Dęblińska Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych „Szkoła Orląt” to do dziś tysiące doskonale wyszkolonych pilotów, nawigatorów; oficerów, jak również podoficerów różnych specjalności związanych z lotnictwem; mężczyzn, a także od niedawna kilkudziesięciu kobiet
Sytuację w polskim lotnictwie, choć nadal podporządkowanym Sowietom, zmieniła „odwilż” 1956 r. Szkoła dęblińska zyskała znaczną autonomię, a jej wychowawcy starali się prowadzić niezależną pracę pedagogiczną. Zaczęto też wymagać od podchorążych ukończenia szkoły średniej. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, przy współpracy innych uczelni, zarówno wojskowych, jak i cywilnych, pracowano również nad nowymi modelami samolotów oraz nad nowoczesnym sprzętem lotniczym. W tym nawigacyjnym. W 1968 r. dęblińska szkoła stała się uczelnią wyższą. Absolwenci zaś otrzymywali dyplom inżyniera pilota. Prymusem pierwszego rocznika został ppor. Ryszard Olszewski, obecnie generał broni i zarazem doktor habilitowany nauk wojskowych. A w latach 1995-2000 rektor dęblińskiej Alma Mater. Dumą do dziś, co podkreśla wielu jej absolwentów, jest fakt, że pierwszym polskim kosmonautą był również jej prymus – obecnie generał brygady Mirosław Hermaszewski.
Szkoła w III RP
W III RP dęblińska „Szkoła Orląt” została „odczepiona” od sowieckiego systemu wojennego i radzieckiej doktryny. To również wiązało się z niemal całkowitą reorganizacją sytemu kształcenia. Szkoła zyskała na tym nie tylko pod względem sprzętowym, ale też i cywilizacyjnym. Siermiężne jeszcze wyposażenie zamieniono studentom i naukowcom na godne tej elitarnej uczelni. Obecnie „Szkoła Orląt”, od 1994 r. nosząca nazwę Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych (WSOSP) szkoli nie tylko absolwentów szkół średnich, ale też szkół wyższych; w tym także kobiety. Szkoli zarówno kosmonautów, jak i pilotów samolotów odrzutowych, transportowych czy śmigłowców. Także oficerów obsługi naziemnej. Współcześnie szkoła blisko współpracuje z kilkoma uczelniami cywilnymi, począwszy od Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego po Politechnikę Warszawską. Współpracuje również z uczelniami zagranicznymi. Na terenie WSOSP znajduje się też parafia wojskowa Matki Bożej Loretańskiej.
Z chwilą wejścia Polski do NATO w 1999 r., dęblińska „Szkoła Orląt” musiała dopasować swój system szkolenia pilotów do potrzeb Sojuszu Atlantyckiego. Nie było to zbyt trudne, ponieważ reforma WSOSP z 1994 r. zapoczątkowała w polskim szkolnictwie natowskie standardy dydaktyki. Zaś podczas kolejnej reformy, w 2002 r. wprowadzono pięcioletni cykl studiów. A po podpisaniu umowy pomiędzy Politechniką Warszawską a WSOSP jej absolwenci otrzymują jednocześnie dyplom ukończenia studiów magisterskich Politechniki Warszawskiej.
Ale marzenia o wznoszeniu się na nowoczesnym sprzęcie może zrealizować niewielu młodych ludzi. Oprócz marzeń o lotnictwie i znakomicie zdanych bardzo ciężkich egzaminów oraz preferowanego doświadczenia lotniczego, o tym, na jakim kierunku znajdzie się podchorąży w poważnym stopniu decyduje jego stan zdrowia. – Pierwszym sitem podczas egzaminów na naszą uczelnie są podstawowe badania lekarskie. Kolejne i najwszechstronniejsze w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej w Warszawie – mówi ppłk Janusz Chojecki, rzecznik prasowy szkoły. – To one też określają, oprócz marzeń przyszłych podchorążych, na jaki kierunek może zostać przyjęty. W uproszczeniu można podać, że najwyższa kategoria zdrowia dopuszcza do służby na samolotach odrzutowych. Druga – na samolotach odrzutowych poddźwiękowych, zaś trzecia – na śmigłowcach i samolotach transportowych. Prawdę mówiąc, najdrobniejsza wada eliminuje kandydata, studenta czy nawet już pilota ze służby. Mamy coroczne badania lekarskie. Bywa tak, że podchorążemu stan zdrowia w czasie studiów pogarsza się i musi zrezygnować albo z obranego kierunku, albo wręcz z uczelni. Toteż u nas bardzo ważne są nie tylko najwyższe oceny, ale także najdoskonalsze zdrowie.
Dzisiaj szkoła dzięki wysoko wyszkolonej kadrze naukowo-dydaktycznej, prowadząc zarówno studia wojskowe, jak i cywilne, z powodzeniem konkuruje z uczelniami w Europie i na świecie. Marzeniem jej pracowników jest, aby polskie szkolnictwo lotnicze dopracowało się bardzo nowoczesnego samolotu treningowego szkolno-bojowego, który by bezpośrednio przygotowywał dęblińskich ikarów do prowadzenia F-16. Marzeniem kadry naukowej jest też, by ich uczelnia stała się niebawem Akademią Lotniczą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.