Dwa tysiące lat temu Syn Boży narodził się z Dziewicy Maryi i stał się rzeczywiście obecny wśród nas.
Dzięki Wcieleniu przekleństwo grzechu zostało złamane – a przekleństwem tym jest nie tylko popadnięcie w niewolę grzechu i szatana, ale nade wszystko odwrócenie się od Boga, który jest celem naszego istnienia. Grzech zatem nie jest przeszkodą samą w sobie. Jest, można powiedzieć, narzędziem naszego nieszczęścia. W zbawieniu zatem chodzi nie tylko o pokonanie grzechu, czego Chrystus dokonał definitywnie na krzyżu, lecz także o przywrócenie naszej jedności z Bogiem. Samo usunięcie grzechu i doskonałość moralna nie zapewniają nam jeszcze zbawienia. Potrzebna jest łaska dająca nam rzeczywisty kontakt z Bogiem.
Liturgia trzech narodzeni
Tę głęboką prawdę wyraża w sposób jednoznaczny Tradycja, która w kontekście Bożego Narodzenia zawsze mówiła o trzech narodzeniach Chrystusa. Prawda ta znalazła również swoje odzwierciedlenie w liturgii. Otóż w uroczystość Bożego Narodzenia mamy w Mszale trzy formularze Mszy, z których każdy jest skoncentrowany wokół jednego z tych „narodzeń”. Pierwsze to narodzenie przed wiekami, poza czasem, to rodzenie się Syna w łonie Ojca. Drugie to narodzenie historyczne, o którym wspomnieliśmy – narodzenie „w czasie” Syna Bożego w ludzkim ciele z Dziewicy Maryi. Trzecie to narodzenie Syna Bożego w duszy chrześcijanina dzięki łasce.
W liturgii w te tajemnice trzech narodzin wprowadzają nas w sposób szczególny antyfony na wejście. Niestety rzadko mamy okazję usłyszeć je podczas Mszy, gdyż zwyczajowo są zastępowane śpiewem na wejście.
Zrodzenie Syna
W pierwszej Mszy, która powinna być sprawowana w nocy, co symbolizuje czas jeszcze przed przyjściem Tego, który jest Światłością (Jezusa Chrystusa), antyfona brzmi: „Pan rzekł do mnie: Ty jesteś moim Synem, Ja Ciebie dziś zrodziłem”. Są to słowa zaczerpnięte z Psalmu 2. Kościół w tych słowach zawsze odczytywał głos samego Chrystusa skierowany do Ojca. Syn zatem mówi do swojego Ojca, nazywając Go Panem, że Ten właśnie Go zrodził. Słowo „dziś” jest tutaj wyrazem wiecznie trwającego „teraz”. Chodzi więc o to, co się odwiecznie dzieje w Trójcy.
Dokładniej rzecz ujmując, chodzi tutaj o to, co Kościół nazywa „zrodzeniem” Syna. W Credo modlimy się co niedzielę, wyznając, że Syn został zrodzony, a nie stworzony. Chodzi tutaj o naturę Syna. Otóż rodzenie nie jest tutaj rozumiane identycznie jak w naszych stosunkach ludzkich – czyli w sposób analogiczny do tego, jak matka rodzi swoje dziecko. Matka rodzi kogoś innego od siebie, udzielając dziecku swojego ciała, można powiedzieć swojej natury. Jednak nie dzieli z dzieckiem swojej istoty – dziecko ma własną istotę. W Bogu rodzenie jest aktem, w którym Ojciec całe swoje jestestwo, swoją naturę, substancję i istotę oddaje Synowi. Czyli wszystko, czym jest Ojciec, oddaje Synowi. Syn jest obrazem Ojca. Oznacza to, że Syn ma Boską naturę, chwałę itd. Jest po prostu Bogiem z Boga, Światłością ze Światłości. Jest równy Ojcu. I dzieli z Nim wszystko, nawet swoje istnienie i życie. Gdyby matka ludzka potrafiła tak definitywnie rodzić swoje dziecko, byłoby ono nie tylko do niej podobne, lecz także cieszyłoby się odrębnym istnieniem i jednocześnie posiadałoby wspólne z matką serce, umysł… wszystko ‒ całą istotę.
To pierwsze zrodzenie odbywa się odwiecznie, poza czasem, w łonie Ojca. Jest zasadą istnienia Trójcy Świętej, zasadą miłości, w której Ojciec nie tylko kocha Syna, lecz także jest istotową miłością ku Synowi. Nie tylko oddaje Mu wszystko, co posiada, lecz także oddaje Mu siebie. Zatem między Ojcem a Synem istnieje idealna, nieskończona jedność i wspólnota.
Książę Pokoju
I właśnie na tej podstawie zasadza się skuteczność zbawcza drugiego narodzenia – czyli narodzenia Jezusa w historii. Syn Boży zbawił nas nie tylko przez to, że pojawił się pośród nas jako człowiek, który, mając moc Bożą, mógł pokonać grzech. Pojawił się też jako ktoś, kto posiadał w swojej naturze jedność z Ojcem. A więc, stając się człowiekiem, obdarował człowieczeństwo jednością z Ojcem. W liturgii drugiej Mszy słyszymy zatem antyfonę: „Światło zabłysło dzisiaj nad nami, bo Chrystus nam się narodził. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Książę Pokoju, Ojciec Wieczności, a Jego królestwu nie będzie końca”. Są to słowa zaczerpnięte z Ewangelii św. Łukasza oraz Księgi Proroka Izajasza. Druga Msza powinna być sprawowana o świcie, czyli w momencie, kiedy nad światem pogrążonym w ciemnościach wschodzi słońce.
Tajemnica Bożego narodzenia mówi nam nie tylko o tym, że Bóg stał się obecny wśród nas. W Bożym narodzeniu splotły się bowiem dwa światy rozerwane przez grzech, który zadał nam ranę, odcinając nas od Boga. Szukamy szczęścia, ale nie możemy go znaleźć, bo naszym szczęściem i spełnieniem jest Bóg. Zatem po grzechu pierworodnym człowiek został skazany na nienasycenie, czyli w konsekwencji na piekło. Natomiast w Bożym narodzeniu te dwa światy – świat Boży i świat ludzki (ziemia i doczesność) się zetknęły. Serce ludzkie w Jezusie stało się miejscem tętniącej miłości Trójjedynego. Odzyskaliśmy możliwość pojednania się z Bogiem.
Syn został nam dany
Trzecie narodzenie to narodzenie Syna Bożego w sercu wierzącego. Antyfona trzeciej Mszy brzmi następująco: „Dziecię nam się narodziło i Syn został nam dany; na Jego ramionach spoczęła władza, i nazwano Go Zwiastunem Bożych zamiarów”. Akcent w tej antyfonie jest położony na słowo „nam”. Zatem chodzi nie o pojawienie się Boga „obok nas” jako naszego towarzysza, za którym możemy podążać. Bóg chce być „w nas”.
Ta tajemnica realizuje się w rozlaniu łaski na ludzi w Kościele. W chrzcie świętym zostajemy obdarzeni łaską, czyli życiem Bożym. Zatem dzięki wierze i sakramentom życie Boże, które odwiecznie toczy się w Trójcy, która dwa tysiące lat temu zaczęła płonąć w osobie Jezusa, staje się również naszym udziałem. Sakramenty włączają nas w życie Boże, dlatego są konieczne dla naszego zbawienia. Bo zbawienie nie polega tylko na naprawieniu ludzkiej natury, ale na jej spełnieniu, a spełnienie to dokonuje się tylko w naszym zjednoczeniu z Bogiem.
Dzięki sakramentom Bóg zaczyna naprawdę w nas żyć. Chrzest włącza nas w Ciało Chrystusa, którym jest Kościół. W bierzmowaniu zostajemy napełnieni Duchem Świętym, a w Eucharystii przyjmujemy samego Chrystusa do naszych serc. I to jest właśnie prawdziwy cel zbawczego działania Boga, a zarazem początek naszego zjednoczenia z Nim. Bóg przyszedł i przychodzi do nas po to, by stanowić z nami jedno. I o to tak naprawdę chodzi w chrześcijaństwie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.