Zgłębiać prawdę o bliskości Boga

Prrzegląd Powszechny 12/2010 Prrzegląd Powszechny 12/2010

Tracimy zatem poczucie tego, na co, czyli na Kogo, czekamy, bo nie czekamy, i kiedy wreszcie zasiadamy przy wigilijnym stole, jesteśmy wykończeni domowymi porządkami, robieniem pierogów itd. Zmęczeni, jesteśmy w stanie najwyżej rozczulić się nad losem nagiego Dzieciątka, któremu można dać prezencik, zagrać na dudach, nawet poklepać po niemowlęcej pupce.

 

–„… Że w ciemnościach brodzi / że boi się człowiekiem być. I że być musi / Wokół radość. Kolędy szeleszczące złotko / Najbliżsi jak pasterze wpatrują się w Niego / I śmiech matki – bo dziecko przeciąga się słodko / A ono się układa do krzyża swojego”.

– Tak kiedyś pisałem w wierszu „Boże Narodzenie” i takiej po­ezji szukam; poezji, która umie się odnieść do poczucia obecności Boga i Jego zmartwychwstania. Poezji, jaka dotyka codziennego, często trudnego, ludzkiego doświadczenia i przez nie dostrzega boskość. Taka poezja u nas jest i ja się bardzo cieszę. Myślę choćby o poemacie Szymona Babuchowskiego, młodego poety ze Śląska, traktującym o jego pielgrzymce do Medjugorie. Wbiło mnie to w fotel. Napisane tak, że czuje się całe pragnienie mistycznego spotkania a jednocześnie cały brud, trudności, granice, godziny w autobusie, a zarazem te chwile zrozumienia czegoś wyższego, ważniejszego. To trzeba przeczytać.

Podobnie ostatnio na nowo odkrywam poezję innego Ślązaka, ks. Jerzego Szymika. Zwłaszcza jej śląski właśnie nurt. Wiara tak zato­piona w życiu i codziennym doświadczeniu, iż nagle zrozumiałem, że rodzi się koncepcja niezwykle ciekawej poezji; zresztą Śląsk jest zagłębiem metafizyki. Tam bez poczucia, że o coś więcej chodzi, przeżyć trudno, bo nie można cieszyć się tylko tym, że się żyje. To w Katowicach napisałem najlepsze z moich wierszy. W mrówkowcu na robotniczym osiedlu miałem wrażenie, jakby Jezus chodził po korytarzach i pukał do naszych mieszkań, a my ledwo dychający po ciężkim dniu, zmęczeni, mówiliśmy: Przyjdź potem...

Wydaje mi się, że na tym polega poezja w ogóle, a ta – zwana religijną – w szczególności.

Czyli…

– … to poezja, która uważa, że żyjemy w jakiejś sprawie, po coś, że jest coś ponad naszymi powszechnymi umowami, które można zrywać, zmieniać, przewartościowywać itd., że jest zasada Dobra i zasada Zła, a człowiek wybiera.

Warto pamiętać, że wszelkie wojny i okropieństwa zrobiliśmy my, według naszej własnej wolnej woli! Ową skłonność tośmy za­brali ze sobą, wychodząc z Raju. Często wracam do poematu Johna Miltona „Raj Utracony”, gdzie jest scena wygnania z Edenu. Adam i Ewa obejrzeli się wtedy za siebie i zobaczyli zatrzaśniętą bramę i groźne twarze aniołów.

Otóż ja to widzę inaczej – przez pryzmat miłosierdzia. Dla mnie brama jest uchylona, a Bóg stoi w niej i patrzy nieco zdezoriento­wany na odchodzących, jak kochający rodzic patrzący za zbunto­wanymi dziećmi, gdyż w wyniku wolnej woli człowieka stało się coś, co załamało porządek świata. Dlatego zachowuje się tak a nie inaczej w niesłychanej zupełnie przypowieści o synu marnotraw­nym. Ów syn przecież nie wrócił odmieniony, ale dlatego, że dostał w tyłek, żarł ze świniami!

– Czytelnik szuka takiej poezji, jaka albo udzieli mu odpowiedzi na jego pytania, albo stawia pytania podobne do jego pytań. Pan często zasiada w jury różnych konkursów poetyckich. Czy coś w nich Pana zaskakuje, zadziwia?

– Zadziwia mnie to, że w naszej rzeczywistości, która nie sprzy­ja zadawaniu sobie ważnych pytań, tak ogromna liczba ludzi pyta­nia te zadaje! Owszem, czasami naiwnie; poezji religijnej o takim charakterze jest dużo na konkursach, chociaż poezja metafizycz­na, a już szczególnie taka, która nosi znamiona przynależności do Kościoła katolickiego, to dziś tzw. obciach w opiniotwórczych sferach, jakich przedstawiciele leżeli kiedyś krzyżem w kościele i to równie bezrefleksyjnie. Takich wierszy jest sporo, mimo że ich autorzy otrzymują na swoje pytania tak mało odpowiedzi. Mam bo­wiem wrażenie, że duża część intelektualistów katolickich boczy się na polski wyraz wiary, drażni ją jej przaśność, ludowość, szarość, zwłaszcza masowość. Wolałaby trzymać się od niej z daleka, to taka „pańskość”, która dla mnie jest nie do przyjęcia. Uważam bowiem, że prowadzi do „faryzejskości”.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...