Tak blisko i tak daleko

Kto ma reprezentować najwyższą władzę w Kościele? – to pytanie od tysiąca lat dzieli prawosławnych i katolików wierzących w Chrystusa, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć... Idziemy, 20 stycznia 2008




Ostatnie tygodnie starego roku wywołały poruszenie wśród obserwatorów dialogu dwóch Kościołów: oto w Rawennie wspólnie podpisano dokument, który otwiera nowe drogi porozumienia. Katolicy zaaprobowali tzw. 34 kanon apostolski sprzed Wielkiej Schizmy, a prawosławni przystali na dyskusję w kwestii prymatu biskupa Rzymu. Entuzjazm mediów studzą autorytety zaangażowane w dialog od wielu lat. „W sumie jednak postęp jest dość skromny” – podsumował dla KAI spotkanie w Rawennie prezes Polskiej Rady Ekumenicznej, prawosławny arcybiskup wrocławsko-szczeciński Jeremiasz.

Dlaczego dialog między bliskimi doktrynalnie Kościołami toczy się tak opornie i długo? Czy tysięczną rocznicę wzajemnego nałożenia ekskomunik będziemy obchodzili nadal podzieleni?


Rozchodzenie się dróg


Za stolicę światowego prawosławia uważa się Konstantynopol (dzisiejszy Stambuł w Turcji), gdzie od piętnastu z górą stuleci rezydują patriarchowie ekumeniczni. Samo miasto zostało zbudowane przez cesarza rzymskiego Konstantyna Wielkiego, który postanowił przenieść centrum swojego ogromnego państwa bardziej na wschód. „Nowy Rzym” powstał na terenie starożytnego greckiego polis – Byzantion, od którego wkrótce wzięło nazwę całe cesarstwo.

Odtąd nic już nie było „tak jak dawniej”. Na cesarskim dworze zapanowały kultura i język grecki, a religią popieraną przez władcę stało się chrześcijaństwo. O ambicjach Konstantynopola, także tych religijnych, świadczy fakt, że już w VI wieku ustaliła się precedencja (kolejność pierwszeństwa) najważniejszych ośrodków chrześcijańskich, nazywanych patriarchatami. Pierwsze miejsce po Rzymie zajmował właśnie Konstantynopol, dopiero za nim były kolejno Aleksandria, Antiochia i Jerozolima. Nowa stolica cesarstwa nie była jednak miastem apostolskim, a więc nie miała specjalnego tytułu do zajmowania tak zaszczytnego miejsca.

Drogi Rzymu i Konstantynopola coraz bardziej się rozchodziły: za duże były różnice w mentalności, także językowe i kulturowe, co oczywiście miało wpływ na sposób przeżywania wiary. Ukształtowały się dwie tradycje religijne: grecka i łacińska. Pierwsza dopuszczała między innymi małżeństwa księży, w drugiej obowiązywał celibat. W Kościele wschodnim używano do Eucharystii chleba zakwaszonego, na Zachodzie zaś – przaśnego.

Do roku 787, w którym odbył się ostatni uznawany przez obie strony sobór powszechny (patrz Ramka I), udawało się wspólnie rozstrzygać najważniejsze spory doktrynalne. Aż w IX wieku wybuchł problem „Filioque”. Chodziło o wiarę łacinników w „podwójne pochodzenie” Ducha Świętego, czemu wyraz dają do dziś wypowiadając w Credo formułę „wierzę w Ducha Świętego, który od Ojca i Syna pochodzi”. Kościół wschodni bronił przyjętego wspólnie na soborze w Nicei (325 r.) i potwierdzonego podczas soboru w Konstantynopolu (381 r.) Credo zawierającego wyznanie wiary w to, że trzecia Osoba Trójcy Świętej pochodzi tylko od Boga-Ojca.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...