Nietzsche ochrzczony?

Nietzsche pisze o nihilizmie z emocją, z oburzeniem. To nieprzypadkowe. Ale „nihilizm” to nie jest coś jedynie negatywnego, nihilizm jest także pozytywny, twórczy. Nihilizmu nie można przezwyciężyć, tylko można go przezwyciężać. Znak, 10/2007




I to jest w zasadzie dobrze, chociaż zarazem nigdy się przeciwko temu nie przestaniemy buntować. Czy to nie jest konstatacja jednak pewnego końca historii, i to może wcale nie odległego od takiego, o którym mówił Hegel – taki rodzaj rewersu Hegla? Może odgrywamy tylko rolę w takim heglowskim teatrzyku historii, którym rządzi chytrość rozumu, to znaczy – taka jest nasza rola: my się tak mamy miotać i próbować przezwyciężyć nihilizm, a Hegel nam mówi, co z tego wyjdzie: nic nie wyjdzie. I w pewnym momencie to rozumiemy i to jest koniec dziejów. Bo już wiemy, że nie jest tak, iż nam wyrosną skrzydła i po prostu odlecimy bezpowrotnie; tylko wiemy, mówiąc skrótem zaczerpniętym z książki Michalskiego, że za każdym razem ten mąż wróci, deszcz zacznie padać, zrobi się błoto, innymi słowy – każda próba wyjścia w wieczność się nie udaje i znowu spadamy w czas. Czy więc takie stwierdzenie, że czas i wieczność są ze sobą nierozerwalnie splecione, nie jest stwierdzeniem, iż historia dotarła już do takiego miejsca, z którego się nie ruszy? Bo to nie jest tak, że ktoś przyjdzie i powie nam: a jednak nastąpi jakiś koniec i na przykład zobaczę się ze swoją zmarłą matką.

TADEUSZ GADACZ: Ja, oczywiście, nie jestem w tym sensie naiwny, żebym myślał tutaj o prawdzie jako o całości wiedzy czy tym, co jest ostateczne. W gruncie rzeczy nie o to tu chodzi, tylko o kwestię najbardziej fundamentalną, której się tutaj nie da uniknąć. To znaczy: czy Bóg jest, czy nie?

PIOTR GRACZYK: Bóg jako dziura w naszej wiedzy – jest.

TADEUSZ GADACZ: Właśnie. A nie jako dziura w naszej wiedzy? Jaka była konotacja wieczności? Myślę, że zasługą Nietzschego było to, że krytykując platonizm, pokazał, iż to nie są zaświaty (w sensie: inne światy, które gdzieś tam się zaczynają po końcu czasu), ale że wieczność jest pewnym wymiarem, który wchodzi w każdą chwilę czasu; jest zresztą paru myślicieli w XX wieku, którzy tak twierdzą, na przykład bardzo mi bliski Rosenzweig, którego myśl wyrasta z tradycji judaistycznych. Mówił on, że miłość może być tylko teraz i ona jest jednocześnie wieczna. Ale co to znaczy tak naprawdę? W tradycji chrześcijańskiej wieczność była konotacją nieśmiertelności. A skąd się bierze nieśmiertelność? Diagnoza Nietzschego jest oczywiście słuszna, tylko pytanie jest takie: czym ta wieczność jest? Czy Bóg jest, czy Go nie ma?

PAWEŁ KŁOCZOWSKI: Ja nie myślę, żeby Nietzschego interesowało akurat pytanie, czy Bóg jest, czy Go nie ma; mnie się zdaje, że on się odwołuje do drugiego klasycznego pytania, to znaczy: quid sit Deus – jaki jest Bóg?


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...