Poddawanie się kultowi ciała i wyglądu staje się jeszcze bardziej szkodliwym zjawiskiem w obliczu faktu, że współcześni młodzi ludzie są zwykle coraz gorzej odżywieni i coraz słabsi fizycznie, a w konsekwencji ich wygląd zewnętrzny staje się coraz mniej atrakcyjny Don BOSCO, 3/2009
Kilka dni temu w internetowym serwisie informacyjnym po raz kolejny zobaczyłem przerażające zdjęcie nastoletniej dziewczyny – ofiary chorobliwego odchudzania. Wyglądała jak umierające dziecko z jakiegoś afrykańskiego kraju, dotkniętego klęską głodu. Ta dziewczyna nawet nie marzyła o tym, by stać się słynną modelką. Chciała tylko mieć modną sylwetkę i zadowolenie z własnego wyglądu.
Jeden z internautów napisał pod tą informacją, że nadszedł czas, by wreszcie zabronić reklamowania przesadnej szczupłości w czasie pokazów mody oraz w prasie i telewizji. To rozsądny postulat, ale nawet gdyby został spełniony, to omawiane zjawisko ma głębsze przyczyny i to one decydują o tym, że moda i reklama wywierają tak zniewalający wpływ na znaczną część nastolatków, że przypłacają to swoim zdrowiem, a czasem nawet życiem.
Podstawową przyczyną tego stanu rzeczy jest dominacja tak zwanej niskiej kultury. Jest to kultura, która skupia człowieka głównie na jego cielesności, popędach, emocjach oraz na subiektywnych przekonaniach. Taką samą tendencję widać w dominującej obecnie pedagogice humanistycznej, która całkowicie poddała się politycznej poprawności w dziedzinie wychowania. W konsekwencji w naszych rodzinach, szkołach i parafiach coraz częściej spotykamy takich nastolatków, których Biblia określa mianem „człowieka cielesnego”. Spora grupa dziewcząt i chłopców ulega już nie tylko kultowi ciała, ale kultowi zewnętrznego wyglądu, a także kultowi instynktów i popędów.
Konsekwencje tego fenomenu są dramatyczne. Dla kogo najważniejsze w życiu jest to, by być „trendy”, by modnie się ubierać oraz by niczego w sobie „nie tłumić”, ten czyni to, co okazuje się szkodliwe nie tylko dla jego ducha, ale też dla jego ciała. W Brazylii znane są (udokumentowane) śmiertelne przypadki nastolatek, które za pomocą odchudzania chciały się dostosować do wymogów, jakie dyktatorzy mody stawiają kandydatkom na modelki. U wielu dziewcząt anoreksja przechodzi w drugą skrajność – w bulimię, czyli w nałogowe objadanie się, które również ma niszczący wpływ na zdrowie. Problemy z odżywaniem i chorobliwe odchudzanie się, do anoreksji włącznie, to przejaw skrajny, ale nie jedyny ulegania dyktatowi mody i kultowi zewnętrznego wyglądu.
Inny typowy przejaw, to poddawanie się naciskom mody do tego stopnia, że nawet w mroźne dni niektóre dziewczęta spacerują tak ubrane, że odsłaniają biodra i ryzykują zapalenie nerek, byle tylko wyglądać „trendy” i zwracać na siebie uwagę. Coraz więcej dziewcząt nakłada na twarz grube warstwy kiepskiej jakości kosmetyków, które niszczą cerę. Z kolei niektórzy chłopcy ulegają modzie na muskularny wygląd i w konsekwencji spędzają wiele godzin na siłowni oraz sięgają po anaboliki czy inne substancje, które niszczą zdrowie.
Poddawanie się kultowi ciała i wyglądu staje się jeszcze bardziej szkodliwym zjawiskiem w obliczu faktu, że współcześni młodzi ludzie są zwykle coraz gorzej odżywieni i coraz słabsi fizycznie, a w konsekwencji ich wygląd zewnętrzny staje się coraz mniej atrakcyjny. W tej sytuacji tym bardziej pragną zamaskować swoje braki w sprawności i w atrakcyjności fizycznej. Oczywiście usiłują osiągnąć to szybko i bez wysiłku. Właśnie dlatego decydują się na ekstrawagancki strój, przesadny makijaż czy sięganie po substancje psychotropowe. Wszystko po to, by osiągnąć „pozytywny” obraz siebie samego.
Co w tej sytuacji powinni czynić rodzice i wychowawcy? Z pewnością skutecznym remedium nie może być samo tylko demaskowanie zagrożeń, odwoływanie się do zdrowego rozsądku czy moralizowanie. Konieczny jest powrót do integralnego wychowania, które umożliwia zrównoważony rozwój dziewcząt i chłopców we wszystkich wymiarach człowieczeństwa. Im bardziej wychowanek rozwija się w sferze moralnej, duchowej, religijnej i społecznej, tym dojrzalej i z tym właściwszym dystansem odnosi się do swojego ciała i wyglądu.
Mądre wychowanie oznacza chronienie wychowanków przed każdą ze skrajności, a zatem zarówno przed uleganiem kultowi ciała i wyglądu, jak też przed wrogością czy lekceważeniem ciała i jego słusznych potrzeb. Optymalna sytuacja ma miejsce wtedy, gdy młodzi ludzie są podwójnie piękni – pięknem szlachetności oraz pięknem fizycznym, które płynie ze zdrowego trybu życia.
Najbardziej skutecznym remedium na uleganie dyktatowi mody i na przypisywanie przesadnej roli sylwetce i fizycznej aparycji, jest kształtowanie w wychowankach bogatego człowieczeństwa. Tylko wtedy dla dziewcząt i chłopców stanie się ważniejsze to, kim są i co potrafią niż to, jaki jest ich fizyczny wygląd. Ważnym zadaniem wychowawców jest upewnianie nastolatków o tym, że kluczem do szczęścia nie jest piękny wygląd lecz piękna miłość.
Do osiągnięcia szczęścia nie wystarczy to, że ktoś jest młody i atrakcyjny fizycznie. Piękno ciała u ludzi pustych duchowo staje się dla nich raczej zagrożeniem niż pomocą w rozwoju i w budowaniu takich więzi, które prowadzą do trwałej radości. Naprawdę szczęśliwi są jedynie ci, których ktoś kocha niezależnie od ich wyglądu czy siły mięśni. A także ci, którzy potrafią wiernie kochać, niezależnie od fizycznej prezencji kochanych osób.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.