Gdy moralność traktujemy nie jako gotową listę grzechów seksualnych, ale jako dążenie ku dobru, odkrywamy całkiem nową perspektywę – coś o wiele bardziej istotnego: miłość i seksualność jawią nam się jako nieustanne zadanie, aby uczyć się jeszcze bardziej kochać. Magazyn Familia, 5/2009
Mam 40 lat, jestem katolikiem i staram się żyć w zgodzie z przykazaniami Kościoła. Ale czasami mam problemy z czystością – zdarza mi się popełniać masturbację. Gdy byłem młodszy, nie walczyłem z tym. W końcu na pewnym etapie mojego życia zrozumiałem, że nie tak chcę żyć. Od 15 lat jestem żonaty i obecnie z całych sił staram się nie popełniać tego grzechu. Pilnuję się, aby nie rozwijać fantazji seksualnych, gdy nie możemy z żoną współżyć seksualnie. Udaje mi się to z różnym skutkiem. Ważne, żeby się nie poddawać. Jednak ostatnio zdarzyło mi się rozbudzić tak, że popełniłem masturbację.
Później miałem dylemat: czy popełniłem grzech śmiertelny i w takim razie nie mogę przyjmować Komunii Świętej? Czy ten pojedynczy, szczególny upadek mogę traktować inaczej, ulgowo w porównaniu z tym, co kiedyś robiłem świadomie wyłącznie w celu przeżycia przyjemności? Choć nie zdarza się to często i staram się panować nad reakcjami mojego ciała na bliskość bardzo kochanej kobiety, to jednak ciągle jest we mnie wątpliwość, jak mam oceniać taką sytuację w swoim sumieniu.
Rafał
Doskonale Pan wyczuwa, że seksualność jest po to, aby wejść w głęboką relację z żoną, że tylko w akcie seksualnym można doświadczyć komunii ze współmałżonkiem i głębokiej radości płynącej z tej relacji. Masturbacja nie jest więc kierunkiem ludzkiego rozwoju. Dobrze, że Pan z nią walczy, ponieważ stawką jest zdolność do obdarzania drugiej osoby miłością poprzez akt seksualny, a nie tylko skoncentrowanie się na zaspokajaniu własnych potrzeb seksualnych.
Pyta Pan o grzech ciężki w takiej sytuacji. Wyważona ocena odpowiedzialności moralnej powinna brać pod uwagę „niedojrzałość uczuciową, nabyte nawyki, stany lękowe lub inne czynniki psychiczne czy społeczne, które zmniejszają, a nawet redukują do minimum winę moralną” (Katechizm Kościoła Katolickiego 2352).
Dobrze jest więc pamiętać, że ocena nie dotyczy tylko samego czynu, ale też człowieka będącego w drodze do czystości i świętości. Główne pytanie moralne nie powinno brzmieć: Czy popełniłem grzech śmiertelny? Trzeba spytać: Co mogę zrobić, by moje życie (w tym także i współżycie seksualne) było piękniejsze, lepsze, dojrzalsze?
Drogą do dojrzałości w sferze seksualnej jest rozwijanie swojego życia duchowego, zawodowego, małżeńskiego, osobistego. Gdy moralność traktujemy nie jako gotową listę grzechów seksualnych, ale jako dążenie ku dobru, odkrywamy całkiem nową perspektywę – coś o wiele bardziej istotnego: miłość i seksualność jawią nam się jako nieustanne zadanie, aby uczyć się jeszcze bardziej kochać.
*****
Ojciec Ksawery Knotz - kapucyn, duszpasterz małżeństw, rekolekcjonista, redaktor naczelny portalu www.szansaspotkania.net
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.