Nowa seksualna rewolucja jest odwrotem od kultu ciała, który zamienia je w udręczony kawałek mięsa. Jest odkryciem nieustannie wypieranego związku duszy i ciała! Chcielibyśmy aby ósma teka „PRESSJI” stała się pochwałą zarówno cnoty jak i seksualności – większość naszych autorów uważa, że te dwie wartości można pogodzić! Pressje, 8/2006
Jak pisał biograf Jana Pawła II – George Weigel: „tych 130 katechez jako całość stanowi coś w rodzaju teologicznej bomby zegarowej, która wybuchnie z dramatycznymi konsekwencjami kiedyś w trzecim tysiącleciu Kościoła” [3]. Czy teologiczna bomba zegarowa może zneutralizować demograficzną bombę, którą Europejczycy zdają się już niemal detonować? Jednym słowem, czy antropologia chrześcijańska jest odpowiedzią na dzisiejsze zmagania kultury europejskiej samej z sobą? Autorzy tego numeru „PRESSJI” zdają się odpowiadać twierdząco. Niemniej wciąż zmagamy się z wątpliwością na ile teologia ciała może stać się zaczynem kontrrewolucji, czy może stać się oficjalnym językiem nowej rewolucji seksualnej? Mówiąc o ciele, seksie, czystości, winie, grzechu i wstydzie z jednej strony łatwo można popaść w ton apologetyczny, z drugiej zaś zejść do poziomu kultury popularnej, żywiącej się językiem reklamy i komercji. Poszukując nowego języka i chcąc uniknąć niezrozumienia, należy wystrzegać się tych dwóch skrajności. Przesłanie i treść teologii ciała są trudne. Przyznają to otwarcie wszyscy, którzy mieli z nią do czynienia. Musimy sobie zadać pytanie, jak sprawić, aby to, co wydobywa uniwersalnie ważne treści poprzez ujmowanie człowieka w trzech wymiarach jego życia – przed upadkiem, w życiu z piętnem grzechu pierworodnego ale i zdolnością do czynieni dobra oraz w perspektywie zbawienia – dotarło do zwykłego człowieka. Jak dotrzeć do „ziomka z ulicy” odnotowującego obecność pięknej dziewczyny zdawkowym „fajna dupa”, do pary niemiłosiernie obściskującej się na krakowskich Plantach, do przedstawicielek „obyczajowego tsunami szesnastolatek”, które nas czeka w najbliższej przyszłości, wreszcie do uczniów gdańskiego gimnazjum, niemych świadków gwałtu na wstydzie?
Bez względu na to czy teologia ciała jest, czy nie jest wielkim zwrotem teologicznym, na pewno zawiera w sobie wybuchowy ładunek duszpasterski. Innymi słowy, dzisiaj rysuje się przed Kościołem w Polsce wielki projekt tłumaczenia Katechez środowych na praktyczny język codziennych wyborów moralnych. Może „bomba” wybuchnie w naszych parafiach, duszpasterstwach, podczas Światowych Dni Młodzieży? Warto, aby tej rewolucji, która ma szansę jako pierwsza w historii nie pożreć swoich dzieci, przewodniczyli dusz-pasterze. Tacy, dla których wzorem będzie styl duszpasterstwa, jakie w sposób pionierski stworzył i któremu do końca był wierny Karol Wojtyła – tzw. duszpasterstwo towarzyszące. Tak o tym pisał: „Zadaniem codziennym kapłana jest uobecniać Boga, Boga-Odkupiciela przez Mszę świętą w każdym miejscu, na którym Mszę świętą wolno mu sprawować. Poza tym zaś zadaniem duszpasterza jest współżyć i obcować z ludźmi wszędzie, gdzie oni się znajdują, być z nimi we wszystkim „oprócz grzechu” [4]. Byłoby wielkim uproszczeniem, gdybyśmy poprzestali na wskazanie księży jako tych, którzy są odpowiedzialni za przekaz treści zawartych w Katechezach środowych. Największa odpowiedzialność spoczywa na świeckich członkach Kościoła, rozmaitych środowiskach, które w sposób sobie właściwy i twórczy podejmą się przełożenia języka katechezy na konkretne działanie.
[3] George Weigel, Świadek nadziei, Znak, Kraków 2005, s. 434
[4] Karol Wojtyła, Listy do redakcji w sprawie campingu, „Homo Dei” nr 3 (81), maj –czerwiec 1957 r.