Obszary ludzkiej aktywności, gdzie można się natknąć na agresję i przemoc, są wielorakie. Środowiska szkolne także nie są wolne od uczniowskich zachowań nieakceptowanych społecznie, w tym naruszających czyjąś nietykalność. Cywilizacja, 30/2009
Wyjaśnienie istoty „grypsery” należy rozpocząć od oczywistego spostrzeżenia, że w procesie wychowania, niezależnie od miejsca gdzie jest on realizowany, występują relacje między wychowankiem a wychowawcą. Tak jest w placówkach oświatowych typu powszechnego, ale tak samo jest w zakładach resocjalizacyjnych. Każdy system wychowawczy zakłada stawianie podopiecznym jakichś wymagań. W wychowaniu szkolnym, wymagania stawiane uczniom z naturalnych powodów są skupione wokół dydaktyki („ucz się, zdobywaj wiedzę”), ale żadna placówka szanująca podmiotowość ucznia nie zaniedba przecież obszaru związanego z kształtowaniem postaw i formowaniem cech społecznych („przestrzegaj pozytywnych zasad współżycia społecznego”, „słuchaj tego, o czym pouczają dorośli”, „okazuj szacunek”).
W wychowaniu korekcyjnym (np. resocjalizacyjnym), wymagania te zostają dodatkowo wzmocnione. Podopiecznym stawia się główny warunek zaprzestania łamania norm społecznych. W placówkach niekoniecznie nawet typu izolacyjnego, tam gdzie występują dwie strony, więc wychowankowie i wychowawcy, dochodzi do powstania sieci powiązań nieformalnych. Z jednej strony jest oczywiście regulamin (każda szkoła otwarta taki dokument posiada), czy zbiory innych zasad, ale tam, gdzie na jednej przestrzeni funkcjonuje wiele osób – musi dojść do uzupełnienia oficjalnych struktur. Jest to widoczne szczególnie wyraźnie w miejscach izolacji, ale uwarunkowania o charakterze nieformalnym występują w każdej zbiorowości, także w placówkach szkolnictwa powszechnego[3].
Podkultura nieformalna często bywa nazywana „drugim życiem”. Pojęcie to jest nawet chętniej używane, niż budząca jednoznaczne skojarzenia, wręcz groźna „grypsera”. Często dzieje się tak, by unikać jednoznacznie negatywnych skojarzeń. Terminu „drugie życie” nie odbiera się przecież tak jednoznacznie źle, jak „grypsery”, jednak dla mającego wstępną choćby wiedzę w omawianym zakresie pedagoga czy psychologa, są to prawie synonimy.
Przejawy funkcjonowania grypsery są różnorodne i wynikają z jej „zasad”. Główna, niejako naczelna zasada tej stratyfikacji wynika z umownego, ale sztywno przestrzeganego podziału rzeczywistości społecznej na dwie części. Pierwsza część jest uosobiona przez „ludzi”, inaczej „grypsujących”. W latach 70. XX w. nazywano ich „git ludźmi” lub „gitowcami”. „Ludzie” są więc we własnej opinii lepsi od drugiej części – czyli „frajerów” i wszystkiego, co tych frajerów dotyczy. Pierwsi dają sobie prawo (i twardo je egzekwują) wpływania na zachowania drugich. Jakiekolwiek nieposłuszeństwo jest sankcjonowane negatywnie, często drastycznie przemocowo. „Drugie życie” wyznacza praktycznie całokształt relacji społecznych w placówce. Jakiekolwiek spontaniczne więzi między wychowankami, należącymi do przeciwnych części podkultury, są niemożliwie, bo normy nieformalne regulują rodzaj i jakość wszelkich związków[4].
Naturalnie taka skrajna sytuacja ma miejsce wtedy, gdy personel wychowawczy nie reaguje, lub robi to nieskutecznie, w celu niwelacji wpływów podkultury.
Znamienne, że nie wszyscy autorzy jednoznacznie potępiają grypserę – wskazując, że występują dzięki niej pewne korzyści, jak np. łatwość odczytania relacji między wychowankami[5]. Wydaje się jednak, że autorzy ci zbyt łatwo pomijają rzeczywisty wymiar negatywnej zasady dzielącej społeczność wychowawczą na „lepszych – gorszych”. Należy wszak pamiętać o uzupełniającej zasadzie podkultury, wyraźnie nakazującej oddzielić krąg kadry od wychowanków, podopiecznych, nieletnich. Powstaje coś na kształt kodeksu postępowania, nieraz bardzo szczegółowego, co budzi niemałe zdziwienie u pedagogów nie mających doświadczeń resocjalizacyjnych. Podkulturowa norma, o której tu mowa, dotyczy w pierwszej części zakazu jakiejkolwiek współpracy z administracją, w części drugiej nakazuje podopiecznym udzielanie sobie pomocy we wszelkich działaniach opozycyjnych wobec kadry.
[3] Zob. M. Ciosek, Człowiek w obliczu izolacji więziennej, Gdańsk 1966.
[4] R. Drwal, Osobowość wychowanków zakładów poprawczych, Wrocław 1981, s. 8.
[5] Zob. np. P. Moczydłowski, Drugie życie w instytucji totalnej, Warszawa 1988.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.