Za kilka dni Benedykt XVI przybędzie do kraju borykającego się z podwójnym kryzysem: coraz realniejszą groźbą gospodarczego krachu oraz widmem jeszcze groźniejszej recesji moralnej.
Papieska pielgrzymka do Portugalii zbiega się dokładnie w czasie z końcem debaty na temat legalizacji związków homoseksualnych w tym kraju. I jeśli konserwatywny prezydent Anibal Cavaco Silva nie zawetuje przyjętej przez parlament ustawy, zezwalającej na zawieranie małżeństw przez osoby tej samej płci,wejdzie ona w życie niemalże w przededniu przylotu Benedykta XVI do Lizbony.
Pedagogia świętości
W powszechnej opinii watykanistów tegoroczna pielgrzymka Benedykta XVI do Portugalii stanowić ma kolejny etap wielkiej podróży obecnego papieża śladami jego poprzednika.Termin papieskiej wizyty jest więc oczywisty – majowe obchody 93. rocznicy pierwszego objawienia Matki Bożej w Fatimie. I to właśnie ukochana przez Jana Pawła IIFatima – miejsce niezwykłe dla całego pontyfikatu Papieża-Polaka - stanie się centralnym punktem zbliżającej się wizyty apostolskiej Benedykta XVI.
13 maja br., w dziesiątą rocznicę beatyfikacji Hiacynty i Franciszka, dwojga pastuszków z Fatimy, papieżodprawi dla pielgrzymów z całego świataMszę św. przed fatimskim sanktuarium. Koordynator pielgrzymki ze strony episkopatu Portugalii, bp Carlos Azevedo ujawnił już, że w homilii Ojciec Święty zwróci się z „przesłaniem podstawowym dla czasów, w których żyjemy – z wezwaniem do świętości”. Portugalski hierarcha zaznaczył także, że właśnie „pedagogia świętości” powinna stać się podstawowym duszpasterskim priorytetem Kościoła trzeciego tysiąclecia.
Najważniejszy przekaz, z jakim Benedykt XVI przyjeżdża do Portugalii, można jak zawsze odczytać poprzez hasło towarzyszące całej papieskie pielgrzymce: „Z Tobą idziemy w nadziei”oraz podtemat: „Chrześcijaństwo, mądrość i misja”. Z jednej strony będzie to więc kolejna z serii wizyt „ku pokrzepieniu serc” - tak bardzo potrzebnych w coraz bardziej nieprzyjaznym dla katolików świecie Zachodu - z drugiej zaś próba nakreślenia pewnego programu działania dla portugalskich wiernych - właśnie owej „pedagogii świętości”.
Ktoś powie: jak to, przecież Portugalia to tradycyjnie jedno z najbardziej katolickich państw na Starym Kontynencie!? Tak, na papierze wygląda to nawet nie najgorzej. W rzeczywistości jednak ten iberyjski kraj od dawna boryka się ze wszystkim problemami właściwymi dla bogatych społeczeństw zachodniej Europy – gwałtownie postępującą laicyzacją, radykalnym wypychaniem religii z życia publicznego czy zamykaniem Kościoła wyłącznie w getcie obrzędów religijnych. Najbardziej pesymistyczne dane mówią nawet, że liczba Portugalczyków deklarujących swój katolicyzm zmniejsza się w tempie prawie 1 procenta rocznie! W takim kontekście zupełnie inaczej musi więc brzmieć fragment hasła papieskiej pielgrzymki zawierający się w słowie „misja”.
Wolna obyczajówka
Papieska wizyta w Portugalii siłą rzeczy będzie również wpisywać się w bieżące problemy tego kraju. A tych, jako żywo, nie brakuje. Rząd w Lizbonie czuje już bowiem na plecach oddech greckiego krachu, który zaczyna rozlewać się na pozostałe państwa basenu śródziemnomorskiego. Następna w kolejce do plajty jest właśnie Portugalia, nieradząca sobie zupełnie z globalnym kryzysem gospodarczym. Z kraju uciekają inwestorzy, wykruszają się pożyczkodawcy, ba, nawet obywatele nie chcą już wykupywać państwowych obligacji – i nic w tym dziwnego, skoro Portugalia boryka się z olbrzymim deficytem budżetowym – niemal tak dużym, jak ten, który powalił na kolana Grecję.
I tak to już jakoś jest, że im większe problemy gospodarcze, tym władza chętniej sięga po środki mające odwrócić uwagę od problemów codziennego dnia. Stąd m.in. bierze się nagła pokusa majstrowania przy sprawach obyczajowych. Portugalia nie jest tutaj żadnym wyjątkiem i pod wieloma względami przypomina dziś swoją sąsiadkę Hiszpanię. Rządzący od paru lat nad Tagiem socjaliści zafundowali więc Portugalczykom skokową rewolucję obyczajową: w 2007 roku doprowadzili do legalizacji aborcji (do 10. tygodnia ciąży), a rok później przeforsowali nowe prawo rozwodowe zakładające m.in. szybką ścieżkę rozwodową oraz orzekania o rozwodzie bez podania winy. Teraz z kolei przyszedł czas na usankcjonowanie małżeństw homoseksualnych. Sprzeciwiający się stanowczo temu rozwiązaniu portugalscy biskupi zostali zakrzyczani i oskarżeni o mieszanie się do polityki. Na nic zdały się tłumaczenia rzecznika prasowego tamtejszego episkopatu ks. Manuela Morujão, który tłumaczył, że Kościół stanął tylko „w obronie rodziny, która jest dobrem całego społeczeństwa”, a zadaniem biskupów jest przecież „formowanie sumień wiernych, by głosowali zgodnie z wartościami chrześcijańskimi”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.