Historia Rodzinnego Domu Dziecka w Łękawicy mówi o ludziach pełnych marzeń i dobrych chęci. Dlaczego przegrali z systemem pomocy rodzinie? Idziemy, 18 listopada 2007
– Powoli zaczęła dokuczać nam świadomość, że naszą dwunastkę utrzymują w dużym stopniu nasi przyjaciele, a nie państwo, które powinno wspierać naszą placówkę – opowiadają. Coś więcej zrozumieli, gdy odwiedzili przyjaciół w innym RDD i usłyszeli od tamtych rodziców: „nie róbcie tego waszym dzieciom”. RDD w Łękawicy był jedynym z wielu w Polsce domem, gdzie dzieci „z serduszka” były starsze od tych „z brzuszka”. – Gdy zaczynaliśmy, nikt nas nie uprzedzał, że to ma znaczenie, a przyjęliśmy dzieci z naprawdę trudną przeszłością. Typowe problemy to FAS (Fetal Alcohol Syndrome – Płodowy Zespół Alkoholowy), kradzieże, kłamstwa, ucieczki. To nie były przejawy złej woli, ale przypadłości wynikające z historii ich życia. Nie poddawaliśmy się, dopóki nie odkryliśmy, że koszty ponoszone przez całą naszą rodzinę są naprawdę zbyt duże – opowiadają. W czerwcu 2007 r. – jakby na potwierdzenie ich decyzji – Towarzystwo „Nasz Dom” wymówiło im współpracę.
Niewiarowscy od pewnego czasu intensywnie pracowali z naturalnymi rodzicami dzieci, więc starali się, by – jeśli to będzie możliwe – trafiły one do swoich rodzin. W przypadku Elizy okazało się to niemożliwe – trafiła do innego RDD. Mama Wiktorii leczy schizofrenię, ale zawsze chciała odzyskać córkę. Podobnie rodzice Kasi i Sebastiana. Kiedy się przenieśli z meliny do nowego mieszkania, zaczęli inaczej żyć. Robert i Kasia w wakacje wystąpili do sądu z prośbą, by ta trójka trafiła do rodziców, a w sierpniu zorganizowali – głównie za pieniądze z 1% (odpisu podatkowego ) i z nagrody w wygranym przez nich konkursie „Wygraj wakacje marzeń” – wspólny wyjazd terapeutyczny do Włoch. Tam pracowali z pomocą psycholog z Ośrodka Reintegracji Rodziny, z rodzicami i ich dziećmi. – Rokowali bardzo dobrze, więc na własną odpowiedzialność podjęliśmy decyzję, że dzieci zostaną po wakacjach z rodzicami – opowiadają.
Kiedy Towarzystwo „Nasz Dom” dowiedziało się, że trójka pozostałych dzieci od wakacji nie mieszka już w Łękawicy, napisało na Niewiarowskich skargę do sądu, że „oddali” dzieci ich rodzicom. Wiedziało przy tym, że od czerwca placówka była likwidowana. 10 i 11 X odbyły się dwie sądowe rozprawy. W Warszawie zdecydowano, że Wiktoria pozostanie z mamą, której do władzy rodzicielskiej dodano nadzór kuratorski, a w Nowym Dworze – że Kasia i Sebastian zostaną ze swoimi rodzicami. Niestety, tę decyzję po kilku dniach cofnięto tłumacząc, że choć rodzice rodzeństwa już nie piją, to nadal pozostają alkoholikami. Kasię z Sebastianem (12 i 11 lat) – jak relacjonują Niewiarowscy – mimo dobrej opieki i braku jakiegokolwiek zagrożenia i w domu oraz woli zostania z własnymi rodzicami, zabrano w asyście policji do pogotowia opiekuńczego. – Teraz modlimy się, żeby ci rodzice nie zaczęli na nowo pić – z rozpaczy. Swoją drogą nie zdziwię się, jeśli te dzieciaki, kiedy już dorosną, podadzą Polskę do Trybunału w Strasburgu, ponieważ wyrwano je z rodziny, w której nie działo się nic złego – mówi Robert.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.