Podczas liturgii przez jej moc sakralną zostajemy postawieni w punkcie, w którym wieczność krzyżuje się z czasem i w którym stajemy się rzeczywiście współcześni wypadkom biblijnym od Stworzenia aż do Paruzji. Niebo zstępuje i człowiek jednoczy się z chórem aniołów, by godnie spotkać Przychodzącego Więź, 1/2006
Część katolików – o orientacji tradycjonalistycznej – twierdzi, że za liturgiczną mizerię winna jest przede wszystkim sama posoborowa reforma liturgii, która jest chora, bo kryje w sobie niewybaczalne błędy i jako taka z istoty jest otwarta na nadużycia. Ich zdaniem leczenie liturgii domaga się naprawy posoborowej reformy, czyli dokonania „reformy reformy” przez krok „do tyłu”, przez niejaki powrót do liturgii przedsoborowej. Inni podkreślają wielkość posoborowej reformy, a lekarstwa na liturgiczne choroby upatrują w wierności jej zasadom. Z kolei jeszcze inni, owszem, w jakiejś mierze domagają się „reformy reformy”, ale przez „krok do przodu”, przez dalsze i bardziej radykalne rozwijanie posoborowej reformy liturgii.
Reforma reformy przez krok do tyłu
Tradycjonalizm, zakochany w liturgii trydenckiej, stawia poważne i ważne krytyczne pytania pod adresem posoborowej reformy liturgicznej . Istotne jest, że nurt ten (pomijając radykałów) – przy całym swoim krytycznym stosunku do tej reformy – nie neguje prawomocności mszy Pawła VI.
Posoborowa reforma liturgii – zdaniem tradycjonalistów – poszła zdecydowanie dalej niż to, co postulował Sobór Watykański II. To charakterystyczny rys tego stanowiska: unika się (jawnej) krytyki nauczania Soboru, a nawet stara się wygrywać go dla swojej sprawy. Dobrze wyraża to następujący cytat: Reformy były odbierane jako gwałtowne i głębokie. Sobór, na który się powoływano, nie wymagał nigdzie ani tworzenia nowego mszału, ani dodawania nowych kanonów eucharystycznych, ani porzucania łaciny jako języka liturgicznego, ani odprawiania Mszy «twarzą do ludu», ani wprowadzania Komunii na rękę… Żaden z tych „znaków firmowych” reformy posoborowej nie ma mandatu Soboru .
Jak jednak pogodzić takie stawianie sprawy choćby z oceną posoborowej reformy liturgicznej dokonaną przez Jana Pawła II: Dziś można uznać, że reforma Liturgii, taka jakiej chciał Sobór Watykański II, została już zrealizowana, a w pracy tej kierowano się soborową zasadą wierności Tradycji i otwarcia się na prawowity postęp; dlatego można powiedzieć, że reforma liturgiczna jest ściśle tradycyjna, „ad normam Sanctorum Patrum” (List apostolski „Vicesimus quintus annus”, nr 10 i 4)?
Na czym powinna polegać „reforma reformy”? Na to pytanie tradycjonaliści nie mają jeszcze w pełni sprecyzowanej odpowiedzi, poza głębokim przekonaniem, że stara liturgia winna być głównym natchnieniem dla korekty nowej, powinna być dla niej „punktem orientacyjnym, kryterium” . Tymczasem żywią nadzieję na rozwój nowego ruchu liturgicznego, który doprowadzi do korekty posoborowej reformy.