Kamienna gwardia

Znak 6/2010 Znak 6/2010

Długie, niekończące się alejki, którymi maszeruje ono jak na najbardziej wystawnej defiladzie. Smukli, strzeliści kamienni żołnierze bukowińscy stoją w rzędach, po piętnastu, dwudziestu. Na co czekają? Zapewne na zmartwychwstanie.

 

Miasto Kobylańskiej

Dochodzimy do grobowca Kobylańskich. „Olga Julianiwna Kobylańska” – ten napis dominuje nad innymi imionami i nazwiskami. Surowa, czarna, raczej współczesna tablica.

W Czerniowcach spotykamy to nazwisko na każdym kroku. Najpiękniejsza ulica miasta, dawna Pańska, dzisiaj nosi nazwę Olgi Kobylańskiej, przed teatrem stoi jej zgrabny pomnik, sam teatr także jej imienia, jest również stosowne muzeum. Matka pisarki, Maria z Wernerów Kobylańska, była pół Polką, pół Niemką. Sama Olga, wybitna modernistyczna pisarka ukraińska, swe pierwsze próby literackie czyniła w języku polskim. Potem przerzuciła się na niemiecki, by w końcu na dobre – na dobre także dla literatury – zakotwiczyć się w rodzimym języku ukraińskim. Blisko przyjaźniła się z Łesią Ukrainką i Wasylem Stefanykiem, ta pierwsza w głośnym wówczas tekście przeciwstawiała twórczość Kobylańskiej tak zwanym narodnikom ukraińskim z Iwanem Franko na czele. Dziś mało znana poza swoim krajem, a może nawet regionem, Kobylańska jest ciekawym przykładem zaangażowanej literatury kobiecej, gdzie większą rolę odgrywa forma niż narodowy przekaz. W swoim długim życiu pisarka mieszkała w krajach o kilku nazwach, nie przemieszczając się w tym czasie ani o krok. W grobowcu Kobylańskich pochowany jest ojciec pisarki i wspomniana wcześniej matka, Maria z Werneriw Kobylańska, jak zostało zapisane, oraz rodzeństwo.

„Czernovitzer Bleter”

Przechodzimy na drugą stronę ulicy. Dobrze stąd widać kopułę synagogi. Na szczycie przekrzywiona Gwiazda Dawida. Nad wejściem hebrajski napis, w środku, na ścianach opuszczonej świątyni zachowane teksty psalmów. Żydowski cmentarz w Czerniowcach to jedna z zachowanych nekropolii ludzi tego wyznania, jaka przetrwała w tej części Europy. Ciągnie się hektarami, a wszędzie macewy, w większości zarośnięte krzewami. Tuż obok synagogi ktoś zrobił skromne lapidarium składające się z najstarszych nagrobków. W wiekowych piaskowcach zaklęte ozdobne wianki, menory – znak, że pochowano tu kobietę (bo to ona zapala świece szabasowe), gwiazdy Dawida ze szczególnymi ornamentami. Jest złamany kwiat – symbol niespodziewanej, tragicznej śmierci, jest królewska korona, znak pobożności zmarłej osoby, która musiała dobrze znać Torę.

Wiele napisów po niemiecku. „Ruhestatte de familie Josef Steiner. Brauereibesitzer”. Ciekawe, jakie piwo warzył ten właściciel browaru żyjący na przełomie XIX i XX wieku? Jeannette von Weisselberger, z domu Steiner, wdowa po doktorze Salo von Weisselberger, senatorze i prezydencie miasta Czerniowce. Jeszcze jedno świadectwo wielokulturowości miasta, uosabianej nie tylko w jego składzie narodowościowym, ale i strukturze demokratycznie wybieranej władzy. Dr Phil Paul Steiner, inżynier chemik (1865– 1940). Bezsprzecznie Steinerowie byli ciekawą familią.

Hebrajski przemieszany z niemieckim i rosyjskim. U góry fragment psalmu po hebrajsku, niżej cyrylicą: „Alisza Moric Chajmowicz 1908–1973”. Na kolejnej macewie ręka okryta zieloną tkaniną pochyla zielony dzban z wodą nad wyciągniętą z drugiej strony ręką. To nagrobek potomka rodu Lewiego, mężczyzny, który pomagał kapłanowi w świątyni; dzban z wodą to symbol służby Lewitów w synagogach. Tuż obok potężny orzeł wypatruje niebezpieczeństwa ze swego gniazda. „Wypatruje” to w tym wypadku za wiele powiedziane – ktoś drapieżnikowi utrącił głowę. Wizerunek tego ptaka to nawiązanie do 32. rozdziału Księgi Powtórzonego Prawa, gdzie Wszechmocny jest porównany do orła opiekującego się swymi młodymi, uczącego je latać i broniącego ich przed wrogami. Symbolizuje zatem opiekuńczość i waleczność.         

Niektóre napisy zaskakują swoimi imionami, na przykład „Basia Josifowna Korostyszewskaja, 1897–1954”. Inne – oryginalnymi fonetycznymi zapisami nazwiska: „Hier ruht Karoline Schlifka”, zmarła w 1905 roku, w sześćdziesiątym czwartym roku życia. Obok Pinkas Schlifka (1836–1891). Są także ciekawe kolory macew: jak ten jaskrawoniebieski Sury Moisiejewnej Grojsman (1900–1959), który tchnie już sowieckim socrealizmem, ale u góry nieodzowna menora i psalm w języku hebrajskim.

Szukam grobu Elizera Steinbarga, bajkopisarza tworzącego dla dzieci w jidysz, mistrza i nauczyciela kolejnych pokoleń pisarzy żydowskich piszących w tym języku. Podobno jego pomnik obsiadły gipsowe ptaki i motyle. Gąszcz roślinności jednak jest tak wielki, że w dalszych od ulicy alejkach nie sposób się przebić przez krzewy czarnego bzu, zdziczałego orzecha i pokrzywy. Jidysz w życiu Czerniowców to sprawa ważna, wszak to tutaj zrównano język wschodnioeuropejskich Żydów z hebrajskim, w czym duży udział miał Natan Birnbaum.

Na pewno nie ma na tym cmentarzu grobu Paula Celana (który kiedyś napisał w liście do przyjaciółki: „ciągle żyję myślami o Wschodzie…”) ani Rosy Auslander. Icyk Manger jest pochowany w dalekim Izraelu. Uczniem Steinbarga i Mangera był Josef Burg, chętnie mówiący o sobie, że jest ostatnim, który tak biegle potrafi słowa w jidysz układać. Był tu do wczoraj – do wczoraj redagował unikalne „Czernovitzer Bleter”, dożył nad Prutem 97 lat (zmarł 10 sierpnia 2009 roku), ale pochowano go już na nowym cmentarzu miejskim. Owszem, w Alei Zasłużonych, ale czy tu, pośród tego starego świata, nie czułby się lepiej?

Zgodnie z żydowską tradycją kładę na nagrobkach kilka drobnych kamieni. „Słuchaj, Izraelu, Pan jest twoim Bogiem, Pan jest jedyny”.

ADAM HLEBOWICZ, dziennikarz, redaktor naczelny Radia Plus w Gdańsku.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...