Jeśli chodzi o żywność, to spożywamy już taką, która co prawda nie jest bezpośrednio produktem modyfikacji genetycznej, ale przy jej powstawaniu wykorzystano właśnie te nowoczesne metody. Idziemy, 16 grudnia 2007
W 1999 r. głośno było w Anglii o eksperymencie z transgenicznymi ziemniakami testowanymi na szczurach. Gryzonie miały zmiany w grasicy, jelitach, skurczył im się mózg. W końcu padły. Przeciwnicy GMO mają więc powody do kwestionowania metody?
Wiem, że podczas prac przy GMO były problemy z jednym z białek, które przypadkiem przedostało się do modyfikowanych organizmów jako nośnik genów. Nie była to wina genetycznej modyfikacji, ale zastosowanej metody. To tak jakby lekarz podając pacjentowi zastrzyk przeniósł jednocześnie drobnoustrój, który znalazł się w strzykawce. Drobnoustrój zadziałał szkodliwie, a nie lek. Można mówić tu o wypadku przy pracy. Potem tę metodę genetycznej modyfikacji ulepszono. Ciągle zbierane są doświadczenia, 20 lat pracy z GMO to jeszcze krótki okres.
Możemy więc bezpiecznie sięgać po produkty modyfikowane genetycznie?
Sądzę, że dzisiaj można mówić o bezpiecznym korzystaniu z takich produktów. Jednak ostrożność zawsze jest przydatna. Nie wszystkie odległe w czasie skutki da się przewidzieć. Technika doskonali się coraz bardziej, ale natura jest dość zmienna. Przykładem jest choćby historia jednego z pierwszych powszechnie stosowanych środków do ochrony roślin i zwalczania komarów – DDT. Dzięki niemu udało się uratować miliony ludzkich istnień i zwiększyć produkcję, potem okazało się, że zalega on w przyrodzie. Dla człowieka szkodliwość była żadna, ale w całej biocenozie zauważalne były pewne negatywne skutki. Tak więc po ponad 20 latach stosowania, środek został wycofany z użycia. Po jego wycofaniu jednak malaria w tropiku stała się znowu poważnym zagrożeniem. Opierając się choćby na tym przykładzie podzielałbym obawy, że daleko idącej zależności nie da się wychwycić. Dlatego ciągle trzeba prowadzić badania.
Dla osób, które mają obawy przed korzystaniem z żywności GMO jest inne wyjście. Każdy towar, który zawiera określony (najczęściej powyżej 0,9%) dodatek produktu genetycznie modyfikowanego np. mąkę użytą w herbatnikach, musi posiadać taką informację. Te towary powinny znajdować się na odrębnych półkach. Tak, by każdy miał możliwość sprawdzić i powiedzieć: "Tego towaru nie kupuję".
A kiedy klient kupuje kurczaki karmione modyfikowaną paszą? Wtedy chyba trudniej będzie o taką wiedzę?
W Europie (także w Polsce) już od kilkunastu lat mamy taką sytuację. Soja i śruta sojowa na rynku światowym to w większości forma genetycznie modyfikowana. Większości zwierząt podaje się mączkę sojową. Sądzę, że w kotletach sojowych jedzonych przez wegetarian też znajdował się surowiec genetycznie modyfikowany. Dopiero po protestach konsumentów zaczęto oznaczać, które produkty sojowe pochodzą z GMO. Rezygnacja z pasz modyfikowanych genetycznie jest na dziś praktycznie niemożliwa. Doprowadzić mogłaby do małej rewolucji i spadku produkcji żywności. W dłuższej perspektywie czasowej jest to możliwe, ale wzrosłyby ceny pasz, a potem większości produktów na rynku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.