Świadek życia i świętości Jana Pawła II

Niedziela 46/2010 Niedziela 46/2010

Szli w pewnym sensie wspólną drogą, która stała się szlakiem papieskim: od grobu św. Stanisława BM w Krakowie do grobu św. Piotra na Wzgórzu Watykańskim

 

Nestor polskich eklezjologów – kard. Stanisław Nagy SCJ, obchodzący w tym roku 65-lecie kapłaństwa, należy do najwybitniejszych współczesnych teologów, myślicieli tej miary co Hans Urs von Balthasar, Yves Congar, Jean Daniélou, Henri de Lubac.

Credo życia jak credo w pacierzu

Całe życie kard. Nagyego to głośne credo – pokorne wyznanie wiary w jeden święty, powszechny i apostolski Kościół. Dogłębnie zna Kościół i ogarnia go wielką miłością w całej jego historii, wraz ze szczególną przestrzenią, jaką stanowi papiestwo. A ujmując personalnie – wpatrzony jest w założyciela Kościoła – Jezusa Chrystusa i poszczególnych Jego zastępców na ziemi, po obecny pontyfikat Benedykta XVI. W życiu kard. Nagyego zapisał się wyjątkowy rozdział, świadczący o jego uprzywilejowanej obecności w Kościele: przez 40 lat przebywał w zasięgu oddziaływania ks. Karola Wojtyły, a od 1978 r. miał osobisty kontakt z nim jako następcą św. Piotra.

Bliżej poznali się w nocnym pociągu i w górach

Serdeczną więź z ks. prof. Karolem Wojtyłą nawiązał już w końcu lat pięćdziesiątych XX wieku. Dojeżdżali wtedy razem nocnym pociągiem z wykładami z Krakowa na Katolicki Uniwersytet Lubelski. Przez lata żyli obok siebie. Łączyły ich również niektóre wspólne zainteresowania duszpasterskie. A potem prace związane z Soborem Watykańskim II (1962-65). Kard. Wojtyła, jako ojciec soborowy, pragnął mieć blisko siebie dobrego teologa, zwłaszcza znawcę eklezjologii. W tym celu do współpracy zaprosił ks. prof. Nagyego, który przygotowywał mu przedpole eklezjologiczne dla podejmowanych prac soborowych. „Byłem więc dla niego takim małym «kluczykiem», wspomagającym go w pełnieniu, w sobie właściwy sposób, funkcji ojca soborowego” – czytamy w wywiadzie rzece, który ks. Zbigniew Morawiec SCJ przeprowadził z kard. Stanisławem Nagym SCJ z okazji 65. rocznicy jego kapłaństwa („Na drogach życia”, s. 205). Ks. prof. Nagy urzędowo wspierał kard. Wojtyłę w zakresie pogłębienia eklezjologicznego.

Poznawali się bliżej również podczas wspólnych wypadów na narty i górskich wędrówek. „Wyprawy turystyczne stwarzały klimat obcowania z Bogiem, a równocześnie były jakimś podążaniem śladami wielkiego Wojtyły” – mówi kard. Nagy (tamże, s. 204). I wyjaśnia, dlaczego góry były tak ważne dla ks. Wojtyły. Otóż w górach miał on poczucie spotkania z Bogiem. „Góry były dla niego domem przez Boga wyrzeźbionym. Z gór i w górach było mu bliżej do Pana Boga” (tamże, s. 212).

Znawca prymatu Piotrowego

Nie do pojęcia wydaje się fakt, że ks. prof. Nagy nie był obecny w Watykanie 22 października 1978 r. na inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II. I wprost nie do uwierzenia jest przyczyna tej nieobecności. Ksiądz Kardynał wyjaśnia to osobiście w cytowanym wywiadzie: „Pomimo że Wojtyła w tym pierwszym okresie jawił się jako gigant intelektualny, a także duchowy, to jednak nie wyobrażałem go sobie w roli papieża – mówi. – Nastawiony byłem zawsze – również w uprawianiu swojej specjalności, którą jest eklezjologia fundamentalna – z ogromnym szacunkiem i wielkim pietyzmem do osoby św. Piotra i misji, jaką reprezentował. Wydawała mi się ona czymś tak wielkim, tak niesamowitym, że nie do pomyślenia dla mnie było to, bym mógł się do niej w jakikolwiek sposób zbliżyć. Ten stosunek przenosiłem na kard. Wojtyłę” (tamże, s. 214). Doszło nawet do tego, że pewnego dnia sam Ojciec Święty musiał zaprosić ks. prof. Nagyego do Watykanu: „Tak!? To się rozpisuje o prymacie Piotrowym, a gdy ktoś ten prymat otrzymał, to się nie było łaskawym przyjechać”. Prawie osłupiał ks. prof. Nagy, gdy w Seminarium Krakowskim jeden z profesorów nagle przerwał mu wykład i wręczył list o tej właśnie treści, podpisany przez nowo wybranego Ojca Świętego Jana Pawła II.

Oczywiście, teraz to już przy pierwszej możliwej okazji i najszybszymi drogami udał się do Watykanu. Pokonał swoją skromność, która nie pozwalała mu samemu zbliżyć się do Jego Świątobliwości Jana Pawła II.

Uczestnictwo w papieskim życiu Jana Pawła II

Pierwsze spotkanie kard. Nagyego z Janem Pawłem II „na wysokości Watykanu” miało miejsce 6 stycznia 1979 r. Też po raz pierwszy w życiu znalazł się wtedy w Pałacu Apostolskim. Pozostało mu w pamięci poczucie ogromnej doniosłości spotkania z godnością papieską, w której – ku jego zaskoczeniu – wielki Karol Wojtyła z Krakowa odnalazł się z naturalną swobodą. Zachowywał się, jakby mieszkał tu od zawsze i jakby nie był świadomy swojej ogromnej godności oraz wynikającej z niej całej gamy nowych obowiązków. Ale ks. prof. Nagy najbardziej pamięta Ojca Świętego klęczącego na papieskim klęczniku pośród wszechogarniającej ciszy.

Zobaczył człowieka bez reszty zanurzonego w modlitwie i poczuł wielki spokój o ten pontyfikat. Uświadomił sobie, że Papież Polak, przybyły „z dalekiego kraju”, jest kimś, kto nie tylko posiada „zdolność myślenia o dwa kroki naprzód”, ale przede wszystkim ma wnętrze. Po tym mistycznym doświadczeniu w kaplicy papieskiej ks. prof. Nagy powrócił do kraju jak na skrzydłach. I zaczęło się również dla niego zupełnie nowe życie – w bliskości papieża Jana Pawła II.

Kard. Dziwisz nazywa kard. Nagyego wielkim przyjacielem Jana Pawła II. Wyjaśnia, że często przyjeżdżał do Rzymu czy do Castel Gandolfo i długo rozmawiał z Ojcem Świętym, kreśląc mu panoramę życia Kościoła w Polsce, prezentując gorące tematy, którymi żył świat, i najnowsze tendencje w nauce światowej i polskiej.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...