/2008
Kiedy pojawiły się samochody, ludzie pomyśleli: „Dzięki nim szybciej dostaniemy się na miejsce i będziemy mieli więcej czasu dla siebie”. Ale kiedy już przyjechali przyszło im do głowy: „Przecież jadąc tak szybko, możemy zajechać o wiele dalej”. Wsiedli ponownie i zajechali o wiele, wiele dalej i tak późno, że ledwo zdążyli na ostatnią chwilę. Mieli teraz dla siebie o wiele mniej czasu, a i ten przeznaczali na planowanie następnego wyjazdu.
Kiedy pojawiła się telewizja, ludzie pomyśleli: „Będziemy mogli wspólnie oglądać historie, które dotychczas czytaliśmy w pojedynkę”. Ale kiedy usiedli w fotelach już nie chciało się im rozmawiać. Każdy kupił sobie własny telewizor i tylko podczas kolacji raz na jakiś czas wybuchała kłótnia o to, kto powinien trzymać pilota.
Kiedy pojawił się komputer ludzie pomyśleli: „Ile rzeczy będziemy mogli zrobić dzięki niemu! Dzieci będą się z nim uczyć, dorośli pracować, będziemy się przy nim bawić i komunikować ze wszystkimi ludźmi na świecie!” Ale kiedy zatopili umysły w ekranie monitora nie potrafili odnaleźć drogi z powrotem. Dzieci zamieszkały w świecie gier, nastolatkom uszy zrosły się ze słuchawkami, przyjaciół zastąpiły nicki, a emocje dwukropek z nawiasem raz w jedną stronę, raz w drugą.
Zamiast coraz lepiej, ludziom zaczęło się żyć coraz gorzej. W końcu najmądrzejsi doszli do przerażającego wniosku: „Rzeczy żyją! Fortelem i podstępem zawładnęły naszymi duszami i umysłami. Miały nam służyć a stały się naszymi panami”. I ludzie podnieśli bunt. Odkurzyli rowery, wyrzucili piloty, wyłączyli komputery. Zaczęli rozmawiać z dziećmi, poszli do kościoła i na spacer, rozegrali partię szachów na prawdziwej szachownicy, pomogli sprzątać babci, zauważyli przyjaciół, odkryli uczucia i czas wolny. Zaczęli żyć na nowo.
A jeśli happy endu nie było? A jeśli już na zawsze zostali niewolnikami coraz nowszych modeli, coraz nowszych wersji wirtualnego Egiptu? A jeśli to tylko kolejny etap gry sprawnościowej pt. „Prawdziwe życie”?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.