Problem granic wolności

W ramach dominujących współcześnie przekonań przyjmuje się zasadniczo negatywnie sformułowane zabezpieczenie wolności: można czynić wszystko dopóki nie szkodzi się innym. Pozornie brzmi przekonywująco, ale czy jest skuteczne? Cywilizacja, 28/2009



Pozostaje jeszcze do rozstrzygnięcia kwestia źródeł tej tajemniczej siły autodeterminacji, która zadziwia, ale też i niepokoi. Od razu trzeba zaznaczyć, że skoro mamy do czynienia z tajemnicą, na pełne wyjaśnienie nie ma co liczyć. Możemy jednak wskazać obszar dla bardziej szczegółowych poszukiwań.

Otóż, warto sobie uświadomić, że omawiana siła autodeterminacji, która buduje, ujawnia się przede wszystkim w relacjach do innych osób; również ta niszcząca pojawia się na tej samej płaszczyźnie odniesień, choć w innym układzie aksjologicznym. Mamy prawo domniemywać, że sposób ujęcia osoby, do której się zwracamy, stanowi przyczynę wyzwalania z siebie siły woli.

Tak więc miłość, jako najwyższa forma afirmacji drugiego człowieka, daje siłę budowania, która czasami zaskakuje nas samych. Młoda matka, zakochana we własnym maleństwie, mówi ze zdziwieniem: „Nie potrafię zrozumieć skąd mam tyle siły, aby wszystko ogarnąć i jeszcze tak bardzo cieszyć się życiem”.

Konsekwentnie, na zasadzie przeciwstawienia, nienawiść potrafi wyzwolić taką energię niszczenia, która budzi trwogę. A zatem w tajemnicy miłości należy szukać źródeł mocy wolności. Miłość do Boga byłaby więc jej rozszerzeniem i ugruntowaniem.

W podsumowaniu tej części rozważań warto podkreślić, że choć właściwa człowiekowi wolność ma charakter przygodny, to jednak jest drogą do autentycznej wielkości. A odpowiadając zwolennikom absolutyzacji należy powiedzieć, że to wolność jest dla człowieka, a nie człowiek dla wolności. W imię wolności nie można niszczyć innych, ale też nie można niszczyć siebie. Aby przygodna wolność była drogą budowania, musi być – jak każda przygodna rzeczywistość – odpowiednio zabezpieczona.

Wolność zabezpieczona dobrem

W ramach dominujących współcześnie przekonań przyjmuje się zasadniczo negatywnie sformułowane zabezpieczenie wolności: można czynić wszystko dopóki nie szkodzi się innym. Pozornie brzmi przekonywująco, ale czy jest skuteczne? Co właściwie tutaj zabezpieczamy: wolność czy raczej człowieka przed jej nadużywaniem?

Podstawowe rozróżnienie: zabezpieczać wolność i zabezpieczać przed szkodliwym jej wykorzystaniem, trzeba mieć na uwadze, aby właściwe ująć istotę samego zabezpieczania. Konsekwentnie należy rozstrzygnąć, czy zabezpieczenie przed wolnością jest równoznaczne z zabezpieczeniem samej wolności. Wydaje się, że w przytoczonej wyżej zasadzie mamy do czynienia jedynie z zabezpieczeniem przed wolnością.

Akcent został położony na innych adresatów moich wolnych działań: im właśnie nie mogę szkodzić. Bez cienia złośliwości należy jednak zapytać, czy z tego wynika, że mogę szkodzić sobie? Czy moja wolność daje mi prawo szkodzenia sobie? Kierując się wewnętrzną logiką przytoczonej zasady, należałoby odpowiedzieć: o ile nie szkodzisz innym. Ale – pytajmy dalej – czy mogę tak szkodzić sobie, aby zarazem nie szkodzić innym?

Czy ktoś kto upija się w samotności, szkodzi tylko sobie? Czy ktoś, kto w zaciszu swoich czterech ścian ogląda pasjami filmy pornograficzne, szkodzi tylko sobie? Nie trzeba wnikliwych badań, wystarczy potoczna obserwacja, aby zauważyć, że postawa: „przecież nikomu nie szkodzę” doprowadziła do wielu poważnych uzależnień, które w ostatecznym rozrachunku krzywdzą również innych. Obok powyższych – poważnych, jak się wydaje – wątpliwości pojawia się też trudność natury praktycznej, która dotyczy wartościowania szkody czy krzywdy.

Kto powinien rozstrzygać o jej zaistnieniu i rozmiarach? Czy autor działania, czy raczej ten, do kogo jest ono adresowane? Wydaje się, zgodnie z duchem analizowanej zasady, że przede wszystkim ten drugi. Ale jak rozstrzygnąć, czy jego poczucie krzywdy jest właściwe i kiedy powinno się pojawiać: już w trakcie działania czy po jego zakończeniu? Jeżeli opowiemy się za drugą ewentualnością, to jaki limit czasu należałoby przyjąć?

Poza tym, czy każde aktualne poczucie krzywdy przekreśla pozytywną wartość działania? Dziecko czuje się skrzywdzone, gdy w jakiś sposób przymusza się je do zastrzyku lub wzięcia niedobrego syropu. Właściciel przylegającej do drogi działki czuje się skrzywdzony, bo musiał odstąpić jej fragment na chodnik, co było niezbędne, aby zapewnić bezpieczeństwo dzieciom idącym do szkoły.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...