Piękna modlitwa autorstwa ks. Dolindo Ruotolo „Jezu, Ty się tym zajmij!” zdobywa sobie coraz większą popularność. Czego ona nas uczy i kim był jej autor? Te dwa pytania ściśle się ze sobą łączą.
Modlitwa ta wypływa z serca naznaczonego wieloma cierpieniami, pośród których ważne miejsce zajmuje ból kapłana niesprawiedliwie oskarżonego, niemogącego przez wiele lat odprawiać Mszy Świętej. Jednak pośród wszystkich burz swojego życia ks. Dolindo Ruotolo kochał i ufał. Gdyby tak nie było, zapewne umarłby z rozpaczy…
Cierpieć z Jezusem
Ufność pokładana w Bogu dawała mu ulgę w cierpieniu. Jednocześnie cierpienie nie przestawało go przeszywać. To rzecz bardzo ważna. Jako chrześcijanie – naśladowcy Chrystusa! – musimy nieść każdego dnia nasz krzyż. Kiedy przytłoczeni jego ciężarem powiemy „Ty się tym zajmij!”, Pan Jezus ulży nam, poprowadzi, doda sił… ale to nie znaczy, że ból przestanie istnieć. Czyż On sam, upadając podczas drogi krzyżowej, nie prosił Ojca o dodanie Mu sił do znoszenia cierpienia?
Co dzieje się w duszy, kiedy ta wypowiada swój akt najgłębszego zaufania? Wypełnia ją pokój. Pewien anonimowy mistrz duchowy powtarzał mądre zdanie: „Bóg wszystko wie, wszystko może, kocha cię”. Ta potrójna prawda jest źródłem pokoju. Cokolwiek się wydarzy, Bóg (który mnie kocha!) nie straci panowania nad sytuacją. To jest fundament naszego zaufania: Jego wszechmoc i Jego dobroć.
Bądź wola Twoja
W każdym „Ty się tym zajmij!” pobrzmiewa echem także fiat Najświętszej Panienki i fiat samego Pana Jezusa („nie moja wola niech się stanie, ale Twoja”). „Ty się tym zajmij” oddaje nasze sprawy w ręce Pana. Oddaje Mu nasze troski i cierpienia. To oznacza także gotowość do znoszenia ich z pokojem.
„Nie chcę się przejmować”, mówi ks. Dolindo, być może pośród tysięcy swoich udręk. „Nie uciekam przed bólem, ale nie chcę, aby zaprzątał on mój umysł: ten umysł, który powinien należeć do mojego Boga i tylko Jego być pełen…”.
„Jezu, Ty się tym zajmij” może być błaganiem duszy dręczonej roztargnieniami w modlitwie. Przyklękasz na chwilę rozmyślania – i oto bombardują cię twoje troski, problemy rodzinne czy zawodowe. Ta być może jedyna spokojna chwila w ciągu dnia; chwila, w której miałeś być sam na sam z Jezusem, staje się festiwalem twoich skołatanych nerwów. „Ty się tym zajmij!” – szepczesz. „Ty się tym zajmij, abym ja mógł zająć się Tobą”…
Zaufanie i pokora
„Ty się tym zajmij” wyraża naszą wiarę w miłość i wszechmoc Boga. Jest modlitwą pełną niezachwianego zaufania, śmiałą – ale jednocześnie najbardziej pokorną. Bo nie może ufać Bogu ten, kto ufa samemu sobie. Pokora i zaufanie są dwiema cnotami silnie powiązanymi ze sobą i niezbędnymi w drodze do świętości. Pokora mówi nam, kim jesteśmy, a zaufanie – kim jest Bóg. „Panie Jezu, niech poznam siebie, niech poznam Ciebie”, modlił się św. Augustyn. „Niech nie ufam sobie, niech zaufam Tobie”. Obie te cnoty hartujemy, kiedy pokornie ufamy w sytuacjach najcięższych i pamiętamy, że Pan Jezus zna rozwiązanie każdej trudności. Nawet jeśli niekiedy jest ono sprzeczne z naszymi upodobaniami.
W życiu ks. Dolindo dostrzegamy olśniewające owoce tej pokory i ufności. Jak on sam wyznał, w szkole był (czytelnik daruje dosłowny cytat) „autentycznym kretynem”. Jednak pokora i ufność uczyniły z niego autora liczącego kilkanaście tysięcy stron komentarza do Pisma Świętego – nie licząc setek innych dzieł, które zdumiewają nas swoją głębią i mądrością. Ten odarty z godności kapłan, z ludzkiej perspektywy na długie dziesięciolecia apostolsko sparaliżowany, stał się gigantem apostolatu. Jak to możliwe? I czy jest to możliwe także w naszym życiu? Tak – o ile będziemy pokorni i ufni. Pokora wraz z ufnością rodzą także wielkoduszność, czyniąc nas zdolnymi do wielkich dzieł – bo wiemy, że to nie są dzieła nasze, ale Boże: wiemy, że to On się nimi zajmuje.
Nie trywializujmy więc pełnej mądrości modlitwy ks. Dolindo. Nie czyńmy z niej modlitwy człowieka leniwego, niechcącego nic zrobić z własnym lenistwem: „Nie chce mi się pracować, więc Ty się tym zajmij”. Uczmy się od samego jej autora, który składając swoje pokorne życie w ręce Zbawiciela i mówiąc: „Jezu, Ty się tym zajmij!”, stał się niesłychanie pożytecznym narzędziem zbawienia dla milionów dusz. Także dla nas, którzy korzystamy ze spuścizny ks. Dolindo pięć dekad po jego śmierci.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.