Kiedy Benedykt XVI przyjął na audiencji ks. Hansa Künga, teologicznego dysydenta i najgłośniejszego krytyka papiestwa, prorokowano, że będzie to początek pojednania dawnych przyjaciół. Nic z tych rzeczy, czego dowodem prezentowany na str. 4 list Künga do biskupów świata.
Küng (ur. 1928), niemieckojęzyczny Szwajcar, i Ratzinger (ur. 1927), Niemiec, po raz pierwszy spotkali się w 1957 r. na kongresie teologicznym w Innsbrucku. W tym samym roku ten pierwszy obronił doktorat nt. nauki o usprawiedliwieniu w protestantyzmie i katolicyzmie. Praca zrobiła wrażenie na Ratzingerze. Po latach mówił: „Miałem wiele pytań do Künga, bo chociaż jego teologiczny styl nie był moim, to lektura sprawiła mi radość, a autor zyskał mój szacunek. Byłem pod wrażeniem jego otwartości i uczciwości. W ten sposób zawiązała się między nami przyjaźń, która trwała nawet później, gdy zaczęliśmy poważne spory o teologii Soboru Watykańskiego II”.
Ręka w rękę
Na początku lat 60. obaj uważani byli za „cudowne dzieci” teologii świata niemieckojęzycznego. Obaj też zostali zaproszeni na obrady Vaticanum II, by jako eksperci doradzać biskupom. Jeszcze w czasie trwania Soboru współzakładali pismo „Concilium”, które, jak głosi łaciński tytuł („Sobór”), miało kontynuować w teologii „ducha soborowego”. Pierwszy numer ukazał się w 1965 r., a periodyk ten do dziś jest ikoną teologii reformatorskiej lub, jak chcą inni – liberalnej i progresistycznej.
Po zakończeniu Soboru Küng wrócił na uniwersytet w Tybindze, a Ratzinger na uniwersytet w Münster. W 1966 r. – staraniem Szwajcara (sic!) – Niemiec dołączył do niego w Tybindze; wspólnie sprawili, że tamtejszy wydział teologii nie miał sobie równych na świecie. Ale już trzy lata później – na fali rewolucji studenckiej i radykalizowania się wydziału – Ratzinger przeniósł się na uniwersytet w Ratyzbonie.
W tym czasie coraz wyraźniej dystansował się też od tego, co działo się w „Concilium”. W 1972 r. razem z tak wielkimi teologami jak Hans Urs von Balthasar i Henri de Lubac opuścił to pismo i założył periodyk „Communio”: ikonę teologii konserwatywnej, a – w opinii niektórych – tradycjonalistycznej.
Niezgoda
Küng i Ratzinger zawsze mówili bardzo różnymi głosami. Ten drugi pisał w autobiografii: „Obaj uważaliśmy to za uprawnioną różnicę stanowisk teologicznych”, która jednak nie miała wpływu na nasz „fundamentalny konsensus jako teologów katolickich”. Różnił ich przede wszystkim stosunek do Tradycji i świata współczesnego.
Dla teologii Ratzingera Tradycja – jej ciągłość w doktrynie i życiu Kościoła – miała zasadnicze, zupełnie niezbywalne znaczenie. Küng nie traktował jej z taką powagą. Według Niemca kluczem do zrozumienia Vaticanum II była Tradycja Kościoła, w tym sensie, że Sobór należy odczytywać w jej świetle, tj. z perspektywy jej nieprzerwanej ciągłości. Tymczasem dla Szwajcara nie tyle Tradycja była kluczem do interpretacji soborowych reform, ile Sobór kluczem do rozumienia Tradycji. Ratzinger był przekonany o istotnej ciągłości między Kościołem soborowym a przedsoborowym; ciągłości, której nie zburzyły nawet największe reformy. Inaczej widział to Küng – dla niego soborowy przełom był radykalny, w niektórych punktach nawet zrywający z „przeszłością”, ale i tak za mało radykalny w obliczu przemian dokonujących się we współczesnym świecie.
Küng wielkie światowe zmiany traktował jako zasadniczo pozytywne, idące ku dobremu i stanowiące szansę dla Kościoła. Ratzinger patrzył dużo bardziej pesymistycznie. Świat – uważał – zmienia się na gorsze, staje się przeciwnikiem wiary i Kościoła. Im większe zagrożenia dla wiary ze strony świata, tym większa potrzeba trzymania się Tradycji Kościoła, której stróżem jest papież, gwarant jego jedności, a tym samym tożsamości. Dla Künga takie stawianie rzeczy było tożsame z promowaniem „rzymskiego centralizmu”, przeciwko czemu – jak uważał – wystąpił Sobór.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.