Nietzsche pisze o nihilizmie z emocją, z oburzeniem. To nieprzypadkowe. Ale „nihilizm” to nie jest coś jedynie negatywnego, nihilizm jest także pozytywny, twórczy. Nihilizmu nie można przezwyciężyć, tylko można go przezwyciężać. Znak, 10/2007
Ale można czytać Kartezjusza także inaczej: poszukując – jego śladami – w swojej świadomości statecznego znaczenia słowa „ja”, natrafiam przecież na coś, co mnie przerasta, mianowicie na obecność Boga. Dopiero dzięki temu moja świadomość może naprawdę stać się świadomością, podmiotem wiedzy, podmiotem życia, jakimś „ja”. Jako zawierająca coś, co ją przerasta, co się w niej nie mieści, świadomość jest zatem, nieodwołalnie, pęknięta, rozbita – i tylko o tyle jest świadomością. Obecność Boga w świadomości ludzkiej rozsadza ją od wewnątrz (argumentuje Kartezjusz) – i tym samym umożliwia. A zatem nie jest to jakaś solidna, nieskończona struktura, niewzruszony fundament mojej wiedzy. To jest myśl bliska tego, co myślę o Nietzschem: poszukiwanie sensu nie jest tu poszukiwaniem jakiejś struktury ostatecznej, która ten sens uprawomocni i wytłumaczy jego genezę; to nie na tym polega racjonalność. Racjonalność jest nieustannie ponawianą próbą uchwycenia sensu (nieustanną, bo nigdy do końca udaną), krótko mówiąc: to jest jakiś dynamizm, a nie statyka. A jeśli tak jest, to nie ma sprzeczności między przekonaniem Nietzschego, że próżne jest poszukiwanie ostatecznego celu, wszechobejmującej całości czy prawdy kryjącej się za zjawiskami, a przekonaniem, że bez tego poszukiwania się nie obejdziemy.
To jedna z moich głównych tez: że myśl Nietzschego jest próbą wydobycia na jaw napięcia, koniecznego i niezrozumiałego (bo nie da się ująć w żadną logikę czy dialektykę), między WIEDZĄ a ŻYCIEM. To nie napięcie między dwiema różnymi rzeczami: to raczej wewnętrzne napięcie WIEDZY, napięcie, które ją konstytuuje. Czy inaczej: nie mamy żadnych innych instrumentów do zrozumienia tego napięcia, jak tylko pojęcia, samą wiedzę. „Wiedza” w tym kontekście wpisana jest w to, co robimy, to niekoniecznie tylko to, co myślimy; pojęcie to jest struktura organizująca moje zachowanie, a nie tylko moje myśli. W związku z tym można powiedzieć, że napięcie, o jakim mowa, jest wewnętrznym napięciem ludzkiej kondycji. Wewnętrznym napięciem, którego nie da się w żadnym sensie ująć do końca w pojęcia, a więc i zwerbalizować. Tę uwagę kieruję do Piotra Graczyka.
A teraz kilka słów o nihilizmie, o którym wspomniał Paweł Kłoczowski. Owszem, Nietzsche pisze o nihilizmie z emocją, z oburzeniem. To nieprzypadkowe. Ale „nihilizm” to nie jest coś jedynie negatywnego, nihilizm jest także pozytywny, twórczy. Nihilizmu nie można PRZEZWYCIĘŻYĆ, tylko można go PRZEZWYCIĘŻAĆ. To prawda, nihilizm jest pewnego rodzaju patologią – ale ta patologia konstytuuje ludzką kondycję. Czyni nas ludźmi. Ta patologia, ten nihilizm, to właśnie wewnętrzne napięcie naszego życia, napięcie między pojęciami a życiem, które w sposób nieuchwytny się w nich kryje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.