Rozpacz Faweli

Głód i brak pitnej wody, przemoc gangów i prostytucja wśród dzieci. Taka jest tragiczna codzienność faweli, czyli brazylijskich dzielnic nędzy, które jak grzyby po deszczu wyrastają wokół wielkich miast. Magazyn Familia, 5/2009



Kościół w drewnianym domu

Projekt Caritasu sprawia, że życie staje się łatwiejsze. Cała wioska to wielki labirynt rur. Każdy dom ma swój zbiornik na wodę. Jedna taka cysterna kosztuje 800 euro. Jutuba jest pierwszą wioską, która ma dostęp do wody pitnej. Inne wyspy ciągle czekają…

Ojciec Jonas, proboszcz z Otero, największej wyspy w tym regionie, raz w miesiącu przyjeżdża, aby odprawić mszę w drewnianym domku, służącym jednocześnie za szkołę i kaplicę. Tam ludzie opowiadają mu o trudach życia nad rzeką.

Za jeden kilogram homarów, bardzo wartościowych i smacznych, otrzymują jednego reala, czyli 30 eurocentów. Na targu w Belem kilogram homarów kosztuje już dziesięć realów, czyli 3 euro. Aby przeżyć, wszyscy muszą łowić. Na połów udają się na wschód, bliżej morza, ryzykując tym samym, że zostaną napadnięci przez uzbrojone gangi, których członkowie kradną im ryby, silniki od łódek, a często po prostu zabijają.

Biedni i bogaci

„Kościół wskazuje sposoby wyjścia z trudnej sytuacji i budzi ludzkie sumienia – mówi Orani Tempesta, pokorny, ale zdecydowany cysters, biskup Belem, który mocno angażuje się w pomoc społeczną. – Ewangelia nie pozwala na żadne kompromisy, bo zbyt dużo jest ubogich, a mało bogatych”. Belem jest tragicznym obrazem brazylijskiej biedy.

Wskaźnik umieralności dzieci o cztery punkty przewyższa średnią krajową. Na 1000 dzieci 50 umiera przed ukończeniem pierwszego roku życia. Bardzo wysoki jest również procent rodzin niepełnych. 30% rodzin stanowią młode dziewczyny z dziećmi.

Praca wykonywana przez dzieci jest jedyną szansą na przeżycie. 75% dzieci nie chodzi do obowiązkowej w Brazylii szkoły podstawowej. Większość kończy jako meninos de rua, czyli ‘dzieci ulicy’, które tworzą bandyckie gangi zorganizowanego świata przestępczego. Można ich spotkać dosłownie wszędzie.

Skala przemocy w faweli Guamá, najbiedniejszej dzielnicy Belem, jest przerażająca. Lokalna gazeta „Jornal do Pará” codziennie zamieszcza ośmiostronicowy insert, zatytułowany „Poliçia”, w którym informuje o zabójstwach, gwałtach, porwaniach i kradzieżach. Nikt o zdrowych zmysłach nie pójdzie do faweli nawet w dzień. Taksówkarze boją się podjeżdżać w jej okolice.

Lekarstwa w klasztorze

Ojciec Claudio Pighin zna fawelę bardzo dobrze. Od 30 lat pracuje tam jako misjonarz. Przemierzając samochodem błotniste ulice faweli Guamá, opowiada nam o recesji, która spowodowała jeszcze większą biedę: „Mamy mniej fasoli i ryżu, a fawela się rozrasta. Najbiedniejsi sprzedają wszystko, co mają, byle nie umrzeć z głodu”.

W 1992 roku ojciec Claudio wybudował kościół, któremu nadał imię św. Małgorzaty Goretti, patronki wszystkich zgwałconych dzieci i dziewcząt. Życie kobiet jest tutaj straszne: „Mieliśmy przypadki aborcji dokonywanej na 10-letnich dziewczynkach”.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...