Czy napis jest głosem w społecznej dyspucie serio, czy tekstem poetyckim, który znalazł sobie tak osobliwą formę publikacji? A może tylko – żartem na miarę poczucia humoru autorów? Te wszystkie pytania należałoby postawić, przyjmując, że akcja „Tiszert dla wolności” jest godnym odnotowania wydarzeniem. Więź, 8-9/2005
Zmieniło się niejedno, ale ten bezładny ład, ten zamęt dźwigamy, czujemy, jak dławi życie wspólnoty, jak mąci duchowy nurt tego życia. Ten zamęt nie tylko odbiera moc odróżniania zła i dobra, piękna i szpetoty, mądrości i sprytu. To ten zamęt sprawia, że w społeczeństwie, które już przeżywa antagonistyczne konflikty, nadal wielu ma kłopoty z określeniem swojej tożsamości. Znajomi wykładający na wydziałach humanistycznych rozmaitych uczelni powtarzają mi to samo – ich studenci na pytanie „kim jesteś?” odpowiadają, jakiej muzyki słuchają. Lenistwo umysłowe, rynkowy spryt, brak cywilnej odwagi, a przede wszystkim brak osobowych i ideowych wzorów powstrzymują przed inną indentyfikacją. Akcja podkoszulkowa ma być próbą narzucenia pewnej tożsamości młodej części „społeczeństwa niczyjego”, tożsamości lewicowo-liberalnej, ale do tego zmąconej, mieszającej hierarchie i ignorującej logikę. Ta lewicowość jest zresztą grzeczna i nie atakuje ani ponadnarodowych korporacji, ani globalnego wyłączenia biedy Trzeciego Świata.
Ogłupianie młodych ludzi to proceder powszechny, z wielką tradycją i pewnymi perspektywami. Socjotechnika opracowała tu proste i skuteczne metody. Ogłupia się ich rynkowo, aby kupowali niepotrzebną tandetę, i ogłupia politycznie, aby popierali cynicznych spryciarzy. Młodzi przeważnie wiedzą, że są ogłupiani, w znacznej liczbie poddają się jednak temu procesowi, często łącząc z uległością pogardę dla tych, co ogłupianiem sterują.
Powtórzę za Kijowskim określenie sytuacji człowieka w tłumie – czy od 1974 zmieniło się tak wiele? Oto jest zwolniony od dokonywania wyborów zasadniczych, przekonany, że układ w którym żyje jest jedyny możliwy, a więc optymalny, zwolniony od odpowiedzialności za całość oraz od walk o swe prawa, dlatego traci zdolność wyboru i poczucie odpowiedzialności także w osobistej sferze.
Podkoszulki tolerancji wyszły z galerii, gdzie były kolejną manifestacją „sztuki transgresyjnej”, pasożytującej na tradycji, na klasycznym rozumieniu dzieła artystycznego i dobrego smaku. Podkoszulki tolerancji zostały przez media wpuszczone w uniwersum symboliczne, budujące tożsamość Polaków. Jakie miejsce tam zajmą? Nie wiem. Ja sam, staroświecki nieco osobnik, odczuwam je jako wyraz arogancji, jako działanie raczej kompromitujące idee tolerancji niż propagujące te idee. Tolerancja to zaledwie próg.