Problem granic wolności

W ramach dominujących współcześnie przekonań przyjmuje się zasadniczo negatywnie sformułowane zabezpieczenie wolności: można czynić wszystko dopóki nie szkodzi się innym. Pozornie brzmi przekonywująco, ale czy jest skuteczne? Cywilizacja, 28/2009



Jego zwieńczeniem będzie wybór, czyli decyzja o posiadaniu konkretnego dobra. Posiadanie nie sprowadza się jednak tylko do zewnętrznej przynależności, do używania przedmiotu, który stał się moją własnością, ale skutkuje przemianą siebie. K. Wojtyła mówił w tym miejscu o samostanowieniu[3]. Już tego typu identyfikacja pozwala odróżnić działanie wolitywne choćby od działań poznawczych[4].

Dalej należy podkreślić, że nie każdy wybór ujawnia faktyczną wolność rozumianą jako decydowanie o sobie, nie każdy zatem przekłada się również na samostanowienie. Wspomniana zależność domaga się bardziej szczegółowych analiz, które przekraczają ramy niniejszego przedłożenia. Dlatego też jedynie zilustrujmy ją przykładem, aby przybliżyć nieco rozumienie i pokazać kierunek dla bardziej wnikliwych poszukiwań.

Otóż, umiejętność wybrania właściwego stroju z szafy pełnej ubrań nie świadczy jeszcze o wolności tego oto człowieka w ogóle. Podobnych przykładów można podać więcej. Wobec tego musi pojawić się pytanie: które wybory wyrażają i budują autentyczną wolność? Odpowiedź zależy od koncepcji człowieka.

Jeżeli uznajemy jego osobowe istnienie, jeżeli pokazujemy, że aktualizuje się ono poprzez prawdę, dobro, piękno i miłość, to konsekwentnie musimy przyjąć, że prawdziwe decydowanie o sobie polega na wolnym kształtowaniu własnego osobowego oblicza. A zatem człowiek staje się autentycznie wolny, gdy osiąga prawdę, dobro, piękno i miłość. Skoro zaś miłość stanowi zwieńczenie osobowego rozwoju, jej wolne osiąganie należy uznać za wypełnienie wolności. Jednym słowem, człowiek staje się najbardziej wolny, gdy kocha.

Wolne stanowienie siebie nie polega jednak na swoistym stwarzaniu ex nihilo. W podstawowym samopoznaniu odnajdujemy siebie jako obiektywnie istniejące „ja” [5]. Człowiek spotyka się z sobą jako obiektywną rzeczywistością osobową. Nie tworzy zatem siebie jako osoby, lecz aktualizuje te dyspozycje, które go, jako osobę stanowią. Nie mogę zatem robić z sobą wszystkiego, nie niszcząc zarazem siebie.

Nawet gdyby możliwe było całkowite uniezależnienie się od warunków zewnętrznych tworzących kontekst działania, co w praktyce jest niemożliwe, to uniezależnienie się od siebie, od tego, co stanowi moją obiektywną naturę, jest po prostu absurdalną fikcją. Właściwa człowiekowi wolność jest na miarę właściwego mu osobowego istnienia, a więc przygodna. Nie usprawiedliwia to jednak postrzegania jej tylko w perspektywie ograniczeń.

Przeciwnie, umieszczona w perspektywie osobowej ujawnia się jako droga do wypełnienia sensu istnienia przez miłość. To prawda, że człowiek nie potrafi uniezależnić się od wszystkiego, ale potrafi stać się wszystkim dla innych przez miłość. Bardzo pięknie wyraża tę postawę św. Paweł: „Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych” (I Kor 9, 22). I na tym ostatecznie polega wielkość przygodnej wolności człowieka.
 



[3] Temu zagadnieniu Karol Wojtyła poświęcił szczególnie dużo uwagi w pracy Osoba i czyn. Samostanowienie jest podstawowym wyrazem dynamizmu bytu ludzkiego. „Człowiek – mówił K. Wojtyła – staje się «kimś» i «jakimś» nade wszystko poprzez swoje czyny, poprzez działanie świadome”. Zob. K. Wojtyła, Osoba i czyn, Kraków 1985, s. 125. Więcej na ten temat zob. J. Galarowicz, Człowiek jest osobą. Podstawy antropologii filozoficznej Karola Wojtyły, Kęty 2000, zwł. s. 218-223.
[4] Na wyraźną autonomię działań wolitywnych wskazuje C. Valverde. „Prawdą jest również – pisze – że w wolnym działaniu człowieka dokonuje się w pełni samorealizacja osoby. Akt poznania jako taki nie urzeczywistnia sam z siebie żadnej wartości etyczno-ludzkiej. Poznanie – jeśli jest poznaniem samym w sobie i nie prowadzi do dobrowolnego podjęcia decyzji – nie realizuje osoby”. C. Valverde, Antropologia filozoficzna, tłum. G. Ostrowski, Poznań 1998, s. 244. Z kolei K. Wojtyła podkreślał, że tylko jakość czynów wolitywnych „przechodzi na człowieka”. K. Wojtyła, dz. cyt., s. 125.
[5] Ten wymiar podstawowego doświadczenia siebie jako obiektywnej rzeczywistości „ja” bardzo jednoznacznie podkreślał M.A. Krąpiec wskazując, że „ja” jest przede wszystkim ujmowane od strony egzystencjalnej, wtórnie dopiero odkrywane od strony treściowej. Zob. tego autora m.in. Ja – człowiek, Lublin 1979, s. 102 czy Człowiek jako osoba, Lublin 2005, s. 120.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...