Francesco Forgione przyszedł na świat w 1887 roku w Pietrelcinie, jako piąty spośród ośmiorga dzieci. Już jako dziecko było w nim „coś innego”. Jak podaje jego mama: „Nigdy nie był niegrzeczny czy źle się zachowywał”.
W wieku 5 lat został obdarowany łaską Bożą i doświadczył wizji, a nawet rozmawiał z Jezusem, Maryją czy też Aniołem Stróżem. Przepełniony miłością Bożą podjął ascezę, co doprowadziło do osłabienia jego organizmu. Wyczerpany ciałem, lecz mocny duchem, przyjął kapucyński habit, rozpoczynając tym samym życie zakonne, skupione na modlitwie, ubóstwie, pokucie oraz nauce. Jako człowiek czysty duchowo i walczący na śmierć i życie w wojnie o dusze ludzkie, nie był obojętny stronie ciemności i nie przechodził wobec niej niezauważony. Sponiewierany do granic możliwości o. Pio „zapłacił cenę” swojej świętości.
Ofiara miłości
Święty stał się przebłagalną „ofiarą miłości” za grzechy ludzkie. W Liście do Galatów czytamy: „Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża” (2,19). Słowa te z całą pewnością można by włożyć w usta świętego kapucyna. Brat Rusek OFMCap pisał: „Stygmaty były znakiem jego upodobnienia do Chrystusa. Ojciec Pio był w pewnym sensie z Chrystusem przybity do krzyża. Przyjął stygmaty z wielką wiarą, jako coś, co może przybliżać Boga ludziom”. Dobrze wiedział, że spotkało go to dla dobra Kościoła. „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24).
Musisz walczyć!
Pewnego dnia o. Pio otrzymał wizję. Ukazała mu się piękna postać, która rzekła: „Chodź za mną, bo musisz walczyć jak mężny wojownik”. Wtem zobaczył rozległe pole, a na nim stojących z jednej strony pięknych i ubranych na biało ludzi, z drugiej zaś szkaradne czarne potwory. Dowódca czarnych zastępów zaczął się do niego zbliżać. Święty chciał go uniknąć, jednak usłyszał głos: „Musisz walczyć! Odwagi! Pozostanę blisko ciebie i nie pozwolę, byś został pokonany”. Ostatecznie odniósł zwycięstwo. Owa świetlista postać położyła na o. Pio koronę i powiedziała: „Inna, piękniejsza zostanie dla ciebie zachowana, jeśli będziesz walczył z tym bytem z ciemności (…). Będę blisko ciebie i pomogę ci, aby za każdym razem udało ci się go pokonać”.
Złe duchy
Zwykle przychodziły nocą. Zbliżały się do łóżka i wykonywały „swoją robotę”. Rzucały się na Świętego, przewracały na ziemię i w sposób okrutny biły. Część z nich w tym czasie demolowała pokój. Po całym incydencie o. Pio leżał na ziemi, pobity i zakrwawiony. Od roku 1909 przychodziły niemal codziennie. „Widzieliśmy, że każdej nocy walczył z szatanem. Niekiedy dobiegający z jego pokoju łomot był tak głośny, że słychać go było na sporą odległość” – opowiadała jedna z mieszkanek Pietrelciny. Demony zrzucały go z łóżka, ciągały za włosy po pokoju, zrywały koszulę i biły po gołym ciele. Diabeł pojawiał się czasem jako młoda dziewczyna, nieraz jako jego kierownik duchowy, prowincjał, papież Pius X, Anioł Stróż czy św. Franciszek.
Wojownik Maryi
Maryja stała się dla o. Pio potężną bronią w walce ze złem. Była jego pogromczynią. Święty kapucyn mówił: „Kochajcie Maryję i starajcie się, by Ją kochano. Odmawiajcie zawsze Jej różaniec i czyńcie dobro. Dzięki tej modlitwie szatan spudłuje swe ataki i będzie pokonany (…). Jest to modlitwa do Tej, która odnosi triumf nad wszystkim i nad wszystkimi”. Ojciec Pio stał się mistrzem różańca, który odmawiał nawet kilkanaście razy dziennie. Modlitwę tę nazywał „bronią”. Gdy tracił siły w walce ze złem, mawiał: „Podajcie mi moją broń”. Dlatego nieustannie powtarzał wiernym, aby zawsze odmawiali różaniec: przy pobudce, pracy i codziennych czynnościach.
Bitwa wygrana
Śmierć zabrała go w 1968 roku. Już 3 lata później papież Paweł VI powiedział o nim: „Patrzcie, jaką miał sławę, jak wielu ludzi zjednoczył przy sobie! Ale dlaczego? Może był filozofem? Może był mędrcem? Może miał jakieś środki do dyspozycji? Dlatego, że odprawiał pokornie Mszę Świętą, spowiadał od rana do wieczora i był, trudno to wypowiedzieć, naznaczony stygmatami naszego Pana Jezusa Chrystusa. Był człowiekiem modlitwy i cierpienia”. W 1997 roku został ogłoszony dekret o heroiczności jego cnót. W 1999 roku Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym. Natomiast kanonizacja o. Pio miała miejsce w 2002 roku na placu św. Piotra w Rzymie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.