Blondynka i fanatyk

Większość opiniotwórczych ośrodków i sił politycznych w Europie wciąż struga wariata. Chodzi mi o reakcję, a raczej jej brak, na trwające od dwóch miesięcy prześladowania chrześcijan w Indiach, w stanie Orisa. Tymczasem indyjscy biskupi wołają, że groźby pozbawienia życia zmusiły chrześcijan do ucieczki do lasu lub życia w nieludzkich warunkach w obozach dla uchodźców. Końca tej gehenny nie widać. Dlatego – choć „Idziemy” nie raz o sprawie pisało – warto do niej powracać.

W osłupienie wprawił mnie pewien profesor, znawca Indii, który zagadnięty o przyczyny prześladowań wierzących w Chrystusa, stwierdził mnie więcej tak: „No! Ale proszę sobie wyobrazić, że w Częstochowie hindusi budują jakąś swoją świątynię. Czy bojówki Radia Maryja nie przystąpiłyby do ataku?” I to nie był wcale kiepski żart! Oto setki chrześcijan zostało zamordowanych, tysiące wygnanych, dziesiątki kościołów spalonych, a szanowny profesor reaguje na to opowiadaniem bredni, że nie ma co ostro krytykować fundamentalistów hinduskich, bo armia Rydzyka też byłaby zdolna do podobnych działań.

W tej sytuacji nie dziwi, że głupiego udają hinduskie władze, w tym policja. W sierpniu hinduistyczni fanatycy napadli siostrę zakonną Meena Barwa i ks. Thomasa Chellana, pracujących w tym samym ośrodku duszpasterskim. Zakonnica i ksiądz zostali pobici, a następnie rozebrani do naga i wleczeni przez wioskę. Na koniec zakonnicę brutalnie zgwałcono. Dziś zakonnica oskarża policję o współpracę z fanatycznymi przestępcami. A władze lokalne czynią wszelkie wysiłki, by sprawie ukręcić łeb.

W Wietnamie też trwają antykatolickie represje. Najpierw była nagonka w mediach, a teraz przygotowywane są pokazowe procesy wiernych, którzy w Hanoi, w dzielnicy Thai Ha, domagali się zwrotu terenów należących do ich parafii. Czytając tyleż nierzetelne, co agresywne teksty w polskiej prasie na temat rekompensat dla Kościoła za zagrabione przez komunę dobra, zastanawiam się, czy ich autorzy nie mogliby wspomóc propagandowo komunistycznej partii wietnamskiej.

Chrześcijanie są też wypędzani z Iraku. Ponad 2200 rodzin chrześcijańskich opuściło niedawno Mosul, miasto w północnej części tego kraju. Wcześniej otrzymywali listy i telefony grożące im śmiercią, jeśli nie opuszczą miasta. W Syrii przebywa już 1,2 miliona chrześcijańskich uchodźców, którzy w ostatnich latach uciekli z Iraku. Tymczasem ONZ, ustami rzecznika Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców, stwierdziło, że nie wiadomo, kto wypędza chrześcijan z Iraku. Jasne! Tak jak nie wiadomo, kto dokonał mordu w Katyniu.

Jak na to wszystko reagują „postępowe” siły w Europie? Otóż „postępowe” siły nie organizują manifestacji w obronie prześladowanych chrześcijan. Wręcz przeciwnie! Np. w porcie Walencji feministki urządziły manifestację popierającą obecność statku aborcyjnego holenderskiej organizacji „Kobiety na falach”. Przy okazji „postępowe” kobiety rozdawały ulotki z rysunkiem przedstawiającym palący się kościół oraz napisem: „Jedyny kościół, który oświeca, to ten, który płonie. Miej swój wkład!”. Tak oto aborcyjny feminizm połączył swe siły z fundamentalistami hinduskimi. Toż to doskonały temat na film. Ostatnia scena: feministka-blondynka i fanatyk-brunet całują się namiętnie na tle płonącego kościoła.

W tym też czasie brytyjscy ateiści rozpoczęli kampanię, w której zachęcają do „nieprzejmowania się religijnymi hasłami, które straszą niechrześcijan piekłem i potępieniem”. Nie wiem, czy mordowani, bici i wypędzani chrześcijanie straszą swych prześladowców niechrześcijan piekłem. Wiem natomiast, że niezmordowany ateista-oszołom Richard Dawkins, autor książki „Bóg urojony”, przeznaczył na tę kampanię 5,5 tys. funtów. Nie przyszło mu oczywiście do głowy, że może lepiej byłoby przeznaczyć tę kasę na pomoc chrześcijańskim uchodźcom w Indiach.