Najlepszy jest aTAK

Wbrew swojej szczególnej nazwie – „aTAK” daje się odczytać albo jako potwierdzenie/polecenie, albo jako atak na widza, lub nawet jako dynamiczne sprzężenie jednej treści z drugą – galeria ta ani nie wywraca zwyczajowego rozumienia sztuki, ani nie podrażnia oka przechodnia i nie prowokuje Więź, 3/2009



Rozgryzanie szarości

Wyjątkowym wydarzeniem przełomu roku 2008/2009 stała się wystawa malarstwa Jacka Sienickiego. Lata całe był on profesorem „z naprzeciwka”, z Akademii Sztuk Pięknych, podobnie jak jego niezrównany nauczyciel, Artur Nacht Samborski. Obydwaj odziedziczyli coś cennego z polskiego dziedzictwa palety, w czym specjalną rolę odgrywają „rozgryzanie” szarości i zrównoważony głos kolorów, oraz spokój emocjonalny, a także przywiązanie do skromnych rekwizytów codzienności, które pod ich pędzlami nabierały wyrazu ponadfizycznego.

Ta linia twórcza i tamte lata XX wieku, lekko tylko przetarte wpływem środowisk międzynarodowego Paryża, darowały nam najciekawszych chyba polskich malarzy.

O ile wcześniejsza wystawa Nachta Samborskiego w tej galerii pokazywała mniej znany i mniej dla tego artysty typowy wątek abstrakcji lub malarskich wycieczek w jej stronę, o tyle pokaz Jacka Sienickiego w tych samych salach jest przykładem pełniejszym. Nie utrudnia to bynajmniej obserwacji obydwu artystów, a nawet ją ułatwia.

Nieodrodny uczeń i wieloletni asystent swego profesora, był mu świadkiem malarskim i w dużej mierze przyjacielem w myśleniu. Twórcą bliskim, ale jednak osobnym. Przedstawiony wybór obrazów, poprzedzony wstępem wczesnych litografii i rysunków, odsłania jądro tej twórczości. A jednocześnie pozwala ją zobaczyć na nieodległym tle Nachta.

Choć obydwaj podobnie sięgali po najprostsze motywy, sprawy główne widząc najbliżej siebie i w sobie, u obydwu proceder malarski spełniał się inaczej. W płótnach Nachta jest stale obecny bios. Tajemnicą życia przesiąknięte są i liść, i drobina kurzu, i gmatwanina linii w szkicach abstrakcyjnych Nacht wie, że w dociekaniach malarskich jest ona naczelna, i badając to umie się nią nasycać. Twórczość artysty jest pochwalna, stąd jej wabiący nas optymizm.

Malarska myśl Sienickiego jest ciemniejsza. Wewnętrzny samotnik, podobnie jak i jego nauczyciel, na swój sposób rozdziera materię rzeczy, aby tę tajemnicę mu zdradziła. Jego mięsa, czaszki, martwe natury, badyle roślin i wnętrza są dokumentem ponawianych wciąż poszukiwań. Przedzierał się do niej mozolnie. Uderzeniami szpachli, które były u niego jak uderzenia łopaty archeologów lub noża anatoma. Ale i delikatnym ruchem pędzla, wydobywającym z farby światło. I Nachtowi, i Sienickiemu chodziło o ważną drogę odbywaną poprzez malarstwo, ale w innych miejscach widzieli jej stancje.

I jeden, i drugi nie byli szczególnie rozmowni. Trzymali dystans wobec potoczności, chociaż to właśnie jej fizyczne skrawki odżywiały codziennie ich wyobraźnię, z nią jako pierwszym faktem utrzymywali więź. Gdyby jednak w gwarze dysput, w które wtedy jeszcze obfitowało u nas życie artystyczne, chcieli coś od siebie dodać, czy do czegoś nawiązać, każdy z nich mógłby powiedzieć jedynie: prawdy szukamy obaj, albo zapytać: szto takoje isskustwo? – jak inni przed nimi.

Artur Nacht Samborski zmarł w 1974 roku, Jacek Sienicki – w 2000. Rodzili się z różnicą trzydziestu lat.

*****

Danuta Wróblewska – historyk sztuki. Przez wiele lat związana z redakcją "Projektu". Uczestniczka ruchu kultury niezależnej, kurator działu sztuki współczesnej Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. Prowadziła także warszawskie galerie – Kordegarda i Studio, stale współpracuje z galerią krytyków Pokaz. Autorka czterech książek o polskiej sztuce współczesnej. Mieszka w Warszawie.




«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...