Doświadczenia, wzory, zmagania i portrety

W literaturze pięknej zdecydowanie łatwiej odnaleźć wlasne doświadczenia – dlatego właśnie wydaje się niezastąpiona w zrozumieniu fenomenu moralności; odnajdujemy w niej zresztą nie tylko doświadczenia, lecz również wzory, zmagania i portrety... Znak, 7-8/2007




Wedle Kanta z kolei, uznanie własnego szczęścia – czy to w Bogu, czy to poza Nim – za cel działania, jest obrazą moralności. To w działaniu z obowiązku należy upatrywać ideału postępowania nie-świętych istot, wszelkie inne motywy działania są uprawnione jedynie wówczas, gdy będą spełnianiu przez nas obowiązków jedynie towarzyszyć. Wielość i różnorodność „idealnych propozycji” – wymieniliśmy jedynie kilka – bardziej zniechęca, niż zachęca do szukania w filozofii moralności wzorów postępowania. Któż zresztą szuka moralnych wzorów w abstrakcyjnych dywagacjach, spierając się o to, czy należy je deontologicznie czy też teleologicznie uzasadniać?! Musiałby to być wybitnie nawiedzony etyk. Co prawda dla chrześcijanina tomistyczna idea zjednoczenia z Bogiem nie powinna być czystą abstrakcją, ale może się wydawać tak nieziemska, że aż „nie dla mnie”. Do cielesnego, zanurzonego w codzienności człowieka, silniej przemawia „kubek wody” niż traktat De fine ultimo hominis in communi [4] . Ileż realizmu kryje się w jednej z ballad Bolesława Leśmiana opowiadającej o tym, jak to po przybyciu do nieba Urszula Kochanowska, zapytana przez Boga, co ją uszczęśliwi, prosi: „by w nieb Twoich krasie/ Wszystko było tak samo, jak tam – w Czarnolasie”. A kiedy już w niebiańsko-czarnolaskim domu słyszy pukanie do drzwi i biegnie je otworzyć, stwierdza z żalem: „Nie!... To – Bóg, nie oni!...” [5] . W tęsknotę za Bogiem wpleciona jest tęsknota za człowiekiem, a teologiczne traktaty są „martwe” – to człowiek żyje, nie traktaty. Potrzebujemy „wcielonych wzorów”...

Tam, gdzie etycy spierać się będą o istotę moralnego ideału, literatura nie pozostawi aż tak wielu wątpliwości i – co szczególnie cenne – przedstawi, jak ów ideał wyrasta z ziemskiego trudu, jak dźwiga się z upodlenia i wyrasta ponad najśmielsze oczekiwania. Ideały są w zasięgu nędzników Victora Hugo, nawet takich jak Jan Valjean, który ściskając w dłoni dwa ukradzione Gerwazkowi franki, przechodzi z nimi na drugą stronę życia, jakby płacił Charonowi daninę za wejście na brzeg krainy, gdzie człowiek potrafi żyć bez reszty oddany bliskim. I jeszcze Sonia, której nieobce pstre fatałaszki i mdłe światło latarń, śpiesząca za ukochanym z iście niebiańską nadzieją, że w końcu Raskolnikow uroni łzę. I – by nie zapominać o rodzimej literaturze – Marek Winicjusz dojrzewający z wolna do zrozumienia, że miłość to wyrzeczenie się wszelkiej władzy nad drugim człowiekiem, to cicha prośba o przyjęcie daru, pozbawiona roszczeń i pretensji. Życie nasze, nasze zbrukane-święte życie... Spoza imperatywu kategorycznego Kanta, hierarchii dóbr Dietricha von Hildebranda, struktury moralnej działania, tak wnikliwie analizowanej przez Tomasza z Akwinu wygląda ku nam świat ludzkich zmagań i dramatów, którego nie da się opisać przy pomocy filozoficznych kategorii.



[4] Sth I-II, q. 1.
[5] B. Leśmian, Urszula Kochanowska, w: tenże, Zwiedzam wszechświat. Wybór wierszy, opr. W. Bolecki, Warszawa 2006, s. 67–68.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...