Mamy szóstkę dzieci. Wywodzimy się z Olgą (moją żoną) z domów, w których nas wewnętrznie nie uporządkowano. Wręcz przeciwnie. Zatem ten tekst będzie również odrobinę wewnętrznie nieuporządkowany. Don BOSCO, 7-8/2009
Dziecku od rodziców należy się zawsze: akceptacja, szacunek i wymagania. Akceptacja dziecka takim jakie jest. Szacunek, bo jest w pełni człowiekiem, nawet będąc jeszcze pod sercem matki. Stawianie wymagań, bo są one niezbędne dla rozwoju. Dziecko, któremu nie stawia się granic jest zdezorientowane; dziecko, któremu nie podnosi się poprzeczki nie rozwinie wszystkich swych talentów.
Podstawą wychowania jest jedność między rodzicami. Podważanie autorytetu drugiego rodzica, to wychowawcze samobójstwo. Sprzeczne komunikaty rodzą zamęt. Kiedy mama i tata nie mówią jednym głosem, dzieci nie czują się bezpieczne. Osiągnięcie rzeczywistych efektów wychowania nie jest wtedy możliwe.
Zabija także brak konsekwencji. Jeśli rodzic mówi do dziecka: idź sprzątnij, a potem sam sprząta, kręci sobie sznur. Zawiśnie na nim. Dzieci, które nie wiedzą, kto w domu jest szefem, cierpią. Jednak, jeśli nie wymagam od siebie, nie wychowam swego dziecka. Dzieci w istocie wychowywane są nie przez nasze słowa, lecz przez nasze czyny. Dzieci patrzą i robią to, co my. Ale chcą mieć przewodnika, któremu mogą ufać. Nawet dwudziestoparolatki.
Jak to ktoś ładnie ujął: dzieci nie buntują się przeciwko autorytetowi rodziców. Buntują się wobec rodziców pozbawionych autorytetów.
Testowanie granic i opór
W wychowaniu dzieci i młodzieży ważne jest stawianie jasno określonych granic. Ruchome granice prowokują do ciągłego ich testowania. Marnują energię dzieci i rodziców. Ruchome granice prowokują też do oporu. Testowanie granic i opór rodzą konflikty. Konsekwentne trzymanie się zasad jest dla wszystkich zbawienne. Wybawia od niepokoju. Z Olgą dopiero walczymy o klarowne wytyczenie granic. Na razie „tańczymy” z niektórymi naszymi dziećmi.
Jaki jest skutek niejasności w kwestii granic? Nieskutecznego ich egzekwowania? Nazywa się to „taniec rodzinny”. Taniec, to sekwencja postaw i zachowań powtarzających się w sytuacjach konfliktowych. Taniec rodzinny męczy do bólu. Wychodzimy właśnie z takiej sytuacji. Powoli. Szkoła, którą wybraliśmy pomaga nam w tym.
Wytyczanie granic jest procesem, w którym uczymy dzieci obowiązujących w domu zasad i za pomocą różnorodnych działań czynimy dzieci odpowiedzialne za ich przestrzeganie. Często tutaj popełniam błędy. Sprzątanie czynię karą. Obowiązki nadal traktowane są często przez nasze dzieci jako niezasłużony dopust Boży. Dalej jest ciężko z porządkiem. Nasze dzieci rzucają używane przedmioty, w miejscu, w którym przestały im być potrzebne.
Od kogoś się tego nauczyły. Ale powoli, powoli... Widać też, że gdy jasno i stanowczo określamy zasady, dzieci czują się lepiej. I pracują. Czują się odpowiedzialne. Nie codziennie, ale często, tuż przed samym snem pięcioletni Franek sprząta duży pokój z zabawek. Ośmioletnia Marysia właściwie już codziennie pamięta o karmieniu Saby i podnoszeniu z podłogi w całym domu różnych części ubrań. Janek panuje nad śmieciami (ich segregacją), wymianą worków z firmą wywożącą odpady... Powoli w naszej rodzinie pojawia się ład.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.