Uczestniczyłam w różnych rekolekcjach, ale miały one charakter nauk głoszonych w kościele. I tutaj nagle taki przeskok. Bycie całkowicie sam na sam z Panem Bogiem, ale także – co bardzo trudne – cały czas sam na sam z sobą. Wspólne śniadanie z innymi rekolektantami, ale bez rozmów.
Jak rekolekcje wpłynęły na Pani życie?
Te rekolekcje pomogły mi zmienić kierunek. Mimo że miałam dość polityki, to jednak trudno mi było z niej odejść. Trudno było tak to zostawić. Ruchliwe życie, bycie w centrum, w wirze politycznych spraw... Nie widziałam siebie poza całym tym ruchem. Zupełnie nie widziałam siebie w życiu dyplomatycznym. W jakimś sensie te rekolekcje mi w tej zmianie pomogły.
Ale oczywiście nie tylko do tej konkretnej decyzji można je sprowadzić. Ćwiczenia miały dla mnie znacznie głębszy wymiar. Choć muszę powiedzieć szczerze, że nie wiem, czy jestem jeszcze gotowa na wszystko, zgodnie z modlitwą ofiarowania drugiego tygodnia o to, by naśladować Jezusa „w znoszeniu wszystkich krzywd i wszelakiej zniewagi i we wszelkim ubóstwie, tak zewnętrznym, jak i duchowym” (Ćd 98). Stale istnieje pokusa pozostawienia sobie jakiegoś kawałka życia do „własnej” dyspozycji. I tej pełnej gotowości oddania Bogu wszystkiego muszę się ciągle uczyć. Człowiek jest gotowy oddać wszystko, licząc, że wyjdzie mu to na dobre, ale z takiego ludzkiego punktu widzenia. Gorzej jest z ową pełną gotowością, gdy trzeba wkalkulować w to oddanie także i to, że Bóg może wszystkiego zażądać i że to dobro będzie według Jego, a nie naszej miary.
Jak Pani sądzi, czy ta forma rekolekcji jest znana wśród osób publicznych – polityków, ludzi kultury?
Spotkałam wiele osób, które przez to doświadczenie przeszły. Oczywiście więcej spotkałam ich tutaj, w Rzymie, aniżeli w Polsce.
Czy w dzisiejszym zagonionym świecie jest miejsce na „czas pustyni”, który proponuje św. Ignacy Loyola?
Sądząc po moim doświadczeniu, uważam, że w dzisiejszym zagonionym świecie jest jak najbardziej miejsce na „czas pustyni”. Nie można jednak do tego nikogo na siłę namawiać. Każdy musi najpierw rozeznać swój czas. Właściwie przeżyte rekolekcje ignacjańskie dają fundament na całe życie.
W moim życiu tak się potem ułożyło, że w Rzymie przyszło mi mieszkać i pracować w domu przy Via dei Delfini 16, który był niezwykle ważny dla jezuitów. Tutaj mieszkał św. Ignacy wraz z towarzyszami, w tym przez trzy lata ze św. Franciszkiem Ksawerym. Tutaj otrzymał zezwolenie papieża na założenie Towarzystwa Jezusowego. Stąd św. Franciszek Ksawery wyjechał na misje do Indii. A mnie dzień 3 grudnia, czyli dzień św. Franciszka Ksawerego, wyznaczono na składanie listów uwierzytelniających Janowi Pawłowi II. I tak niejako znalazłam się w historycznym miejscu – źródle, także dla Ćwiczeń duchownych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.