Polscy miłośnicy ezoteryki najczęściej czują się katolikami. Jednak ich przekonania religijne, w rzeczywistości są przypadkowym zlepkiem wiedzy psychologicznej, tradycji religii wschodnich lub magicznych i chrześcijaństwa. List, 1/2010
Polscy miłośnicy ezoteryki najczęściej czują się katolikami, do czego - bardziej lub mniej chętnie - przyznają się na forach dyskusyjnych. Z ich wypowiedzi wynika, że przekonania religijne jakie prezentują, w rzeczywistości są raczej przypadkowym zlepkiem wiedzy psychologicznej, tradycji religii wschodnich lub magicznych i chrześcijaństwa. Wygląda na to, że tak jak Osho są przekonani o tym, że przyporządkowanie do konkretnej religii niszczy, ogranicza ich doświadczenie mistyczne. Ciągle szukają dalej i więcej.
Zgodnie z tym podejściem nie ważne jest w co się wierzy, a ważne staje się to, by doświadczać, przeżywać, doznawać... Dlatego można swobodnie mieszać treści różnych religii, bo są one nic nie znaczącym opisem jednego, dostępnego dla wszystkich chętnych, doświadczenia. Na tym przekonaniu wyrosła zresztą koncepcja, że mistyka może być tym elementem, który zjednoczy wszystkie religie. Współczesny świat ezoteryki jest chyba dobrym obrazem tego, co może się stać, gdy mistykę oddzieli się od religii.
Nie są to bowiem wyznawcy ezoteryki w jej klasycznym rozumieniu, o której pisze m.in. o. Jan Andrzej Kłoczowski OP w „Drogach człowieka mistycznego". Pojęcie „ezoteryczny", czyli „wewnętrzny", wprowadzili w II wieku p.n.e. myśliciele nawiązujący do filozofii Arystotelesa. Tak nazywali oni najtrudniejsze fragmenty jego dzieł.
Byli wśród nich tacy, którzy uważali, że Arystoteles ukrył w nich jakąś „utajoną prawdziwą doktrynę", w obawie przed niezrozumieniem współczesnych. Przez następne tak właśnie ten termin był rozumiany: jako ukryte treści przed niewtajemniczonymi. Począwszy od średniowiecza ta skrytość miała dwie przyczyny: natura tej wiedzy była trudna do przekazania, a poza tym jej wyznawcy narażeni byli na prześladowania. Najbardziej znanym i chyba najważniejszym ruchem ezoterycznym w tym znaczeniu była gnoza.
złóż dwa palce na krzyż
Dzisiaj nie ma już chyba w ezoteryce ani tajemniczości, ani poczucia wyjątkowości ze względu na posiadaną wiedzę. Zresztą wygląda na to, że posiadanie jakiejś wiedzy, poznanie, nie jest dla fanów ezoteryki celem, lecz środkiem. Najważniejsze jest doznawanie, a nie jakaś tajemna wiedza o świecie, o rzeczywistości ponadzmysłowej, jaką tą drogą można byłoby uzyskać. Każde poznanie ma charakter użytkowy - służy albo zwiększeniu intensywności doznań, albo podporządkowaniu i opanowaniu „sił" rzeczywistości niematerialnej.
Odwrotnie niż dawniej, można też zaobserwować, że istnieje wręcz jakiś wewnętrzny przymus, by o swoim doświadczeniu zaraz całemu światu opowiedzieć. Żadnej atmosfery tajemnicy. Przeciwnie - „ezo-mistyka" jest popularna, modna, powszechna. Właściwie to kolejny produkt kultury masowej. Żyjący w XVIII w. satyryk, Georg Christoph Lichtenberg mówił: „Gdy powiem: »utrzymuj w czystości zęby i płucz je co rano«, nie będzie to tak chętnie postrzegane jak wtedy, gdy dodam: »złóż przy tym dwa palce na krzyż«".
To zabawne określenie tkwiącej w człowieku potrzeby mistyki, wyjścia poza otaczającą go rzeczywistość i przypisania swoim działaniom niezwykłego znaczenia. Jeśli nie zostanie ona zaspokojona na gruncie religijnym, będzie szukała realizacji w innych dziedzinach. Jak każde pragnienie: raz zaspokojone, za każdym razem będzie domagać się coraz więcej i więcej. Nie trzeba wielkiego zmysłu biznesowego, by dojrzeć w tym zjawisku doskonałe źródło dochodu. Nic więc dziwnego, że na mistycznym rynku pojawiło się tak wiele produktów. Kogo nie stać na mistykę „markową", może zaspokoić się podróbką. Gorzej, jeśli nabył podróbkę myśląc, że to oryginał.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.